Wall Street poddała się pesymizmowi

Tadeusz StasiukTadeusz Stasiuk
opublikowano: 2011-12-19 22:06

Mimo obiecującego początku, poniedziałkowa sesja na amerykańskich giełdach zakończyła się spadkami indeksów.

Wśród przyczyn zmiany nastrojów inwestorów analitycy wymieniali negatywną reakcję rynku na wystąpienie Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego oraz niepewność związaną z rozwojem sytuacji w Korei Północnej po śmierci jej wieloletniego dyktatora.

Szef ECB stwierdził, że ryzyko związane z rozprzestrzenianiem się kryzysu zadłużeniowego w eurolandzie nadal pozostaje bardzo wysokie. Kolejny raz dał też jasno do zrozumienia, że instytucja nadzorująca rynek pieniężny w strefie euro nie będzie w nadmiarze skupowała rządowych obligacji. Dodatkowo, rozczarował komunikat po posiedzeniu unijnych ministrów finansów, po którym zadeklarowano, że stref euro wesprze MFW kwotą 150 mld EUR. Liczono tymczasem na co najmniej 50 mld więcej.

Inwestorzy z obawą też przyjęli też doniesienia z Półwyspu Koreańskiego. Już do tej pory działania Korei Północnej były najczęściej nie do odgadnięcia, a śmierć Kim Jong Ila może doprowadzić do zawirowania na scenie politycznej tego skansenu komunizmu.

Dane makro z amerykańskiego rynku zaprezentowane w poniedziałek były co prawda optymistyczne, ale nie znalazły posłuchu wśród graczy. Indeks NAHB rynku nieruchomości, określający panującą na nim koniunkturę według deweloperów wzrósł w grudniu o 2 pkt, do najwyższego poziomu od 19 miesięcy.

Jednym z istotnych wydarzeń pierwszej w przedświątecznym tygodniu sesji był spadek ceny akcji Bank of America poniżej poziomu 5 USD. Tak nisko walory największego w USA banku nie były kwotowane od blisko trzech lat.

Ostatecznie, na finiszu sesji indeks Dow Jones tracił 0,84 proc. Wskaźnik S&P500 zniżkował o 1,17 proc. zaś Nasdaq spadał o 1,26 proc.