W procesie Idea Banku zaczynają zeznawać pracownicy banku

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-10-17 09:42

Przynajmniej jedna, a może dwie, osoby zatrudnione w Idea Banku, mają dziś składać wyjaśnienia dotyczące współpracy z GetBackiem. Zapraszamy do śledzenia relacji z sądu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wyjaśnienia składają oskarżeni
  • co poza tym dzieje się na sali rozpraw
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

13.08 Na tym rozprawa się dość nieoczekiwanie kończy. Okazuje się, że kolejny oskarżony był poinformowany o terminie, ale bez obowiązku stawiennictwa.

Wygląda na to, że na kolejnym terminie sąd bierze pod uwagę przesłuchanie nawet trzech oskarżonych: Piotra M., Macieja G. i Piotra L. Pierwsi dwaj to dyrektorzy odpowiedzialni za sprzedaż w Idea Banku, trzeci – dyrektor departamentu prawnego.

Następna rozprawa – i oczywiście relacja – dopiero w listopadzie.

13.02 Sylwia M. podkreśla, że do jej zadań nie należało instruowanie doradców jak mają rozmawiać z klientami. Polecenia w tym zakresie otrzymywali od Macieja G. i Piotra M., dyrektorów oddziałów Lion’s Banku i jeszcze jednej wewnętrznej komórki banku.

Przypomina sobie, że raz Maciej G. poprosił ją o przekazanie doradcom pytań przygotowanych przez PDM.

Sylwia M. twierdzi, że nie miała wiedzy by dane klientów były przekazywane bez ich zgody. Zakładała, że doradcy informują klientów, że dane trafiają do domu maklerskiego po to by klienci banku e-mailem otrzymali propozycję nabycia.

Sąd wyjaśnia czy chodzi o dane osobowe czy dane objęte tajemnicą bankową. Adwokat i oskarżona wyjaśniają, że chodziło im o dane osobowe.

12.53 Sylwia M. twierdzi, że dopiero w toku audytu zdała sobie sprawę z różnych ryzyk, które mogły się wiązać z informowaniem o produkcie.

- Gdybym miała tę wiedzę wcześniej, którą zdobyłam w trakcie audytu, to na pewne rzeczy patrzyłabym inaczej, szerzej – mówi Sylwia M.

Adwokat: czy kiedykolwiek brała pani udział w procesie decyzyjnym dotyczącym oferowania instrumentów finansowych przez Idea Bank?

Sylwia M.: Nie. Byłam wyłącznie pracownikiem administracyjnym.

Oskarżona relacjonuje, że zarabiała 4 tys. brutto w 2016 r. plus premia kwartalna 4,5 tys. zł brutto. To dawało na rękę średnio 4200 zł „na rękę”.

W 2017 r. dostała 1 tys. zł brutto podwyżki. Premia kwartalna wzrosłą do 5 tys. zł brutto. Średnie wynagrodzenie miesięczne wynosiło 5200 zł netto.

Oskarżona podkreśla, że wynagrodzenie podstawowe i premia nie było uzależnione od wolumenu sprzedaży.

Kolejne podwyżki dostawała w 2018 i 2019 r., a więc w okresie już nie objętym zarzutem. Została wtedy kierownikiem zespołu procesów i procedur sprzedaży.

Sąd pyta czy były tylko premie finansowe. Przewodnicząca składu orzekającego, że skoro oskarżona nie odpowiada na pytania sądu, to powinna wyczerpująco odpowiadać na pytania własnej obrony.

Niewiele jednak z tego pytania sądu wynika. Dalej o wynagrodzenie pyta adwokat Sylwii M.

Oskarżona twierdzi, że według jej wiedzy na podobnych stanowiskach „wsparciowych” zarabiało się podobne pieniądze i też przysługiwała kwartalna premia.

12.41 Prace remontowe na zewnątrz budynku zakłócają rozprawę. Krótka dyskusja czy zamknąć wszystkie okna czy tylko część.

