Czy można nosić krótkie spodenki harcerskie, od dawna będąc biznesmenem?
– Co złego jest w szortach? Jako element ubioru są tak samo dobre jak garnitur, zależy od okazji. Wyczuwam w pytaniu stereotypowy podtekst: krótkie spodenki jako coś niepoważnego i infantylnego. Szorty nie oznaczają lekceważenia drugiej osoby, nie są formą ostentacji. Komunikacja jest narzędziem i musi być dostosowana do odbiorcy. Jeżeli odbiorcą jest nastolatek, nie można się z nim komunikować korporacyjnym językiem. Instruktor też bierze udział w grze. Założenie krótkich spodenek bywa koniecznością – twierdzi Piotr Miller, starszy partner w funduszu Avallon MBO Fund III.
Miał 23 lata, kiedy prowadził pierwszy obóz harcerski: 200 dzieci, 30 osób kadry, ówczesny miliard złotych budżetu. Za te pieniądze trzeba było przeżyć 25 dni, kupić jedzenie, przywieźć dzieci i sprzęt.
– Być może nie byłbym tu, gdzie jestem, gdyby nie doświadczenia zdobyte w harcerstwie – podkreśla menedżer.
Etos, odpowiedzialność, współpraca – to jego zdaniem mieszczą kieszenie szortów.
– Na bazie tych wartości można się rozwijać na każdym polu – wskazuje Piotr Miller.
Różnorodność i integracja
W 1946 r. nakładem Harcerskiego Wydawnictwa Godziemba ukazało się II wydanie biblii harcerskiej „Wskazówki dla skautmistrzów” autorstwa lorda Baden Powella of Gilwell, twórcy światowego skautingu. Przedmowę napisał płk John Skinner Wilson, przyjaciel Baden-Powella, szef Międzynarodowego Biura Skautowego. Opisał skauting jako grę, „która pomoże chłopcom się rozwinąć pod możliwie najmniejszym nadzorem dorosłych”. Jaka więc jest rola osób, które obozowanie mają już za sobą, nie siedzą przy ogniskach, są aktywni zawodowo, założyli rodziny?
– Tak, skauting to gra, która jest elementem współzawodnictwa, przeżywania przygody. A ten cytat trzeba rozszerzyć o zwrot „i dziewczynkom”. Bo doskonale oddaje rzeczywistość. Ruch skautowy wcześnie objął również dziewczęta, a w Polsce żeńskie harcerstwo powstało niemal równocześnie z męskim. Związek Harcerstwa Polskiego jest organizacją koedukacyjną, a różnorodność i integracja jest czymś naturalnym. W Polsce kobiet w skautingu jest więcej niż mężczyzn. Na przełomie XIX i XX w. pomysł, by uczyć młodych ludzi, angażując ich w samodzielną realizację zadań, był rewolucją w systemie edukacyjnym opartym na rózgach i staniu w kącie. Istotą skautingu jest uczenie w działaniu, rozwiązywanie problemów, służba, a stopień skomplikowania rośnie wraz z wiekiem. Nie wyobrażam sobie siebie jako prowadzącego drużynę, to jest rola młodych. Niestety od dawna nie byłem na pełnym obozie. Ale myślę, że mogę dać coś z siebie. My, starsi, szkolimy kadrę, pomagamy w zarządzaniu majątkiem. A jeszcze starsi ode mnie zapewniają ciągłość tradycji. Ja miałem szczęście poznać bohaterów wojennego harcerstwa. Ale przy ognisku siadamy wszyscy – mówi menedżer.
Wciąż obowiązuje go rota przyrzeczenia: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Polsce, stać na straży harcerskich zasad, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Harcerskiemu”.
– Oferta ZHP jest unikalna. Pozwala na kształtowanie wartości: patriotyzmu, braterstwa, przyjaźni, służby, pracy nad sobą, sprawiedliwości. A także na zdobywanie sprawności na całe życie. To wartości, które wciąż są obecne w moim życiu – przyznaje Piotr Miller.
Tak samo jak wartości Prawa Harcerskiego, np. „harcerz postępuje po rycersku” albo „harcerz jest czysty w myśli, w mowie i uczynkach; nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych”.
