W piątek 22.10 od rana rozpisywano się o tym, że Evergrande, czyli deweloper chiński, który balansuje na granicy bankructwa, spłacił niewielką część zadłużenia (odsetki od obligacji w dolarach) w wysokości 83,5 mln USD. W niczym nie zmieniało to jednak jego trudnej sytuacji. Wpływ na zachowanie rynków był minimalny.
Zwracano uwagę przede wszystkim na to, co powiedział po sesji czwartkowej Intel publikując swój raport kwartalny. Sprzedaż była niższa od oczekiwań, a przyszłość marż nienajlepsza. Cena akcji tej spółki spadła o 11,7%. Tracił też Facebook (5,05%) po tym jak Snap (-26,6%) poinformował, że zmiany poczynione przez Apple na jego urządzeniach (chodzi o zwiększenie prywatności) zaszkodzą przychodom z reklam.
Wydawało się, że takie informacje muszą doprowadzić do przeceny, ale tak się nie stało. Był moment po wypowiedziach Jerome Powella, szefa Fed, który tak naprawdę nie powiedział nic nowego, bo wspomniał jedynie o początku ograniczenie skupu aktywów w tym roku, co rynki od dawna już zdyskontowały, więc po tej wypowiedzi skala spadków się zwiększyła.
Jednak zakończenie sesji było wręcz doskonałe. Co prawda NASDAQ stracił 0,82%, ale S&P 500 spadł jedynie o 0,11%, a DJIA ustanowi nawet nowy rekord. Być może nieco pomogły dane makro – indeksy PMI dla sektora usług i przemysłowego zmieniły się nieznacznie i były nadal na bardzo wysokich poziomach (tuż pod 60 pkt.).
Zwracało uwagę złoto, którego cena przebiła się ponad opór na 1.805 USD, ale po wypowiedzi Powella zawróciła i zakończyła dzień pod 1.800 USD. Jednak jak się wydaje złoto zaczęło nabierać siły. Potwierdziło to zachowanie tego rynku w poniedziałek, kiedy to całkiem wyraźnie umacniał się dolar, co zazwyczaj szkodzi złotu i przez długi czas rosła rentowność obligacji USA, a mimo to cena złota rosła.
Jeszcze lepiej niż tracąca w piątek Wall Street zachowały się giełdy europejskie. Tam praktycznie zlekceważono ostrzeżenie wynikające ze spadków cena akcji Intela i Facebooka oraz Snapa. XETRA DAX przez całą sesję barwił się na zielono i zakończył dzień zwyżką o 0,48%. Częściowo pomagała w piątek publikacja danych makro.
Okazało się bowiem, że co prawda wstępne odczyty indeksów PMI dla sektora usług były w październiku nieco gorsze od oczekiwań, ale indeksy dla przemysłu były zdecydowanie lepsze od prognoz. Mimo zakłóceń w łańcuchach dostaw przemysł europejski bardzo szybko się rozwijał. Potwierdzała to poniedziałkowa publikacja indeksu niemieckiego instytutu Ifo – nastroje w biznesie niemieckim spadły do poziomu sprzed sześciu miesięcy właśnie z powodu zakłóceń w dostawach.
Poniedziałek był dniem przed lawiną raportów kwartalnych spółek amerykańskich. Po poniedziałkowej sesji wyniki opublikował Facebook, ale od wtorku tych wyników będzie już multum. A w poniedziałek Wall Street potwierdziła swoją siłę. Czekanie na wyniki gigantów dorowadziło do odrobienia piątkowych strat przez NASDAQ (zyskał 0,9%) i do wzrostu S&P 500 (0,47% i nowy rekord). W Europie to czekanie na wyniki spółek doprowadziło w poniedziałek do niewielkich zmian indeksów. Niemiecki XETRA DAX wzrósł, a francuski CAC-40 spadł.
Po sesji poniedziałkowej wyniki kwartalne Facebooka zostały przyjęte zwyżką w handlu posesyjnym o półtora procent, ale to wcale nie oznacza, że we wtorek podczas normalnej sesji cena też wzrośnie. Zysk był wyższy od oczekiwań, ale sprzedaż niższa i prognozy też niższe…
W Polsce GPW znowu w piątek była w przeciwfazie. Od rana WIG20 spadał. W zasadzie traciła większość akcji. Na rynku walutowym panował względny spokój. Wzrost kursu EUR/USD (skutek danych makro) pomagał złotemu w odrobieniu części strat z poprzedniego dnia. GPW na to nie reagowała – indeks WIG20 spadł czwarty raz z rzędu tracąc 0,42%. Wtorkowa sesja byłą znowu bez historii. W zasadzie przez cały czas WIG20 lokował się tuż nad linią poziomu neutralnego i zakończył dzień zwyżką o 0,42%. Nie było to nic, co mogłoby zakończyć korektę.
W poniedziałek zwracało uwagę osłabienie złotego, ale nie wiązałbym tego z wywiadem premiera Morawieckiego (historyka!) dla Financial Times i jego absurdalnych wypowiedzi o trzeciej wojnie światowej. Po prostu spadek EUR/USD wymuszał wzrost kursów walut. Warto jednak spojrzeć na rynek obligacji. Tam rentowność 10. latek doszła do poziomu niewidzianego od 30. miesięcy (2,8650%). Ten błyskawiczny spadek cen obligacji (wzrost rentowności) jest dość niepokojący. Więcej o złotym i obligacjach w komentarzu tygodniowym w piątek 29.10.
Link do komentarza tygodniowego: