Niemniej, handlujący akcjami na giełdach za Atlantykiem kończyli dzień w dobrych humorach licząc, że i piątkowa, ostatnia przed świętami sesja przyniesie zwyżkę wskaźników. Na finiszu sesji indeks największych amerykańskich blue chipów Dow Jones IA zyskiwał 0,87 proc. Szerszy wskaźnik rynku S&P500 drożał o 1,03 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq Composite wzrósł o 1,26 proc.
Wsparciem dla czwartkowego rajdu okazały się dane makroekonomiczne, które potwierdzając dobry kierunek w jakim zmierza największa gospodarka świata zwiększają szansę na szybkie obniżki stóp procentowych przez Fed. Te co prawda zostały zapowiedziane po ostatnim w tym roku posiedzeniu FOMC, jednak bez szczegółów odnośnie zarówno skali, jak i terminów.
Najważniejszym dzisiejszym raportem, był finalny odczyt dotyczący wzrostu PKB w III kwartale. Zwiększył się on o 4,9 proc. w ujęciu rocznym, czyli nieco poniżej pierwotnego oszacowania na poziomie 5,2 proc. Co ważne, mocniej niż zakładano spadł wskaźnik inflacyjny PCE core, jeden z najbardziej ulubionych i najbaczniej monitorowanych przez decydentów z FOMC. Tempo jego wzrostu wyhamowało do 2 proc. w ujęciu kwartalnym z 3,7 proc. w II kwartale. Spodziewano się 2,3 proc.
Z kolei liczba tzw. nowych bezrobotnych nieco wzrosła, choć poniżej prognoz. Wyniosła 205 tys. wobec 203 tys. tydzień wcześniej i prognozy na pułapie 215 tys. Sugeruje to, że rynek pracy pozostaje mocny pomimo wychłodzenia koniunktury, co zwiększa prawdopodobieństwo miękkiego lądowania gospodarki, do czego dąży Fed próbując za wszelką cenę zwalczyć inflację bez wywoływania recesji.
Eksperci podkreślają, że zaprezentowane dane nadal zgadzają się z narracją, że ochłodzenie gospodarki utrzyma Fed na dobrej drodze do obniżek stóp procentowych w niezbyt odległej przyszłości.
Atrakcyjność akcji wzrosła również po osłabieniu dolara. Zainteresowanie nimi podtrzymywały też dosyć stabilne obligacje.
Rentowność referencyjnych 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych spadła do 3,8806 proc. pogłębiając tym samym odległość od wieloletnich maksimów osiągniętych w październiku.
Pojawiają się jednak głosy, że rajd jakiego jesteśmy świadkami na parkietach w USA poszedł za daleko i nie znajduje uzasadnienia w fundamentach. Stratedzy banku UBS jednoznacznie ostrzegli, że przełamanie rynku może być „pułapką na byki”.
Obecny wzrost cen akcji może nie oznaczać szerszego wzrostu w przyszłości. Prognoza UBS nie jest optymistyczna. Przewiduje się w niej odwrócenie sytuacji i negatywną niespodziankę w pierwszym kwartale. UBS oczekuje spadku indeksu S&P 500 do poziomu 4280 pkt, czyli o blisko 9 proc. niższego od środowego zamknięcia.
Jednym z bohaterów czwartkowej sesji zostały papiery Micron Technology. Producent chipów zadowolił inwestorów i analityków lepszą niż oczekiwano prognozą przychodów. Zaowocowało to wzrostem notowań o ponad 7 proc. gdyż rynek liczy na ożywienie w segmencie układów pamięci, który odnotował największe od kilku lat załamanie.
Rosła też wycena papierów Boeinga. To zasługa informacji, że największy na świecie producent samolotów wznowi dostawy do Chin swojego flagowego modelu 767 Dreamliner.
Wzięciem wśród graczy cieszyły się też udziały Tesli, które drożały w około 2 proc. Światowy lider w produkcji samochodów elektrycznych zyskiwał po doniesieniach, że Stany Zjednoczone rozważają podwyżkę ceł na chińskich producentów pojazdów elektrycznych.