Czwartkowa sesja na GPW zaskoczyła rynek liczący na przecenę akcji, wywołaną spadkami w USA oraz zachowawczą decyzją RPP o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. Rynek warszawski pokazał siłę, pozostaje jednak pytanie czy tej siły starczy na piątkowe notowania.
Z jednej strony optymizmem napawają czwartkowe wzrosty indeksów na giełdach amerykańskich. Jednak wszystko wskazuje na to, iż wzrosty w USA miały charakter jedynie korekcyjny, co potwierdzają spadające kontrakty na indeksy: futures na Dow Jonesa spada o 0,06 proc., a na Nasdaq o 0,44 proc. Takie same wnioski wyciągnęli inwestorzy na Dalekim Wschodzie, gdyż azjatyckie indeksy zakończyły piątkowa sesję bez większych zmian.
Na dzisiejszej sesji można spodziewać się wyższego otwarcia, związanego z dobrymi danymi o deficycie jednak później chęć realizacji zysków może ściągnąć indeksy nieco w dół. Deficyt obrotów bieżących w Polsce wyniósł w kwietniu jedynie 614 mln USD, znacznie mniej od oczekiwań rynkowych. Spadła również jego relacja do PKB - do poziomu około 5,1proc. Pomimo umacniającego się złotego dane nie wykazały spowolnienia eksportu, poprawiło się saldo obrotów przygranicznych, zmniejszeniu uległ natomiast import.
Rynek mogą pociągnąć w górę blue chipy takie jak: PKN, KGHM, TPSA czy Pekao, które doskonale spisywały się w czwartek. Jednak warszawska giełda może podobnie jak i pozostałe giełdy europejskie wyczekiwać na dane makroekonomiczne publikowane w USA i do momentu publikacji tych danych rynek może pozostawać w marazmie.
O 14.30 w USA podane zostaną informacje o bezrobociu i zmianach zatrudnienia w sektorach pozarolniczych – analitycy oczekują, iż bezrobocie osiągnie poziom 4,5 – 4,6 proc. O godz. 16.00 pojawia się następne dane – indeks aktywności gospodarczej NAMP. W Europie o godz. 10.00 zostanie opublikowany indeks PMI Reutera.
W piatek w obrocie giełdowym zadebiutuje prawie 1 mln akcji PGF, które zostały wydane akcjonariuszom Carbo S.A. i Cefarm B przy połaczeniu z PGF.
Paweł Kubisiak