Oskarżona Sylwia M. kontynuuje wyjaśnienia, ale nie w ramach swobodnej wypowiedzi, tylko odpowiedzi na pytania swojej adwokat.

Chyba już to mówiła przed przerwą, ale powtarza, że nikt z działu prawnego banku nie zgłaszał zastrzeżeń co do tego, że wypełniała propozycje nabycia.

Po wybuchu afery poproszono ją o udział w audycie. Chciała w tym procesie uczestniczyć, bo zależało jej na wyjaśnieniu sytuacji.

- Jeszcze przed audytem Dariusz M. zlecił działowi bezpieczeństwa weryfikację maili, które doradcy wysyłali do klientów. Pamiętam, że byłam zaangażowana w ten proces i miałam sprawdzać czy określone frazy lub słowa znajdowały się w tej korespondencji – relacjonuje Sylwia M.

O jakie frazy i słowa chodziło nie mówi.

Zaznacza za to, że została poproszona o udział w tworzeniu planu naprawczego po kontroli KNF.

12.33 Rozprawa zostaje wznowiona. Przewodnicząca składowi orzekającemu sędzia Iwona Strączyńska informuje na wstępie, że kwestia ujawnienia wyjaśnień oskarżonej Sylwii M. i tego czy będą dowodem nie zostanie dziś przesądzona.

11.54 Sąd zarządza pół godziny przerwy w rozprawie.

11.53 Do dyskusji włącza się adwokat Beata Czechowicz, broniąca prezesa Trigon TFI. Zwraca uwagę, że prokurator uzasadniają swoje stanowisko stwierdził, że trudno mu zebrać myśli dyktując do protokołu sądowego. Podkreśla, że wyjaśnienia odebrane w warunkach swobody wypowiedzi nie mogą stanowić dowodu.

Na to samo żali się teraz obrońca Konrada Kąkolewskiego – radca prawny Krzysztof Brola. Twierdzi, że jego klient zeznawał w prokuraturze w warunkach tzw. aresztu wydobywczego.

Wydaje się, że wątek protokołu z zeznaniami Sylwii M. w prokuraturze, to wątek czysto formalny, a dyskusja się rozkręca.

Żali się Konrad Kąkolewski, a po nim do głosu dochodzi Damian Tokarczyk, adwokat Michała K. związanego z Mercurius DM. Podkreśla, że prawidłowości przeprowadzenia dowodu nie można uzasadniać jedynie formalnym jej prawidłowym udokumentowaniem, bez względu na okoliczności przeprowadzenia dowodu (w tym przypadku dowodem jest zapis przesłuchania).

- Nie można wymagać od sądu by dokonał konfrontacji dowodów, zanim nie wypowie się czy jeden z mających stanowić dowód faktów i jeden z obiektów tej konfrontacji może ten dowód stanowić – zaznacza Damian Tokarczyk.

Jego zdaniem wobec zgłoszonych przez Sylwię M. okoliczności opartych nie tylko na jej twierdzeniach, ale wiążących stanowiskach sądów, brak jest podstaw do ujawnienia w jakimkolwiek trybie jej wyjaśnień z prokuratury.

Do głosu dochodzi adwokat Jarosław Kaczyński, reprezentujący oskarżycielki posiłkowe, czyli w praktyce pokrzywdzone. Wylicza, że przez 11 z 12 godzin przesłuchania Sylwia M. była pod pieczą swojego obrońcy, który zapewne zareagowałby na wszelkie nieprawidłowości w toku przesłuchania co nie miało miejsca.

Obecna adwokat Sylwii M. stwierdza, że obecność ówczesnego obrońcy nie wyłącza złożenia wyjaśnień z wyłączeniem swobody wypowiedzi. Jeszcze raz przypomina orzeczenia sądów kwestionujące samo zatrzymanie Sylwii M. twierdzi, też że mimo wyraźnie zgłaszanych dolegliwości bólowych oskarżonej informacja ta nie została odnotowana w protokole prokuratury.

