Węgry przestały się rozwijać, Polska rośnie. Oto pięć różnic między krajami

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-09-02 20:39

To miał być dla Węgier rok przełomu, a jest trzeci rok stagnacji. Powodem jest nie tylko brak funduszy europejskich, ale też duża koncentracja w gospodarce.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Premier Wiktor Orban zapowiadał, że w roku 2025 węgierska gospodarka ruszy z kopyta. Prognozy wskazywały, że wzrost PKB wyniesie 3,5 proc., czyli będzie taki jak w Polsce. Rzeczywistość okazała się jednak dużo gorsza od przewidywań. PKB w ogóle nie rośnie — z najnowszych danych wynika, że w pierwszym półroczu gospodarka zanotowała zerową dynamikę rok do roku. Prognozy MFW natomiast wskazują, że kraj w przyszłości będzie notował tempo rozwoju niewiele wyższe niż średnia UE.

Przypadek Węgier jest interesujący z dwóch powodów. Raz, że wiele polskich firm prowadzi tam działalność (ponad 150) i eksportuje (2,5 proc. udziału w eksporcie). Dwa, że obie gospodarki są do siebie dość podobne i przez wiele lat notowały bardzo zbliżone zachowanie cykliczne. Czegoś więc z przypadku Węgier możemy się nauczyć. Tylko czego?

Wyjaśnienia wymaga przede wszystkim to, dlaczego Węgry mają dużo niższą dynamikę inwestycji niż Polska i zauważalnie niższą dynamikę eksportu, bo pod względem dynamiki konsumpcji akurat sytuacja wygląda tam bardzo solidnie.

Spójrzmy na kilka bolączek węgierskich i odnieśmy je do polskich warunków.

Inwestycje

Po pierwsze, Węgry nie mają dostępu do dużej części funduszy europejskich, a te, które mają, wykorzystują powoli. Nieprzypadkowo różnica w stopie inwestycji zaczęła się ujawniać w 2023 r., kiedy w Polsce zaczęły one szybciej rosnąć (rząd PiS prefinansował część projektów KPO, a jednocześnie kończyło się dostępne finansowanie z poprzedniej unijnej perspektywy). W ostatnich dwóch latach inwestycje publiczne na Węgrzech w ujęciu realnym obniżyły się prawie o 30, podczas gdy w Polsce wzrosły o 40 proc. Węgry mają zamrożone fundusze w kwocie 19 mld EUR, co łącznie stanowi ogromną kwotę — niemal 10 proc. w relacji do PKB kraju. Ponadto Węgry nie zwiększają tak znacząco nakładów zbrojeniowych jak Polska, a nakłady te zaliczają się w dużej mierze do inwestycji.

Polsce na szczęście na razie nie grozi zapaść inwestycyjna, aczkolwiek przykład Węgier pokazuje, jak duże zamieszanie w gospodarce silnie wykorzystującej fundusze może wywołać ich nagły brak. Nie jest to tylko kwestia ich udziału w finansowaniu inwestycji, ale też tego, że cały system gospodarczy na nie czeka — inwestycje nie ruszają, dopóki nie ma wdrożonych programów unijnych. Dobrze byłoby, żeby Polska stopniowo przestała uzależniać się od takiego mechanizmu, realizowała programy rozwojowe bez względu na napływ funduszy unijnych lub ich brak. Do pewnego stopnia w ostatnich latach to się poprawiło, bo zmienność cyklu inwestycji była mniejsza niż w przeszłości.

Ryzyko

Po drugie, Węgry mają gorszą sytuację w finansach publicznych i są przyparte do muru pod względem deficytu budżetowego. Muszą go redukować, bo agencje ratingowe grożą cięciem oceny wiarygodności kredytowej kraju do tzw. poziomu śmieciowego. Dlatego w ciągu dwóch lat rząd Wiktora Orbana obniżył deficyt instytucji rządowych i samorządowych z 6,2 do 4,9 proc. PKB, co też miało wpływ na opisaną powyżej ujemną dynamikę inwestycji. Dla porównania, w Polsce w tym czasie deficyt wzrósł z 3,4 do 6,6 proc.

