Wartość wraca do gry

Adam Torchała
opublikowano: 2020-11-30 22:00

Szczepionkowe oczekiwania kompletnie zmieniły giełdową geometrię. Cenione spółki odporne na pandemię znalazły się w odwrocie, bądź rosną słabiej od spółek najbardziej narażonych na lockdown

Niewiele brakowało, a listopad 2020 r. okazałby się najlepszym w tym stuleciu miesiącem dla WIG20. Indeks wzrósł o 20,7 proc.. Do tej pory najwyższą stopę zwrotu – 20,9 proc. – odnotowano w październiku 2001 roku.

Indeksu wcale nie ciągnęły w górę spółki tzw. nowej gospodarki, tylko banki, przedstawiciele branży paliwowej, energetycznej i odzieżowej. To w komplecie ci, którzy jeszcze do niedawna byli głównym obciążeniem jako najbardziej narażeni na konsekwencje lockdownu. Teraz jednak, gdy na horyzoncie widać szczepionkę, branże te znów przyciągają inwestorów.

Zdaniem Piotra Żółkiewicza, zarządzającego funduszem Zolkiewicz & Partners, jesteśmy dopiero na początku odbicia.

– Spółki tzw. „work from home” rosły przez dziewięć miesięcy, a spółki „value” odbijają raptem kilka tygodni. Ta pandemia jednak prędzej czy później przeminie - albo przechorujemy, albo się zaszczepimy. I to nie jest odległa przyszłość, a kwestia kilku miesięcy. Wyniki spółek z tradycyjnych sektorów powinny wrócić do normy, albo nawet ją przekroczyć – ocenia ekspert.

Mianem "value" określa się spółki już ukształtowane, z wyrobioną pozycją na rynku, które regularnie notują zyski i wypłacają dywidendy. Zazwyczaj takie cechy mają tzw. tradycyjne sektory gospodarki. Przeciwieństwem spółek "value" są spółki "growth", które często mają krótszą historię rynkową, czasem nie wykazują nawet zysków, działają jednak w branżach dających nadzieje na gwałtowny wzrost. Szczególnie atrakcyjne w czasie pandemii były spółki skupiające swą działalność w internecie, bowiem im zamykanie sklepów, czy fabryk z powodu koronawirusa nie było straszne. W listopadzie jednak to spółki „value” rosły najmocniej.

Początek drogi:
Początek drogi:
Zdaniem Piotra Żółkiewicza, zarządzającego funduszem Zolkiewicz & Partners, jesteśmy dopiero na początku odbicia spółek typu “value”.

Straty wciąż nieodrobione

Jak zauważa Piotr Żółkiewicz, wiele spółek „value” wciąż jest notowanych wyraźnie poniżej poziomów z marca.

– Gdy porównamy obecne kursy do marcowych, to np. CCC nie odrobiło nawet połowy spadku. W połowie drogi jest także LPP, czyli jedna z najlepiej zarządzanych spółek na GPW z branży odzieżowej. Podobnie Enter Air, a niebawem możemy być mocno zaskoczeni, jak ze zdwojoną siłą wróci do łask turystyka. Benefit i siłownie są nawet niżej niż w marcu, Agora także – zauważa Piotr Żółkiewicz.

Jego zdaniem spółki mogą rosnąć nawet jeżeli w ich wynikach wciąż nie widać wyraźnego impulsu.

- Inwestorzy powinni patrzeć do przodu. Skoro już widzą, że wirus nie jest nie do pokonania, że szczepionki kilku firm działają z dużą skutecznością i zaraz będą rozsyłane po świecie, powinni to wyceniać. Jeżeli na takich spółkach w perspektywie 3-4 kwartałów pojawi się powrót do normalności, to ich kursy nie powinny być więcej niż paręnaście procent poniżej poziomów z 2019 r. Nie ma potrzeby tak dużego dyskonta, nawet jeśli w samym biznesie tych spółek nie widać jeszcze nic pozytywnego. Inwestorzy zagraniczni wydają się trochę bardziej przewidujący, ponieważ w USA dużo spółek „value” odbiło mocniej. Np. budowlanka jest na szczytach, podobnie Louis Vuitton w Paryżu, PVH - właściciel takich marek jak Calvin Klein i Tommy Hilfiger - też jest już powyżej poziomów z marca. Za granicą takie spółki wróciły do łask, w Polsce jeszcze nie– tłumaczy Piotr Żółkiewicz.

Odrabianie strat, a śrubowanie maksimów to jednak dwie różne rzeczy. Pandemia zostawiła wyrwę w wynikach spółek i to także trzeba brać pod uwagę. Śrubowanie szczytów może być jednak o tyle łatwiejsze, że – zdaniem Piotra Żółkiewicza – w wielu branżach wyceny przed pandemią były dość niskie. Dodatkowo pandemia wymusiła obniżki stóp procentowych i upewniła część inwestorów, że pozostaną one na takim poziomie przez dłuższy czas. A to z jednej strony wspomaga firmy, z drugiej nie pozostawia inwestorom zbyt wielkiej alternatywy, jeżeli chodzi o miejsca do zainwestowania kapitału.

Pozytywne zaskoczenia

Co jednak ciekawe, za odbiciem WIG20 stoją przede wszystkim banki. W gronie najmocniej odbijających blue chipów znajdziemy Aliora, PKO BP i Santandera, dobrze radziło sobie też Pekao, a sam WIG-Banki w listopadzie urósł o 39 proc.

Akurat bankom niskie stopy są nie w smak, warto jednak pamiętać, że sektor w październiku był wyceniany wyraźnie niżej niż w marcu. Zresztą mimo odbicia w tym roku WIG-Banki nadal pozostaje 32 proc. pod kreską. Dodatkowo lepsza sytuacja firm, to również lepsza sytuacja banków, za spadkiem wyników sektora stoją bowiem m.in. pogarszające się w wyniku pandemii portfele kredytowe.

W przypadku banków dużą rolę odegrały także wyniki za III kwartał, które były słabe rok do roku, ale okazały się wyraźnie lepsze od oczekiwań. Oczekiwania biją też firmy przemysłowe, z których część w III kwartale pokazało nie tylko poprawę kwartał do kwartału, ale również rok do roku.

- Te spółki, które produkują cokolwiek, co może się przydać do urządzania i odnawiania domu, w drugim, trzecim, a pewnie i w czwartym radzą sobie i będą radzić fenomenalnie. Na GPW to m.in. Lena, Decora, Śnieżka, Ferro. Ludzie siedząc w domach, patrząc na swoje cztery ściany, rzucili się na takie produkty – wskazuje Piotr Żółkiewicz.

Ważne, by nie przesadzić

Warto jednak nie popadać ze skrajności w skrajność. Tak jak w poprzednich miesiącach inwestorzy przereagowali wyprzedając spółki tzw. „value” na rzecz nowej gospodarki, e-commerce i technologii, tak teraz odbicie spółek „value” wcale nie oznacza, że spółki technologiczne powinny całkowicie pójść w odstawkę.

- My w naszym funduszu nigdy nie myślimy w kategoriach, czy spółka jest „value”, czy „growth”, tylko zawsze indywidualnie podchodzimy do tematu. W ostatnim czasie kupujemy spółki z obu tych segmentów. Inwestora nie powinno interesować to, co zrobią branże, czy indeksy, tylko to co zrobią jego spółki. To na nich powinien skupiać swoją uwagę – radzi ekspert.