11.33 Mecenas broniąca Sylwii M. wnosi jeszcze o nieujawnianie w jakimkolwiek trybie protokołu z zeznaniami Sylwii M. złożonymi w prokuraturze. Argumentuje, że zeznania zostały złożone z wyłączeniem swobody wypowiedzi.

- Świadczy o tym przede wszystkim długość prowadzonego przesłuchania, stan fizyczny i psychiczny oskarżonej w dniu przesłuchania, a także sposób prowadzenia przesłuchania – twierdzi pani adwokat.

Prokurator wnosi o nieuwzględnianie wniosku obrony.

- Sama czynność przesłuchania jak i jej udokumentowanie w postaci protokołu spełnia wszystkie wymogi formalne przewidziane przez Kodeks postepowania karnego, w szczególności zawiera pouczenie o prawie podejrzanego do odmowy składania wyjaśnień – mówi prokurator Przemysław Ścibisz.

Dodaje, że “jak wiadomo” treść wyjaśnień oskarżonej będzie oceniana przez sąd.

11.24 Sylwia M. twierdzi, że w obawie o areszt w trakcie zeznań w prokuraturze często posługiwała się przypuszczeniami i plotkami.

Twierdzi, że w trakcie przesłuchania płakała i wymiotowała. Pierwszy posiłek to była kanapka o godz.16, którą kupił jej ówczesny obrońca.

Na sali rozpraw mówi, że pewne wypowiedzi „zostały włożone w moje usta”, a podczas weryfikacji protokołu nie miała sił by zastanawiać się nad sensem każdego zdania i czułą presję pani prokurator spieszącej się na pociąg.

Mówi, że po zatrzymaniu rozpoznano u niej zespół stresu pourazowego oraz stan depresyjny.

Przechodząc ponownie do samych obligacji mówi, że do czasu niewypłacalności GetBacku „bank praktycznie nie dostawał reklamacji”.

- Reklamacje na wielką skalę zaczęły wpływać dopiero po wybuchu afery. Ja oczywiście nie uczestniczyłam w procesie rozpatrywania reklamacji, ale dział reklamacji czasami zwracał się do naszego działu z prośbą o przekazanie informacji jakie produkty posiada klient – mówi Sylwia M.

Na tym swobodna wypowiedź Sylwii M. się kończy. Jej obrońca prosi o przerwę.

11.13 Sylwia M. zaznacza, że do dziś nie potrafi wskazać różnicy między oferowaniem, leadowniem i sprzedażą.

- Zwracano nam uwagę żeby nie posługiwać się pojęciem sprzedaż w zakresie obligacji i certyfikatów. Ja rozumiałam z tego tyle, że Bank nie ma odpowiednich zgód by sprzedawać obligacje i certyfikaty. Dlatego zostały wprowadzone te kroki z leadowaniem, czyli poszukiwaniem potencjalnych klientów i przekazywaniem ich danych do domu maklerskiego – twierdzi Sylwia M.

Dodaje, że wydawało się jej to właściwe bo dział prawny nie zgłaszał wątpliwości.

Teraz przechodzi do żalenia się na zatrzymanie 6 rano i przesłuchanie trwające w dniu zatrzymania od nieco ponad 11 do po 14.

Podkreśla, że nieprawidłowość zatrzymania potwierdza wygrana przez nią prawomocnie sprawa o zadośćuczynienie.

Obrona składa do akt odpis postanowienia sądu o uznaniu zatrzymania Sylwii M. z niezasadne i kopię wyroku sądu z 3 listopada 2021 r. przyznającego jej 15 tys. zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie, wyrok z 30 sierpnia 2022 r. utrzymujący co do zasady wyrok z 2021 r., ale obniżający kwotę zadośćuczynienia.

- W dniu zatrzymania ja już byłą zmęczona, przerażona. Sposób zadawania pytań przez prokuratora budził u mnie ogromny stres – wraca do swojej opowieści Sylwia M.

