Na konferencji Joint Statistical Meetings (JSM 2015) w Seattle, która poświęcona była demografii światowej i jej prognozowaniu, ekspert ONZ John R. Wilmoth, zajmujący sie w ONZ planowaniem populacyjnym stwierdził iż choć w obecnym roku liczbę mieszkańców Ziemi należy oceniać na 7,3 mld, to około 2050 roku należy liczyć się wzrostem tej liczby do 9,7 mld.
Jednak przewidywane są dwa scenariusze. Według scenariusza zahamowania szybkiego przyrostu mieszkańców Ziemi, w 2100 roku liczba ludzi mieszkających na naszej planecie wyniesie 9,5 mld. Jednak jeśli przyrost ludności będzie taki sam jak obecnie, wówczas w 2100 roku należy liczyć się z populacją o wielkości 13,3 mld. Najprawdopodobniejsze estymacje, oparte o istniejące dane oraz wykorzystanie informacji już historycznych, wynoszą jednak około 11,2 mld osób w 2100 roku - stwierdził John R. Wilmoth.
Według ONZ liczba mieszkańców Ziemi w obecnym stuleciu nie ulegnie zmniejszeniu, jeśli nie przestanie rosnąc płodność w najludniejszych już obecnie częściach Afryki subsaharyjskiej. Prognozowany wzrost populacji Afryki jest bardzo istotny. Na kontynencie tym żyje obecnie 1,2 mld osób, zaś w 2100 roku liczba ta wzrośnie osiągając od 3,4 do 5,6 mld osób, w zależności od scenariusza rozwoju populacji.
Według Johna R. Wilmotha, choć obecnie współczynnik dzietności na tym kontynencie się obniżył, to jednak spadek ten był niewielki, nieporównywalny z tym, który nastąpił np. w latach 70. w Chinach, Ameryce Łacińskiej czy na Karaibach. Współczynnik dzietności czyli ilość dzieci przypadających na kobietę w wieku rozrodczym w Afryce w czasie ostatniej dekady się zatrzymał. W Nigerii jego wyrównanie na wysokim poziomie oznacza, że w 2100 roku liczba ludności z obecnych 182 mln wzrośnie do 752 mln. Choć Wilmoth zauważył, że liczba ta jest maksymalna, to jednak prawdopodobieństwo, że ludność Nigerii na przełomie wieków sięgnie 439 mln, jest już 90-procentowe.
Z kolei w USA liczba ludności co roku ma rosnąć o 1,5 mln, przy czym niestety najwyższy wzrost przypadać będzie na część populacji o najniższych dochodach. I tak liczba ludności USA wzrośnie z obecnych 320 mln do 450 mln w 2100 roku. W związku z tym prawdopodobieństwo, że liczebny rozwój populacji świata zatrzyma się jeszcze w tym wieku, ONZ określiła jedynie na 23 proc.
Mimo prognoz dla Afryki wykazujących bardzo duży przyrost ludności tego kontynentu, według ONZ, obszarem o największym zaludnieniu pozostanie Azja. Obecnie żyje tam 4,4 mld ludzi, ale w połowie wieku będzie to 5,3 mld. Jednak "świadoma polityka populacyjna" większość państw i niestety panujący w wielu krajach niedostatek (np. Bangladesz), spowodują iż w 2100 roku liczba ludności Azji wyniesie 4,9 mld osób.
Kraje rozwijające się, które mają obecnie stosunkowo młode populacje, ale ich współczynnik dzietności jest niski jak np. Brazylia, Chiny czy Indie około 2100 roku doświadczą, charakterystycznej dla obecnej Europy fali starzenia się społeczeństw. Jest wobec tego konieczne, według ONZ, aby kraje te już obecnie stworzyły mechanizmy społeczne umożliwiające włączenie do populacji ludzi starszych jak np. powszechny system emerytalny czy powszechną opiekę zdrowotną.
Według opinii ekspertów ONZ, wzrost populacji następuje w krajach, które już obecnie mają duże problemy ze swoim środowiskiem naturalnym i może je zaostrzyć (np. wzrost zanieczyszczeń i brak podstawowych zasobów jak woda). Innymi problemami jest zdrowotność takich populacji ( m.in. wysoka śmiertelność kobiet i dzieci) oraz brak nawet podstawowym inwestycji w opiekę zdrowotną, infrastrukturę i edukację.
Na konferencji eksperci stwierdzili iż konieczne są inwestycje infrastrukturalne, oraz konieczna będzie "nowa zielona rewolucja". Nawiązali w ten sposób do ruchu z lat 70. który poprzez poddanie uprawom terenów do tej pory jałowych pozwolił na skok populacyjny w Azji, zwłaszcza w Indiach. Według ekspertów konieczna będzie także "rewolucja socjalna", która umożliwi zatrudnienie zwłaszcza dla ludności Afryki i Azji, w krajach gdzie bezrobocie jest stanem stałym zaś ciągłe wojny plemienne, religijne i międzypaństwowe powodują ciągły ruch emigracyjny do Europy.