Jedi to też rycerz
Istnieje osiem cnót rycerskich: wierność, pobożność, męstwo, roztropność, dworność, hojność, uczciwość, uznanie innych. Czy dziś nie są archaiczne?
– Mówimy o kanonie, który powstał ponad 100 lat temu. Wzorem osobowym był rycerz. Jesteśmy w XXI w., ale nadal, a może przede wszystkim, warto, żeby wzorem osobowym był ktoś inny niż patoinfluencer. Mimo wszystko to kanon uniwersalny i ponadczasowy. Jedi to też rycerz. W 2017 r., widząc, że dziś nie tylko tytoń i napoje alkoholowe są największym zagrożeniem, ZHP poszerzył ten punkt prawa o wszystkie nałogi. To pokazuje, że ZHP dba, aby umiejętnie odpowiadać na wyzwania czasów – mówi Piotr Miller.
Niedawno znalazł się w składzie nowych władz Hufca ZHP Pabianice. Jako podharcmistrz został przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. Mówi, że wewnętrzny audyt nie wymaga zakładania krótkich spodenek ani siedzenia w lesie. Audyt robi się przy biurku i można w garniturze albo nawet w kapciach.
– Wyjazdy, gry i zloty też się zdarzają, chociaż nie tak często, jak bym chciał – dodaje.
Ale za to uczestniczy w zbiórkach.
– Podjąłem się roli opiekuna córki, która została drużynową, a nie jest pełnoletnia. Drużyna to 20 dziewczynek w wieku od 11 do 17 lat. Uczestniczę w zbiórkach w tym sensie, że jestem obecny na wszelki wypadek. Siedzę na zapleczu z komputerem i odrabiam zaległości z pracy. Trochę miałem nawet żal do córki, że nie pyta, nie prosi o radę i chce być niezależna i samodzielna. Kiedyś prowadziła zbiórkę na temat radzenia sobie ze stresem. Było trochę psychologii, zabawy w jogę, odstresowujące ćwiczenia oddechowe. Zaczęło się od tego, że dzieciaki opowiadały, jak przeżywają szkołę, konflikty rodzinne. Zapomniały, że jestem obok. Byłem poruszony i dumny z córki. Harcerstwo się zmienia, bo zmieniają się potrzeby młodych ludzi. Cały czas jest ważne, by jak najwięcej korzystali z lasu i kontaktu z przyrodą. Ale jeżeli dla nich ważne jest, żeby pomóc sobie radzić ze stresem, to powinni też znaleźć taką pomoc w ofercie programowej – przyznaje menedżer.
Co z tego, że tatuaże
Piotr Miller znajduje się wśród osób, które mają przygotować w Polsce największy zjazd skautingu: XXVI Światowe Jamboree Skautowe. Rok 2027, 50 tys. skautów z ponad 170 krajów. Mówi, że projekt Jamboree 2027 to dla niego przygoda życia. Tak zaczął list motywacyjny, kiedy w 2022 r. Główna Kwatera ZHP ogłosiła otwarty konkurs na funkcje w tym zespole.
– List motywacyjny pisałem pierwszy raz w życiu. Praca partnera private equity jest dość specyficzna. Jesteśmy związani nie tylko umową, przede wszystkim jesteśmy wspólnikami na dobre i na złe. Kiedy się rozwijamy, mamy wspólne cele, podzielamy te same wartości i przychodzą sukcesy, to nie ma powodu, żeby coś zmieniać w życiu. Jamboree to impreza porównywalna z organizacją igrzysk olimpijskich. Tyle że nie będziemy budowali stadionów. Budżet imprezy liczony jest w setkach milionów złotych. Zbudujemy pod Gdańskiem miasto z drogami, infrastrukturą sanitarną i energetyczną. Zespół liczy ponad 60 osób i jest międzynarodowy. Mamy ludzi, którzy współorganizowali największe imprezy skautowe w ostatnich 25 latach. Jestem nakręcony energią, jaka panuje w zespole. To niebagatelny, skomplikowany proces. Mam nadzieję, że przydadzą się moje kompetencje i doświadczenie – mówi biznesmen.