11.04 Salę opuszcza jedna z prawniczek broniących oskarżonych.

Sylwia M. kontynuuje wyjaśnienia. Wspomina, że prze jakiś czas była przerwa w oferowaniu obligacji GetBacku, temat wrócił w styczniu 2018 r. (czyli tuż przed ujawnieniem się niewypłacalności GetBacku).

Sylwia M. wzięła udział w spotkaniu przedstawicieli Idea Banku i PDM. Na spotkaniu omawiano kwestie techniczne obiegu dokumentów.

- Z przebiegu tego spotkania wynikało, że doszło lub dojdzie do podpisania umowy konsorcjum, dlatego też należało ustalić jak ten obieg ma wyglądać – wspomina Sylwia S.

Z jej słów wynika, że nic nowego właściwie nie zostało ustalone. Wszystko miało wyglądać jak dotychczas, chociaż odpadł obowiązek przekazywania leadów. Maciej G. zlecił jej jednak prowadzenie ewidencji obligacji.

- Mówiąc szczerze nie miałam pojęcia jak się to wykonuje – opowiada Sylwia M.

Zaznacza, że zalecono jej wykorzystanie wiedzy PDM.

10.56 Sylwia M. cały czas opowiadała o certyfikatach Trigon Profit. Teraz przechodzi do obligacji GetBacku.

Twierdzi, że dowiedziała się o tym „na chwilę przed” wdrożeniem tej oferty do banku. Zaprzecza, że rozmawiała o tym podczas spotkania z Sylwią S. z PDM.

Sylwia M. opowiada, że początkowo wszystko wyglądało identycznie jak przy certyfikatach Trigon Profit. Również zapisywała się na obligacje jako potencjalny klient.

Zaznacza, że w przypadku obligacji wszystkie dokumenty dla klientów były elektroniczne.

- Propozycje nabycia początkowo wysyłał do klientów dom maklerski – relacjonuje oskarżona.

Mówi, że ze względu na „ciśnienie” ze strony sieci sprzedaży i krótkie terminy emisji pojawiła się obawa, że nie wyrobią się z Sylwią S. z PDM. Wtedy zrodził się pomysł by „po naszej stronie” – według mnie chodzi o Idea Bank, ale nie jest to jasno powiedziane – było wypełnianie propozycji nabycia. Pomysł miał być pomysłem Sylwii S. z PDM. Sylwia M. skonsultowała to z Maciejem G.

Stanęło na tym, że Sylwia M. wypełniała danymi potencjalnych klientów przekazanymi przez oddziały, narzędzie udostępnione przez PDM.

Sylwia M. dodaje, że w ten sposób odbywała się tez kontrola czy nie doszło do przekroczenia liczby 149 zainteresowanych.

Przed udostępnieniem narzędzia informatycznego to Sylwia M. przekazywała Sylwii S. listę osób, którym należy wysłać propozycję nabycia. Bankowcy byli zaś zobowiązani do zgłoszenia tzw. leadu na stronie PDM.

- Z tym się wiązały problemy techniczne, ponieważ ciągle były telefony z PDM, że czegoś brakuje. Po otrzymaniu tego narzędzia odeszły nam wszystkie kontakty związane z pośredniczeniem między doradcą a PDM – opowiada Sylwia M.

Po udostępnieniu narzędzia informatycznego to jej dział wprowadzał dane do propozycji nabycia wysyłanych przez PDM.

Ze względu na coraz większą liczbę obowiązków Sylwia M. prosiła Macieja G. o zatrudnienie do wsparcia sprzedaży drugiej osoby. Pojawiła się pani z działu rozliczeń, ale po 1-2 miesiącach uznała, że praca administracyjna jest nudna i wolałaby pracować z klientami. Na jej miejsce przyszła kolejna kobieta.

- Od momentu gdy pojawiało się nowe stanowisko koordynatora ja już nie zajmowałam się pośrednictwem w przekazywaniu leadów i wystawianiem propozycji nabycia – mówi Sylwia M.

