Niedawna konferencja Władysława Kosiniaka-Kamysza na stacji PKN Orlen skierowała uwagę na ceny paliw w Polsce. Sam Orlen przypomina, że ceny na stacjach paliw w Polsce należą niezmiennie do niższych w Europie.
O tym, czy ceny paliw rosną i dlaczego — pisze na naszych łamach Krzysztof Kolany.
Niska akcyza robi różnicę
Orlen opiera się na danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). Wynika z nich, że w krajach Unii Europejskiej tańsza benzyna (najpopularniejsza 95) jest dziś jedynie w Bułgarii, Rumunii i Słowenii. Za olej napędowy natomiast mniej płaci się tylko w Litwie, Słowacji, Słowenii, Rumunii oraz Bułgarii.

Na różnicę w poziomie cen wpływ mają przede wszystkim dwa czynniki: podatki i kurs walutowy. POPiHN zauważa, że na koniec czerwca 2021 r. Polska miała jeden z najniższych poziomów akcyzy w UE. Niższy poziom był tylko w Rumunii, Bułgarii i Węgrzech.
„Na ceny wpływ ma także kurs dolara do złotego. Dziś za baryłkę ropy płacimy około 77 USD, a na przykład we wrześniu 2012 r. około 28 proc. mniej. Kurs dolara w tym czasie wzrósł o ponad 20 proc. Dlatego porównywanie cen paliw z tych okresów jest niemiarodajne” — argumentuje Orlen.
Wylicza też, że dziś, w porównaniu z 2010 r., za średnią pensję w Polsce można kupić o 66 proc. więcej benzyny i o 60 proc. więcej oleju napędowego.
„W tym samym okresie Niemiec za swoją średnią pensję może kupić o około 28 proc. więcej benzyny i o 23 proc. więcej oleju napędowego” — podkreśla Orlen.
Europa szykuje rewolucję
Krzysztof Romaniuk z POPiHN podkreśla, że takie relacje cenowe między Polską a resztą Europy utrzymują się od dawna i nie ma na razie powodów, by to się zmieniło. Alarmuje jednak, że dla poziomu cen kluczowe znaczenie będą miały zapisy z nowego unijnego pakietu Fit for 55, który zostanie publikowany 14 lipca.
Celem nowych regulacji będzie ograniczenie emisji o co najmniej 55 proc. do 2030 r. Z nieoficjalnych przecieków, szeroko już komentowanych, wynika, że można się spodziewać dodatkowych obciążeń dla użytkowników aut spalinowych. W grę wchodzi m.in. wskazanie daty, po której w UE nie będzie można produkować samochodów emitujących dwutlenek węgla, a na rynku pozostaną jedynie auta elektryczne. Znikną też prawdopodobnie dotychczasowe ulgi, którymi cieszył się segment paliw lotniczych.