Znacznie gorzej jest już jednak na Starym Kontynencie. Tutaj znów odżyły obawy o ogólnoświatowe spowolnienie. Inwestorzy boją się, że negatywne trendy w gospodarkach USA, Wlk. Brytanii, niemieckiej i Kraju Kwitnącej Wiśni znacząco wpłyną na rentowność spółek.
W niełasce graczy znalazły się znów papiery instytucji finansowych. Ponad 5 proc. tracą na wartości akcje hiszpańskiego banku Santander, który jest właścicielem m.in. brytyjskiego pożyczkodawcy hipotecznego Abbey. Pod kreską handluje się też walorami HBOS, Lloyds TSB i BNP Paribas. To w dużej mierze następstwo informacji o największym od 2002 r. spadku cen domów w Wielkiej Brytanii, co oznacza spadek wartości zabezpieczających kredyty nieruchomości.
Gracze pozbywają się również akcji Tesceo, największego brytyjskiego detalisty. Zaszkodziło mu obniżenie rekomendacji dla Aldi Group, mniejszego rywala przez analityków JPMorgan z „neutralnie” do „niedoważaj”.
Po obniżce prognozy finansowej mocno spadają w Mediolanie notowania Parmalat, największego na Półwyspie Apenińskim producenta dóbr codziennego użytku.
Z kolei spekulacje o możliwej sprzedaży udziałów przez miliardera Adolfa
Merckle doprowadziły do gwałtownego tąpnięcia wyceny Heidelberg Cement, lidera
niemieckich producentów materiałów budowlanych.