Warszawskie indeksy szukają dna

Adam Torchała
opublikowano: 18-08-2019, 22:00

Jedna z najgorszych w tym wieku spadkowych serii i notowania najniższe od 30 miesięcy. WIG20 ma za sobą fatalne dni

18 sesji spadkowych w ciągu 30 dni, z czego sześć ze zniżką powyżej 1 proc. oraz utrata ok. 11 proc. Koniec lipca i początek sierpnia zdecydowanie nie były udane dla indeksu WIG20. W pewnym momencie miał na koncie tylko jedną zieloną sesję z 13, co w tym wieku zdarzyło mu się tylko raz — w czerwcu 2015 r. Obecnie zaś indeks notowany jest najniżej od lutego 2017 r. Notowania WIG20 to wypadkowa wielu czynników, kilka z nich ma jednak dla indeksu kluczowe znaczenie.

Nie ma hossy bez banków

Najważniejszym sektorem dla GPW są banki, ich udział w WIG20 sięga bowiem aż 33 proc. i to bez PZU, którego wyniki również w dużym stopniu zależą od kondycji sektora. Zresztą stare giełdowe przysłowie „na GPW nie ma hossy bez banków” nie wzięło się znikąd i bardzo dobrze oddaje sytuację na naszej giełdzie. Sektor ostatnio mocno się podzielił, bo o ile notowania ING czy PKO BP — choć spadły — zachowywałysię wyraźnie lepiej niż rynek, o tyle Santander, Millennium, Alior czy przede wszystkim mBank wyraźnie ciągnęły indeksy w dół. Ten ostatni w ciągu ostatniego miesiąca stracił blisko ćwierć swojej giełdowej ceny. Banki to sektor dwóch prędkości. Z jednej strony PKO BP i ING pokazały dużo lepsze niż przed rokiem wyniki, z drugiej część banków musi mierzyć się ze swoimi problemami. I tak Aliorowi wypadają kolejne trupy z kredytowej szafy. Ruch, Onico, Kania — wszystkie te spółki finansowały się w Aliorze i ich problemy uderzyły w wynik banku.

Tu jednak wciąż można próbować się bronić, że tak liczne problemy Aliora z kredytami korporacyjnymi to przypadek i kwestia jednorazowa. Takiej linii obrony nie da się jednak przyjąć w przypadku Millennium i mBanku. To bowiem banki z największym udziałem kredytów indeksowanych we frankach (pomijając i tak pogrążony w kłopotach Getin) i ich notowania obciąża perspektywa wyroku TSUE w sprawie tychże kredytów, który mógłby oznaczać wielomiliardowe koszty (według najbardziej pesymistycznych szacunków nawet 60 mld zł) dla sektora bankowego. Stanowisko TSUE nie jest jeszcze znane i jeżeli będzie negatywne dla banków, może jeszcze mocniej pociągnąć w dół notowania nie tylko zainteresowanych banków, ale i całego sektora, który stanowi system naczyń połączonych.

— W razie materializacji takie ryzyko może mieć znaczący negatywny wpływ na Grupę mBanku i inne banki posiadające portfele kredytów hipotecznych w walutach obcych — napisał w sprawozdaniu mBank.

I nawet jeżeli straty będą dużo niższe, niż wylicza ZBP, i rozłożone zostaną na wiele lat, to w krótkim terminie negatywny dla banków wyrok TSUE może jeszcze bardziej popsuć sentyment do sektora, a tym samym „uziemić” WIG20.

Generał hossy w bessie

O ile bez banków nie ma hossy, o tyle to KGHM jest nazywany jej generałem. Tymczasem akcje KGHM-u również ostatnio tanieją, od początku lipca to już 23 proc., więc akcje kombinatu przekroczyły umowną granicę bessy (stosując amerykańskie standardy). Słabe dane z chińskiej gospodarki (z przemysłem na czele) i zaognienie konfliktu handlowego przez Donalda Trumpa 1 sierpnia sprawiły, że inwestorzy poważnie zaczęli obawiać się o popyt na miedź. Ta taniała, a to przekładało się na notowania KGHM-u. Tak wyglądała jednak sytuacja do wtorku do godziny 15, później nastąpił zwrot akcji w postaci ogłoszenia przez United States Trade Representative, że cła na elektronikę, zabawki i ciuchy zostaną opóźnione, a część w ogóle zostanie wycofana. Rynki przyjęły to jako zapowiedź zmian, Trump zresztą nie raz w tej wojnie łagodził początkowo ostre stanowisko.

To nadzieja dla KGHM-u, że konflikt nie będzie dalej eskalował, a więc i miedź przy okazji przestanie tanieć. Chińskie problemy ma zresztą nie tylko KGHM, ale i JSW, mocnej przeceny przez obawy o chiński popyt doświadcza bowiem nie tylko miedź, ale także węgiel koksujący. Spółka, którą najpierw trawiły spory polityczne, w lipcu i sierpniu gwałtownie taniała przez sytuację na rynku surowcowym. Jeżeli Trump ponownie nie zaostrzy stanowiska, jest szansa, że i JSW dołączy do zielonej drużyny i zacznie odrabiać straty. Choć kluczowe — i dla KGHM, i dla JSW — będą dane z chińskich hut i przemysłu. A te wcaleprzez chwilowe wstrzymanie ceł poprawić się nie muszą.

Wcale nie jest tanio

Kluczowe dla odwrócenia trendu na WIG20 wydają się więc dwie sprawy: wojna handlowa i wyrok TSUE. Bez pozytywnych dla spółek rozstrzygnięć w obu tych kwestiach przy Książęcej będzie trudno o wzrosty. Tym bardziej że wskaźniki C/Z i C/WK dla indeksu WIG20 — nawet mimo ostatnich spadków — znajdują się wyraźnie powyżej 10-letniej średniej. Nie jest więc wcale tanio, indeks potrzebuje zatem pozytywnych impulsów, by iść w górę. Te oczywiście nie muszą dotyczyć jedynie spółek. Trudno bowiem sobie wyobrazić mocne wzrosty w Polsce bez wzrostów w USA, tutaj pojawia się zaś duża rola Fedu, na który Donald Trump i inwestorzy zza oceanu wywierają presję, by luzować politykę monetarną. Decyzja w sprawie luzowania może pojawić się także w EBC, do tego dochodzi jeszcze brexit, spowolnienie w Niemczech i problemy Włoch. Czynników ryzyka jest więc dużo i może się okazać, że nawet korzystny dla banków wyrok TSUE przy komplikacjach na arenie międzynarodowej może nie wystarczyć.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Adam Torchała

Polecane