Jak zbudować gospodarkę niskoemisyjną odpowiadającą na rosnące potrzeby konsumentów energii? Jak zapewnić bezpieczeństwo energetyczne? Wreszcie, jak zagwarantować dostawy ciepła i prądu w konkurencyjnych cenach? — oto tzw. energetyczny trylemat, przed którym stoją kraje europejskie, w tym Polska.
— Polska produkuje zaledwie 57 proc. konsumowanej przez siebie energii. Coraz większa zależność kraju od importu energii budzi duże obawy. Sprowadzamy aż 85 proc. ropy i ponad 65 proc. gazu. Choć poczyniliśmy postępy w tworzeniu gospodarki niskoemisyjnej, zużycie węgla w naszym kraju rośnie — tłumaczy Beata Stelmach, prezes GE w Polsce i krajach bałtyckich.
Jej zdaniem, w całej Europie mamy dziś do czynienia ze swoistym paradoksem: z jednej strony UE dąży do redukcji emisji CO 2, z drugiej — zwiększa zużycie węgla, i to w tempie większym niż średnia na świecie. Statystyki zawyża zaś Polska. Energochłonność w przeliczeniu na PKB jest u nas wciąż bardzo wysoka w stosunku do poziomu osiągniętego przez rozwinięte gospodarki Unii. Jak temu zaradzić?
— Nie obejdzie się bez zastąpienia starych technologii węglowych nowoczesnymi blokami gazowymi, dzięki czemu będziemy w stanie zyskać od 3 do 4 GW energii. Inny pomysł to inwestycje w inteligentne sieci i technologie kogeneracyjne, pozwalające na równoczesną produkcję energii elektrycznej lub mechanicznej i ciepła z jednego surowca, np. ropy naftowej, gazu ziemnego czy biomasy — wskazuje Beata Stelmach.
Oświetlenie to kolejna dziedzina, w której można zysk połączyć z troską o środowisko naturalne. Według analiz GE, niemal 20 proc. światowego zużycia energii przypada właśnie na oświetlenie. Ale tam, gdzie konwencjonalne źródła światła zastępuje się inteligentnymi rozwiązaniami LED, zużycie prądu jest o 40-70 proc. niższe. Problem w tym, że technologię tę wykorzystuje nieznaczny odsetek żarówek, lamp czy halogenów (np. w UE tylko 10 proc.).