Wciąż nie wiadomo, kto zostanie nowym właścicielem FC Liverpool. W szranki stanęli amerykański multimilioner i szejk Dubaju.
O „rękę” jednego z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich w Europie starają się książę Mohammed bin Rashid Al Maktoum, którego perłą w koronie jest firma inwestycyjna Dubai International Capital (DIC) oraz George Gillett, właściciel klubu hokejowego Montreal Canadians grającego w lidze NHL.
W piątek David Moores, prezes FC Liverpool potwierdził prasowe spekulacje, że w jego ocenie lepszą ofertą jest propozycja z Bliskiego Wschodu. Klub z Anfield Road potrzebuje olbrzymiego zastrzyku gotówki, jeśli ma się liczyć w rozgrywkach Premiership.
Teoretycznie między obydwoma konkurentami nie ma różnic cenowych w ofercie. Panuje zgoda, że za akcje FC Liverpool trzeba będzie zapłacić około 160 mln funtów. Oferenci będą musieli dodatkowo pokryć długi klubu sięgające 50 mln funtów oraz przeznaczyć kolejne 250 mln funtów na budowę powstającego nowego stadionu.
Dodatkowo klub wymaga wzmocnień w składzie, inaczej nie podoła konkurencji Chelsea Londyn mającej wsparcie bajecznie bogatego Romana Abramowicza. Zdeklarowanym fanem Liverpoolu jest Sameer al-Ansari, prezes DIC. Władze klubu mają więc nadzieję, że nie będzie żałował środków na kupno czołowych piłkarzy świata. Nie jest natomiast pewne czy zadaniu temu podołałby Amerykanin.
ASZ, Daily Telegraph