Pogłowie trzody w kraju jest najniższe od 25 lat. Zbankrutuje wiele zakładów
Tak źle z polską branżą mięsną nie było od stanu wojennego. Zapaść w hodowli świń grozi dalszym wzrostem cen.
Po krótkim okresie euforii związanej z wejściem Polski do UE branża mięsna musi przełknąć gorzką pigułkę. Nie tylko nie udało się zawojować świata polską wieprzowiną, ale na domiar złego jej produkcja mocno spadła. Fakty są nieubłagane.
Dramatyczne skutki
Z danych GUS wynika, że pogłowie trzody chlewnej w Polsce spadło w tym roku do zaledwie 15,7 mln sztuk (stan na koniec marca) i ma się jeszcze obniżyć. Już osiągnęło najniższy poziom od 25 lat. Warto przypomnieć, że jeszcze w latach 90. hodowla świń w Polsce sięgała 22 mln sztuk.
— Mamy do czynienia z dramatycznym ograniczeniem hodowli trzody w Polsce. Przyczynił się do tego z jednej strony spadek cen żywca, a z drugiej wzrost cen pasz w 2007 r. Wielu rolników wycofało się z hodowli. Likwidacji uległo też niestety bardzo dużo macior, przez co odbudowa pogłowia trzody do normalnego poziomu może zająć nawet dwa lata — mówi Jerzy Majchrzak, dyrektor biura zarządu Sokołowa.
Polskim hodowcom skrzydła podcina także konkurencja ze strony szybko rosnącego importu tańszej wieprzowiny z innych krajów UE (czytaj obok).
Skutki takiej sytuacji dla wielu będą opłakane.
— Nastały bardzo trudne czasy dla firm z branży mięsnej. Przetrwają najsilniejsze. Jeszcze w tym roku można się spodziewać upadłości wielu zakładów, zwłaszcza ubojowych. Takich zakładów działa w Polsce ponad tysiąc, a ocenia się, że na rynku jest docelowo miejsce najwyżej dla kilkuset. Trudna sytuacja w branży przyspieszy redukcję ich liczby — mówi Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
Mniejsza podaż żywca nie tylko uderzy w zakłady ubojowe, ale spowoduje także dużą podwyżkę cen jego skupu. Eksperci Agencji Rynku Rolnego szacują, że do końca roku ceny żywca wieprzowego wzrosną do o ponad 30 proc. w stosunku cen z 2007 r. To oczywiście przełoży się, stopniowo, także na ceny wieprzowiny i jej przetworów w handlu.
Duński przykład
Choć duże firmy mięsne nie są zadowolone z takiego obrotu sprawy, to jednak podchodzą do problemu ze spokojem.
— To oczywiście niedobrze dla przetwórców, że surowiec drożeje. Odbije się to w różnym stopniu na wszystkich firmach z branży. My jednak jesteśmy przed wahaniami cen dość dobrze zabezpieczeni. Od dawna rozbudowujemy własne zaplecze hodowlane, którego udział w zaopatrzeniu firmy na koniec roku sięgnie już 25 proc. — mówi Maciej Duda, prezes giełdowego PKM Duda.
Przy okazji obecnego załamania produkcji wieprzowiny w Polsce przedstawiciele branży nie szczędzą też słów krytyki pod adresem naszego rozdrobnionego i mało wydajnego sektora hodowlanego, przekonując, że musi się on unowocześnić na wzór państw zachodnich.
— Rekordowo niskie pogłowie jest konsekwencją nieefektywnych struktur i w konsekwencji braku konkurencyjności polskiego rolnictwa. Tylko zwiększenie konkurencyjności i efektywności polskiej hodowli może zmienić trudna sytuację. Nie ma powodu, żeby najlepiej geograficznie i klimatycznie położony kraj w Europie dla produkcji trzody, z dużą tradycją hodowli, był najdroższym producentem wieprzowiny — mówi Dariusz Nowakowski, prezes Grupy Animex.
Eksperci przekonują, że ceny polskiej wieprzowiny mogłyby spaść, gdyby nasz sektor mięsny poszedł w ślady Danii, która w ciągu ostatnich trzydziestu lat stała się potentatem w produkcji i eksporcie wieprzowiny na świecie. Dzięki koncentracji hodowli i przetwórstwa liczba ferm i zakładów mięsnych zmniejszyła się tam kilkakrotnie, co przy jednoczesnym wzroście produkcji zaowocowało wielkim wzrostem wydajności i jakości. W Polsce na jedno gospodarstwo hodowlane przypada kilkadziesiąt świń, podczas gdy w Danii ponad tysiąc.
Polski rynek zalewa mięso z krajów zachodnich
Parę lat temu trudno było sobie wyobrazić, że Polska może sprowadzać więcej mięsa niż eksportować. Dziś to fakt.
Stało się. Polska, postrzegana jako duży kraj rolniczy, od ubiegłego roku ma ujemne saldo w handlu zagranicznym wieprzowiną (patrz wykres). To jednak nie koniec. Eksperci przewidują, że w tym roku sytuacja się pogorszy.
— Spadek produkcji i mocny złoty powinny przełożyć się na wzrost importu wieprzowiny w drugim kwartale — ocenia Paweł Kostrzyński, analityk Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych fundacji FAMMU/FAPA.
„W ciągu czterech pierwszych miesięcy 2008 r. do kraju sprowadzono 125 tys. ton wieprzowiny, tj. dwa razy więcej niż w tym samym okresie 2007 r. (głównie z Danii, Niemiec i Holandii). Szacuje się, że tendencje wzrostowe utrzymają się w całym 2008 r. i import wieprzowiny wyniesie łącznie około 380 tys. ton. W efekcie Polska stanie się w tym roku importerem netto wieprzowiny, a ujemne saldo obrotów może wynieść 140 tys. ton” — czytamy w raporcie Agencji Rynku Rolnego dotyczącym prognoz cen dla podstawowych surowców rolnych.
Przedstawiciele branży podkreślają, że zakłady przetwórcze i konsumenci chętnie korzystają z tańszej wieprzowiny, dostępnej bez problemów w ramach unijnego rynku. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że marże w branży mięsnej już od dawna są niskie.
— O zakupie surowca decydują prawa rynku, a więc w przypadku naszej branży jakość mięsa i jego cena — mówi Jerzy Majchrzak z biura zarządu Sokołowa.
— Jeśli sytuacja się nie zmieni, zakłady przetwórcze będą dalej zmuszone kupować wieprzowinę lub trzodę do produkcji wyrobów w niższej cenie od efektywniejszych hodowców, niezależnie od ich położenia geograficznego. To pogłębi kryzysową sytuację polskich hodowców i w efekcie obniży konkurencyjność polskiego przemysłu mięsnego, którego zaopatrzenie będzie uzależnione od polityki i interesów innych krajów europejskich — mówi Dariusz Nowakowski, prezes Grupy Animex.
Z danych FAMMU/FAPA wynika, że najwięcej wieprzowiny sprowadzamy do Polski z Danii (105 tys. ton w 2007 r.), Niemiec (56,2 tys. ton) i Holandii (25,6 tys. ton).
Naszym największym rynkiem eksportowym była w 2007 r. Litwa (35 tys. ton). Tegoroczny bilans handlu zagranicznego polskiego sektora mięsnego uratują nieco uruchomione pod koniec tamtego roku unijne dopłaty do eksportu mięsa surowego na rynki pozaunijne. Zniesienie rosyjskiego embarga może jednak nie zdać się na wiele z powodu spadku produkcji i niskiej konkurencyjności cenowej naszego mięsa.
Wiktor
Szczepaniak