10.36 Sylwia M. kontynuuje. Twierdzi, że dodawano jej coraz więcej obowiązków. Miała m.in. sprawdzać czy na dokumentach są parafki. Podkreśla, że cały czas miała pierwotne obowiązki, a z drugiej strony oczekiwano od niej, że przekazywanie informacji między Idea Bankiem i PDM będzie efektywny.

W pewnym momencie Sylwia S., będąca jej odpowiednikiem po stornie PDM, zaproponowała by w ramach poprawienia szybkości przekazywania informacji zapisała się jako potencjalny klient na certyfikaty.

- Dzięki temu trzymywałam wszystkie informacje i dokumenty nabycia. Oczywiście Maciej G. o tym wiedział – opowiada Sylwia M.

10.28 W grudniu 2016 r. zakończyła się współpraca z Mercurius DM, a rozpoczęła z Polskim Domem Maklerskim. Sylwia M. zapewnia, ze dowiedziała się o tym gdy została jej zlecona organizacja wideokonferencji. Twierdzi, że w wideokonferencji nie uczestniczył nikt z zarządu Idea Banku, a Maciej G. i prezes PDM – Szczepan D. Z jej relacji wynika, że wideokonferencja sprowadzała się do omówienia technicznych aspektów współpracy doradców bankowym z PDM. Początkowo współpraca dotyczyła funduszy Trigon Profit.

- Z tego co pamiętam było ustalone, że doradcy przekazywali dane klientów poprzez formularz na stornie PDM. W pewnym momencie okazało się, ze tych leadów jest bardzo dużo, a doradcy mieli się zmieścić w liczbie 149 w trakcie jednej emisji – opowiada Sylwia M.

Sąd pyta czy oskarżona wie skąd liczba 149 osób. Adwokat broniąca Sylwii M. podkreśla, że na wstępie oskarżona zaznaczyła, że nie będzie odpowiadać na pytanie inne niż obrony.

Oskarżona dodaje, że do jej zadań doszło przekazywanie listy zawężonej do 149 osób do PDM.

- Ja nie decydowałam kto ma się znaleźć na tej liście. O tym decydowali dyrektorzy oddziałów w porozumieniu z doradcami – mówi Sylwia M.

W tym momencie zmieniają się obrońcy Dariusza M., byłego członka zarządu Idea Banku. Jeden właśnie przyszedł, inny wychodzi.

10.19 Sylwia M. twierdzi, że w związku z tym, że do wsparcia sprzedaży trafiały kwestie, których inne działy nie chciały robić, do niej trafiało pośrednictwo w kontaktach z domem maklerskim. Chodziło np. o sytuację, w której dom maklerski otrzymał przelew a nie otrzymał oryginałów dokumentów dotyczących obligacji. Z jej relacji wynika, że ona takie kwestie wyjaśniała.

Inny przykład: dział rozliczeń pytał o listę potencjalnych chętnych na obligacji i wolumenu zapotrzebowania na obligacje, wtedy ona tworzyła raport.

Sylwia M. zaznacza, że podobne zadania wykonywała w stosunku do UFK.

Twierdzi, że współpracując z Mercurius DM doradcy bankowi przekazywali dane klientów wchodząc na stronę domu maklerskiego i wypełniali formularz danymi potencjalnego klienta, rejestrowali wniosek klienta w bankowym CRM.

Dodaje, że jej zadania były czysto administracyjne, nigdy nie kontaktowała się z klientami, ani nie nadzorowała pracy doradców.

10.08 Sylwia M. przechodzi do współpracy z Mercusrius DM i Polskim Domem Maklerskim. To one są wymienione w akcie oskarżenia.

Twierdzi, że ze względu na jej doświadczenie we współpracy z Prime Selection DM, na przełomie sierpnia i września 2016 r. Maciej G. włączył ją w działania dotyczące obligacji GetBacku.

- To co mi dyrektor zlecał musiałam robić, a że byłam sumiennym pracownikiem i mało zarabiałam traktowałam polecenia szefa poważnie – tłumaczy Sylwia M.