Wśród osób, które organizują jamboree, jest hm. Martyna Kowacka, od zeszłego roku naczelniczka ZHP. Chyba najmłodsza w 105-letniej historii ZHP: 29 lat, tatuaże na rękach. Dla NowinyTV na YouTubie z okazji 100-lecia Hufca ZHP Ziemi Rybnickiej mówiła: „Harcerstwo ma do zaoferowania możliwość przeżywania przygód w bezpiecznym środowisku w gronie przyjaciół, którzy zostają na całe życie. Nie zmieniają się korzenie ruchu harcerskiego takie jak braterstwo, praca nad sobą, pomoc bliźnim, która była tak widoczna podczas pandemii czy wojny w Ukrainie. Zmienia się za to nasz program, by był adekwatny do tego, jaki jest otaczający nas świat”.
– To prawda, druhna Martyna jest najmłodszą naczelniczką po 1945 r. To prawda, ma tatuaże. I co z tego? Jest charyzmatyczną osobą o świetnych umiejętnościach komunikacyjnych. Nie jestem członkiem władz związku, nie chcę się wypowiadać na temat całego ZHP. Ale mogę potwierdzić, że korzenie i wartości są niezmienne od ponad 100 lat. Martyna nie musi być symbolem zmian. ZHP jest żywą organizacją, która zmienia się i ewoluuje. Nie jesteśmy skansenem jako organizacja, a jako ruch nigdy nie byliśmy. Jestem dzieckiem lat 80., w mojej harcerskiej młodości większy wpływ mieli na mnie przedwojenni instruktorzy i opozycjoniści z niezależnych ruchów harcerskich niż centrala z Warszawy. Miałem kilkanaście lat przerwy w harcówce, więc porównuję teraźniejszość do tego, co znałem z lat 90. Harcerstwo się niesamowicie sprofesjonalizowało. Świat się zmienił i skomplikował. Ciągle pojawiają się nowe pomysły, wychowanie ekonomiczne, przygotowanie harcerza do funkcjonowania na rynku pracy. A z drugiej strony komunikacja z rynkiem pokazująca, że osoba z doświadczeniem harcerskim jest wartościowym pracownikiem, doświadczonym ogarniaczem o zupełnie innym poziomie motywacji w tym co robi. ZHP jest bardziej skomplikowane organizacyjnie niż niejedna firma. Wykorzystuje na przykład systemy Microsoftu w sposób bardziej zaawansowany niż wiele przedsiębiorstw. Dzieciaki uczą się, jak pracować z Teams, Sharepoint na co dzień. Jeżeli 18-latek ma zorganizować biwak dla drużyny, zapewnić, że 20 dzieciaków spotka się na dworcu, wsiądzie w pociąg z bagażami i sprzętem, a potem przez trzy dni będą mieli gdzie spać, co jeść i co robić, korzysta z tych samych metod, jakimi za 5–10 lat będzie realizował projekt biznesowy. Skala będzie inna, kompetencje takie same – przekonuje podharcmistrz.
Chcemy być bardziej zieloni
Fundusz Avallon obraca 300 mln euro, kupuje polskie i europejskie spółki, zainwestował kilkaset mln zł w kilkanaście firm, m.in. Velvet, Good Food, Sportofino. Powstał w 2001 r. jako firma doradcza corporate finance. Piotr Miller dołączył do zespołu w 2005 r. Ale znali się od połowy lat 90. ubiegłego wieku, pracowali razem w strukturach inwestycyjnych Powszechnego Banku Gospodarczego w Łodzi. Fundusz od początku był zorientowany na wykupy menedżerskie – MBO. W firmie nadzoruje obszar compliance i odpowiada za relacje z inwestorami.
– Zaczynamy myśleć o czwartym funduszu. Mam dużą motywację, żeby szybko zrealizować ten projekt, bo pewnie gdzieś pod koniec 2026 r. trzeba będzie pomyśleć o czasowej przeprowadzce do Gdańska w związku z jamboree. Przed nami wiele wyzwań wynikających ze zmieniającego się rynku, chcemy być bardziej zieloni. Chcemy inwestować w tzw. impact, czyli w przedsięwzięcia nie tylko niepogarszające środowiska, ale mające pozytywny wpływ ekologiczny i społeczny – kończy menedżer.