W.Kruk, spółka z ponad 180-letnią historią, ogłosił właśnie, że nawiązał współpracę z nowojorską firmą ALTR Created Diamonds, producentem diamentów laboratoryjnych, i wprowadza do swojej oferty pierwszą linię biżuterii z tymi kamieniami. Liczy na to, że brylanty stworzone przez człowieka zyskają nad Wisłą popularność wśród osób otwartych na nowości. Dotychczas znane były one głównie w USA, w Polsce nie były nigdy jeszcze dostępne w regularnej sprzedaży.



- Dawno, dawno temu nasza marka rozpoznawana była wyłącznie jako tradycyjny jubiler. Od 2008 r., kiedy W.Kruk stał się częścią grupy VRG, staramy się być liderem innowacji na krajowym rynku biżuterii.Od jakiegoś czasu obserwowaliśmy światowy trend związany z pojawieniem się brylantów tworzonych w laboratoriach. Ostatnie ważne wydarzenia przekonały nas i skłoniły do przyspieszenia działań w kierunku wprowadzenia do sprzedaży tej kategorii kamieni jako pierwsza firma w Polsce i pierwsza na taką skalę w Europie - mówi Radosław Jakociuk, prezes W.Kruk.
Nowa kategoria
Jednym z tych wydarzeń była ubiegłoroczna decyzja amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (FTC), która zmieniła definicję diamentu, usuwając z niej słowo „naturalny”. Nazwa „diament” - według niej - nie odnosi się do pochodzenia kamienia, ale do jego specyficznych parametrów, np. twardości i przewodzenia ciepła. Tym samym FTC dała zielone światło do traktowania przez jubilerów diamenty stworzonych przez człowieka z wykorzystaniem technologii laboratoryjnej (na świecie jest kilkanaście firm, które ją wykorzystują) tak samo jak naturalnych diamentów. Według jubilerów odróżnienie tych kamieni jest bardzo trudne.
- Są to kamienie, których skład chemiczny i właściwości fizyczne są identyczne jak diamentów kopalnianych. Jednych i drugich nie można od siebie odróżnić nawet przy wykorzystaniu specjalistycznych metod jubilerskich. Potrzebna byłaby bardzo zaawansowana i droga technologia, a proces weryfikacji i tak jest obarczony pewnym marginesem błędu. Gołym okiem, ani nawet pod lupą, absolutnie nikt nie jest w stanie tego zrobić - uważa Radosław Jakociuk.
Różnica w cenie pomiędzy tradycją a nowoczesnością wynosi ok. 30 proc.
- Nowa kategoria brylantów pozwoli nam w tej samej cenie oferować większy kamień. Za jedno-karatowy, kopalniany diament klient zapłaciłby dzisiaj ponad 30 tys. zł. Za laboratoryjny zapłaci nieco mniej. A tradycyjne diamenty nie są z reguły tak duże i okazałe jak te laboratoryjne - mówi Radosław Jakociuk.
Moda z USA
Spółka szacuje, że segment biżuterii zdobionej nowym rodzajem kamienia z czasem będzie odpowiadać za co najmniej 5 proc. jej sprzedaży. Na świecie diamenty z laboratorium stanowią dziś 2 proc. rynku diamentów, wartego 87 mld USD. Najszybciej diamenty laboratoryjne zdobywają popularność w USA (swoją markę z biżuterią z tych kamieni stworzył słynny De Beers, właściciel kopalni diamentów i złota w Afryce, kojarzony z historią rodziny Rothschildów).
- Reakcja konsumentów po pojawieniu się na rynku biżuterii z naszymi kamieniami była bezprecedensowa i zaskakująca. Ta niszowa kategoria w trzy lata rozrosła się w globalny rynek wart 2 mld USD - mówi Amish R. Shah, prezes ALTR.
Dodaje, że początkowo klientem docelowym byli młodzi ludzie, otwarci na nowości (głównie pokolenie millenialsów), ale brylanty tworzone przez człowieka zyskały też popularność wśród starszych osób.
- Teoretycznie diamenty laboratoryjne oferują wybór pomiędzy tradycją i nowoczesnością. Okazuje się jednak, że diament jest obiektem pożądania w każdym wieku. Czy jest to młoda para, która się właśnie zaręcza, czy para, która świętuje kolejną już rocznicę ślubu - pierścionek z diamentem zawsze ma wartość emocjonalną. A dzięki technologii mamy możliwość zakupu większego kamienia takiej samej jakości za korzystniejszą cenę - mówi Amish R. Shah.
W.Kruk ma wyłączność na współpracę z nowojorskim dostawcą na polskim rynku.
Białe, różowe i niebieskie
W.Kruk będzie specjalnie oznaczać biżuterię z diamentami laboratoryjnymi - symbolem ND (new diamond). Będzie on wygrawerowany w dwóch miejscach na każdym pierścionku czy innym elemencie biżuterii. W ofercie W.Kruka produkty z kamieniami laboratoryjnymi będą mieć też różowy certyfikat w odróżnieniu od białego w przypadku diamentów tradycyjnych. W sprzedaży będą m.in. pierścionki, kolczyki i zawieszki z białymi, niebieskimi i różowymi kamieniami tego typu.
- Jeśli chodzi o kopalniane diamenty kolorowe, to są one praktycznie niedostępne dla klientów ze względu na cenę i to, że są stosunkowo rzadkie - mówi Radosław Jakociuk.
Wraz z nową ofertą kamieni W.Kruk wprowadza do sprzedaży perfumy własnej marki. Cztery linie zapachowe - biała, różowa, niebieska i czarna - inspirowane są wyglądem diamentów. Notowana na giełdzie spółka nowe plany ma też za granicą. Zapowiada akwizycje w Czechach i na Słowacji.
- Trwają rozmowy - ucina prezes W.Kruk.