10.04 Był rok 2015. Jej wynagrodzenie miało wynosić 3 tys. brutto plus 4,5 tys. zł kwartalnie. Była koordynatorem ds. wsparcia sprzedaży. Jej przełożonym był Maciej G., dyrektor sieci sprzedaży.

W pewnym momencie Maciej G. zlecił jej współpracę z Prime Selection DM w zakresie pośredniczenia miedzy doradcami banku a domem maklerskim. Oskarżona opowiada, że w oparciu o dane otrzymywane od doradców przygotowywała komplet dokumentów dla klienta, następnie zanosiła go do domu maklerskiego by tam się ktoś pod nim podpisał. Po skompletowaniu podpisów wysyłała komplet dokumentów doradcy w oddziale. Doradcy odsyłali jej dokumenty po podpisaniu przez klientów i ona zanosiła je z pwrotem do domu maklerskiego.

9.58 Na wstępie Sylwia M. deklaruje, że czuje się niewinna i w ogóle nie rozumie dlaczego jako osoba wykonująca strice administracyjne czynności, znalazła się na ławie oskarżonych razem kadrą menedżerską. Twierdzi, że jest kozłem ofiarnym.

Opowiada, że zaczęła pracę w 2012 r. Byłą kontrolerem jakości. Do jej zadań należała weryfikacja czy doradcy utrzymują kontakt z klientem i raportują ten kontakt w wewnętrznym systemie banku. Później zajęła się monitorowaniem jakości pracy recepcji. Po około roku przeszłą na to samo stanowisko w centrali banku. Sylwia M. opowiada, że później została przeniesiona do marki Lion’s Bank. Tam była koordynatorem ds. wsparcia sieci sprzedaży. Do jej obowiązków miało należeć zatrudnianie pracowników administracyjnych, zamawianie wizytówek, przygotowywanie raportów itd.

- To było zaplecze administracyjne dyrektora sprzedaży – twierdzi Sylwia M.

Dodaje jednak, że ze względu na niskie wynagrodzenie poszła na odpłatny staż do Citi Handlowego, który miał ją przygotować do samodzielnej sprzedaży produktów. Tam sobie nie poradziła i wrociła do Idea Banku na stanowisko administracyjne.

9.48 Sąd przechodzi do przesłuchania Sylwii M. Ta deklaruje, że będzie składać wyjaśnienia, ale odpowie tylko na pytania swojego obrońcy.

9.45 Na wstępie sąd informuje Konrada Kąkolewskiego, że złożony przez niego wcześniej wniosek dowodowy na płycie CD nie może być rozpzonany bo plyta jest pusta.

Chodzi o wniosek dotyczący wykluczenia z procesu spółki Capitea w roli oskarżyciela posiłkowego.

Konrad Kąkolewski twierdzi, że nie składał wniosku na płycie, ale ePUAP-em. Deklaruje, że w tej sytuacji złoży wniosek na papierze. 700 stron!

Były prezes GetBacku, prezes i wiceprezes Polskiego Domu Maklerskiego oraz prezes spółki MIA, to czwórka oskarżonych, która przed sądem składała już wyjaśnienia w procesie dotyczącym nieprawidłowości w działalności Idea Banku przy dystrybucji obligacji GetBacku i związanych z GetBackiem funduszy Trigon Profit.

Z 16 oskarżonych w procesie rozpoczętym w lutym 2022 r. aż 9 osób to jednak ludzie nieistniejącego już Idea Banku - od prezesów począwszy, przez zwykłych członków zarządu, dyrektorów departamentów, po radcę prawnego. Dotychczas nikt z nich nie ustosunkował się do stawianych zarzutów. Dziś ma się to zmienić. Sąd planuje odebrać wyjaśnienia od Sylwii M. Zobowiązał też do stawiennictwa Piotra M. Trudno jednak ocenić czy on też będzie się wypowiadał na dzisiejszej rozprawie. Oboje jednak to byli pracownicy Idea Banku.