WIELCY INWESTORZY NIE LUBIĄ DROBNYCH

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 1999-09-09 00:00

WIELCY INWESTORZY NIE LUBIĄ DROBNYCH

Mali akcjonariusze rzadko mogą zarobić na akcjach przejmowanych przedsiębiorstw

Coraz więcej kontrowersji budzi problem przejmowania polskich spółek. Zdaniem giełdowych analityków, nieprecyzyjne prawo umożliwia łatwe obchodzenie przepisów, co najczęściej odbywa się kosztem drobnych inwestorów. Na razie nie ma jednak co oczekiwać na zmiany przepisów, które mogłyby utrudnić ten proceder.

Szczególnie istotną rolę odgrywa w takim przypadku Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, która już nieraz ostro występowała przeciwko łamaniu praw akcjonariuszy mniejszościowych.

Jak jednak łatwo zauważyć, na protestach się skończyło. Protestują także i inni oficjele, ale często można odnieść wrażenie, że jest to tylko mydlenie oczu. Widać to było na przykładzie zaproponowanego parytetu przy fuzji Banku Handlowego i BRE, który niezbyt dobrze ocenił minister Emil Wąsacz. Nie brał on jednak pod uwagę wcześniejszej sprawy przejęcia Banku Przemysłowo-Handlowego, którego część udziałów, jaka znajdowała się w rękach Ministerstwa Skarbu Państwa, została odsprzedana niemieckiemu inwestorowi Bayerische Hypo- und Vereinsbank po znacznie wyższej cenie (480 zł) niż miało w przypadku zwykłych udziałowców polskiego podmiotu.

Ogłoszone dla nich wezwanie opiewało zaledwie na 230 zł.

Casus Sokołowa

W ostatnich dniach głośnym echem odbiła się sprawa wejścia do Sokołowskich Zakładów Mięsnych szwedzkiego podmiotu Lantbrukarnas Ekonomi-Aktienbolag (LRF). Spółka ta nabyła od grupy dużych inwestorów indywidualnych, skupujących od pewnego czasu akcje Sokołowa, pakiet ponad 9 proc. akcji, płacąc za nie po 6,3 zł.

Wszystko to odbyło się za pośrednictwem transakcji pakietowych, w trakcie których właściciela zmieniło 16,8 proc. akcji Sokołowa na łączną sumę 50,4 mln zł. Jeżeli teraz Szwedzi dogadają się z BIG BG, który posiada obecnie 19,1 proc. głosów polskiego producenta mięsa, to drobni akcjonariusze spółki nie będą mogli liczyć na ogłoszenie stosownego wezwania, jakie wymagane jest przy przekraczaniu odpowiednich progów głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Tym samym, zostaną ze swoimi akcjami na lodzie, gdyż ich wartość będzie zapewne systematycznie się obniżać.

Drogocenne udziały

Można więc postawić pytanie, dlaczego w takim wypadku istnieje taka nierówność wobec prawa i dlaczego krzywdzeni są zwykli uczestnicy rynku kapitałowego. Jak uważają analitycy, sprawa jest dość oczywista.

— Taka niesprawiedliwość ma swoje uzasadnienie. Chodzi tu przede wszystkim o premię, jaką muszą otrzymać posiadacze większych pakietów za swoje akcje. Z punktu widzenia inwestora branżowego znacznie korzystniejsze jest dla niego zapłacenie nawet większej sumy, ale zdobycie za jednym zamachem większych udziałów niż ogłaszanie wezwania, które nie zawsze może przynieść zamierzony skutek — tłumaczy pragnący zachować anonimowość doradca inwestycyjny.

Uważa on jednak, że często jawne naruszanie praw drobnych akcjonariuszy może zmusić Komisję Papierów Wartościowych i Giełd do interwencji.

Groźne precedensy

Inwestorzy mogą przejmować polskie spółki także okrężną drogą. Przykładem może być Orfe oraz pleszewiecki Famot. Nabywając większościowe udziały dotychczasowych głównych akcjonariuszy polskich podmiotów, stają się automatycznie ich właścicielami.

Mając to na uwadze, KPWiG nie wydała na razie zgody dla Apothekers Cooperatie na przekroczenie 50 proc. głosów na WZA Orfe, ale mimo to OPG (podmiot zależny od Apothekers) wykonuje z przejętych akcji prawo głosu.

— Jest to niebezpieczny proceder, ale znacznie groźniej przedstawia się sprawa przy warunkowych wezwaniach, które dopiero czekają na zgodę KPWIG. Jeżeli wzywający da komisji krótki termin na wydanie decyzji, przewidując niemożliwość szybkiego rozpatrzenia sprawy, to łatwo w ten sposób sterować kursem — mówi Anna Hess, analityk CDM Pekao SA.

Jej zdaniem, brak jasnego stanowiska organizacji nadzorczych stanowić może niebezpieczny precedens i zachęcić niektórych spekulantów do sztucznego kształtowania kursów.

Śledzić największych

Giełdowym inwestorom nie pozostaje więc na razie nic innego, jak bacznie śledzić, jakie nowe podmioty (indywidualni inwestorzy) wchodzą do giełdowych spółek. I jeśli tylko będą znacząco zwiększać posiadane pakiety, może być to sygnałem dla drobnych akcjonariuszy, że szykuje się jakieś ważne wydarzenie.

Potwierdziła to sprawa Sokołowa, kiedy to grupa akcjonariuszy wiedząc o planowanym wejściu do spółki inwestora branżowego kupowała akcje spółki, dzięki czemu mogła potem odsprzedać wartościowy pakiet udziałów. Podobny przebieg może mieć sprawa Krosna. Od kilku miesięcy akcje tej spółki skupował Zdzisław Sawicki, który obecnie wraz z podmiotami zależnymi posiada 19,3 proc. głosów na WZA. Analitycy uważają, że będzie on odgrywał tym samym ważną rolę w ogłoszonym kilka dni temu wezwaniu, pełniąc rolę pośrednika.