Oszczędności fiskalne niewiele jednak Węgrom dają, ponieważ — jak wiadomo z historii — redukcja deficytu pod presją rynku jest rzadko skuteczna. Wskaźniki długu publicznego na Węgrzech rosną, bo choć deficyt jest coraz niższy, to PKB nie rośnie. Lekcja dla Polski jest tu oczywista — dopóki inwestorzy i agencje ratingowe nam ufają, możemy utrzymywać bardzo wysokie deficyty, ale gdy to zaufanie zniknie, to nie za wiele można już zrobić. Trudno jest wycofać się na pozycje wyjściowe.

Inflacja

Po trzecie, Węgrom słabiej niż Polsce idzie stabilizacja inflacji i tym samym stóp procentowych. Obecnie inflacja na Węgrzech wynosi 4,3 proc., a bez uwzględniania żywności i energii 4 proc. W Polsce te wskaźniki wynoszą odpowiednio 3,1 i 3,3 proc. To sprawia, że węgierski bank centralny trzyma stopę procentową na bardzo wysokim poziomie 6,5 proc. Realna stopa na Węgrzech jest wyższa niż w Polsce. Jest wiele powodów, dla których Węgrom stabilizacja inflacji idzie trudniej. Część z nich dotyczy polityki makroekonomicznej i znacznego pobudzania popytu konsumpcyjnego kosztem inwestycji. Inne dotyczą struktury rynku energii i wysokich cen elektryczności dla firm na Węgrzech.

Polska pod tym względem prowadzi bardzo dobrą politykę — redukuje inflację, ale też nie trzyma nadmiernie wysokich stóp procentowych. Jednocześnie korzystamy na dywersyfikacji dostaw energii dokonanej w minionych latach i dekadach.

Zmiany strukturalne

Czwartym powodem węgierskiej stagnacji są zmiany w europejskiej motoryzacji, które na poziomie poszczególnych zakładów i nawet krajów mogą wywoływać duże wahania produkcji. Węgry są na czwartym miejscu w UE pod względem udziału motoryzacji w PKB (3,1 proc.) — po Niemczech, Słowacji i Czechach. Ten udział jest ponaddwukrotnie większy niż w Polsce. W Europie tymczasem produkcja aut jest w stagnacji.

W tym obszarze ujawnia się jedna z największych silnych cech polskiej gospodarki — jest ona mocno zdywersyfikowana. Dzięki temu kryzysy branżowe nie wpędzają całego kraju w stagnację lub recesję, a wręcz dają mu szansę na szybszy rozwój, bo w każdym kryzysie pojawiają się nowi liderzy branżowi. Według UNCTAD Polska ma najniższy wskaźnik produktowej koncentracji eksportu w Europie Środkowej i Wschodniej. Aczkolwiek ten czynnik może być mieczem obosiecznym, dziś nam pomaga, a w przyszłości może zaszkodzić. Bardzo wysoka dywersyfikacja może utrudniać specjalizację i tym samym budowanie silnych przewag konkurencyjnych, wchodzenie na wyższy poziom rozwoju technologicznego. Robimy wszystko, ale w niczym nie jesteśmy najsilniejsi.

Koncentracja

Wreszcie piąty istotny czynnik decydujący o stagnacji na Węgrzech i odróżniający ten kraj od Polski — to bardzo wysoka koncentracja biznesowa gospodarki będąca m.in. wynikiem celowej polityki rządu. To przekłada się na niższe inwestycje w warunkach dużych zmian strukturalnych gospodarki. MFW napisał w swojej ostatniej analizie: „Węgry mają jedną z najmniej konkurencyjnych struktur rynkowych w Europie, a krajobraz biznesowy jest zdominowany przez kilka firm. Wskaźniki wejść i wyjść pozostają poniżej średnich unijnych i regionalnych”.

Polska ma znacznie bardziej zróżnicowane rynki i mniejsze wskaźniki koncentracji firm. To też sprawia, że wstrząsy branżowe nie dołują całej gospodarki. Warto jednak podkreślić, że w Polsce jest kilka ważnych rynków, na których koncentracja jest wysoka — to m.in. energetyka. Przykład Węgier stanowi ostrzeżenie, że tego typu polityka przekłada się negatywne na dynamikę wydajności.

Ta krótka analiza porównawcza pokazuje, jak dużo udało się Polsce osiągnąć w ostatnich latach i ilu ryzyk uniknąć. Widać jednak, że niektóre słabości Węgier są obecne też u nas. Uśpione. Warto uczyć się na błędach innych.