Sejm stoczy w tych dniach bój o nowelizację Konstytucji RP, ale istnieją ustawy zwykłej rangi, które bardziej niż kwestia życia poczętego przypominają granat z przerdzewiałą zawleczką. Numerem jeden jest ustawa o emeryturach pomostowych, od lat odkładana przez kolejne ekipy rządowe. Ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2008 r., dlatego wieść, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przybrało się do jej projektu, wypada skomentować: nareszcie!
Podstawowym założeniem wdrażanego w Polsce od blisko dziesięciu lat systemu ubezpieczeń społecznych jest jego uniwersalność oraz likwidacja przywilejów nadawanych różnymi ustawami branżowymi. Przez kilkadziesiąt lat odpowiedź na pytanie, kto ma wcześniejsze emerytury finansować, była oczywista — budżet. Chodziło jedynie o to, by znaleźć się na uprzywilejowanej liście, a potem by z niej nie wypaść. Najbardziej wzięli sobie to do serca górnicy, którzy tuż przed wyborami w 2005 r. wywarli na parlamencie fizyczną presję i w oparach gazu łzawiącego wywalczyli sobie spec- ustawę, której dziś już nikt nie ruszy.
Inne uprzywilejowane branże nie miały takiej siły przebicia i część z nich znalazła się na liście przewidzianej do kasacji. Prawa do wcześniejszych emerytur mieliby stracić tacy „umysłowi”, jak nauczyciele, aktorzy, muzycy, dziennikarze, ale także „fizyczni” — drwale, drukarze, energetycy. Po lepszej stronie życia pozostaliby m.in. hutnicy, maszyniści, kierowcy, rybacy, nurkowie, pracownicy platform wiertniczych i reaktorów jądrowych. Pierwsze protestacyjne nożyce już się odezwały — szczęknął nimi Związek Nauczycielstwa Polskiego. Inne branże szybko się organizują, zatem pod Sejmem zapowiada się wiosna ludów protestujących przeciwko odbieraniu przywilejów. Potwierdza to zasadność tezy, którą postawiłem w komentarzu wczorajszym — że podpisana 3 kwietnia deklaracja trzech stron o przystąpieniu do rozmów na temat umowy społecznej może się okazać martwa.
Oprócz listy zawodów i stanowisk pracy, drugą kwestią sporną pozostaje, kto ma finansować wcześniejsze (czyli pomostowe) emerytury. MPiPS proponuje przerzucenie kosztów na pracodawców, co radykalnie zwiększyłoby koszty pracy. W tej sprawie również usłyszeliśmy już pierwszy głos niezgody — na sąsiedniej stronie zamieszczamy stanowisko Krajowej Izby Gospodarczej. Jest oczywiste, że firmy zatrudniające pracowników na stanowiskach objętych emeryturami pomostowymi nie udźwigną dodatkowych, ogromnych wydatków. Jedynym wyjściem będzie wrzucenie ich w ceny produktów czy usług, co obniży konkurencyjność polskiej gospodarki. Dlatego tytuł naszego komentarza naprawdę ma uzasadnienie…
Jacek Zalewski