Nawet o 19,2 proc. drożały w poniedziałek 14 listopada 2022 r. akcje Pepco Group. Prawdopodobnie jest to konsekwencja zapowiedzi zmian w indeksie MSCI Poland, gdzie Pepco zastąpi Orange Polska. Tyle że akcje tej ostatniej wcale nie chciały z tego powodu tanieć (ostatecznie podrożały 2,8 proc.), a ponad 11-procentowy jednosesyjny wzrost, z jakim zakończyło dzień Pepco, nie jest normalną reakcją na zapowiedzi awansu w indeksach.
Zachowanie obu spółek dobrze się jednak wpisuje w to, co w ostatnim miesiącu dzieje się z warszawską giełdą. 13 października 2022 r. indeks WIG20 osiągnął w cenach zamknięcia dno obecnej bessy - 1358,50 pkt. 14 listopada 2022 r. w trakcie sesji doszedł do 1759,79 pkt. W ciągu miesiąca wzrósł więc o ponad 401 pkt. W cenach zamknięcia wygląda to nieco gorzej, ale po poniedziałkowym wzroście o 3,2 proc. WIG20 jest już 385 pkt wyżej niż 13 października, co oznacza miesięczny wzrost o 28,4 proc.
Siła WIG20, chińskiego Hang Senga i Nasdaq Composite, czyli słabych ostatnio indeksów, sugeruje, że z ostatecznym ogłaszaniem zwycięstwa byków może być ciut za wcześnie
Marcin Kiepas, analityk firmy Tickmill, zwraca uwagę, że trzy kolejne tygodnie wzrostu indeksu WIG20 o 5 proc. lub więcej były pierwszym takim przypadkiem od 1995 r., czyli niemal od początku istnienia tego benchmarku (powstał w 1994 r.).
- Na pewno wynika to z tego, jak bardzo była wyprzedana warszawska giełda. Nie zmienia to jednak faktu, że odbicie jest bardzo mocne – komentuje Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
- Zwyżki cieszą i dają nadzieję, że złe czasy dla posiadaczy akcji się kończą, a być może już skończyły. Z drugiej strony siła WIG20, chińskiego Hang Senga i Nasdaq Composite, czyli słabych ostatnio indeksów, sugeruje, że z ostatecznym ogłaszaniem zwycięstwa byków może być ciut za wcześnie – uważa Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers.
Nadzieje stymulują wzrosty
Poniedziałkowe zachowanie warszawskiej giełdy można wiązać z czwartkową sesją w Stanach Zjednoczonych. Nasdaq Composite wzrósł wtedy o 7,4 proc., podczas gdy S&P500 o 5,5 proc. Licząc od początku 2022 r. ten ostatni jest jednak pod kreską kilkanaście procent, podczas gdy Nasdaq – blisko 30.
Ze względu na różnicę czasu, inwestujący nad Wisłą nie mieli możliwości zareagować na te ruchy, jak również na piątkową sesję za oceanem - również wzrostową, ale o mniejszej dynamice (w Polsce piątek był dniem wolnym).
- Łączna dwudniowa zwyżka Nasdaq Composite była najwyższa od 14 lat, czyli listopada 2008 r. To jest oczywiście optymistycznym sygnałem, ale w listopadzie 2008 r. do dna bessy w Stanach Zjednoczonych brakowało jeszcze czterech miesięcy – przypomina Wojciech Białek.
Amerykańska czwartkowa euforia to konsekwencja nadziei na to, że tamtejszy bank centralny wyhamuje z podwyżkami stóp procentowych, co byłoby sprzyjające dla giełd. Do tego dochodzą nadzieje na odejście Chin od polityki „zero Covid” i zarazem stymulacją tamtejszej gospodarki.
Równolegle pojawia się coraz więcej informacji wskazujących na kierowanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego ku stołowi negocjacyjnemu. Według Marcina Kiepasa część inwestorów zagranicznych może w tej sytuacji rozgrywać scenariusz zakończenia działań wojennych w 2023 r., a gdyby się on ziścił, wzrost wyceny polskich spółek tylko z tego tytułu można szacować na 10 proc.
- Myślę, że kwestia Ukrainy jest dla GPW bardzo istotna. Problemy związane z naszą gospodarką, długiem, inflacją, stopami procentowymi zostają. Jedyna kwestia, która – poza zwyżkami w Stanach Zjednoczonych - może istotnie zmienić wyceny naszych spółek, to wojna i postrzegania naszego rynku z tej perspektywy. Percepcja zagranicy jest jednak taka, że nasze spółki mogą być największym beneficjentem odbudowy Ukrainy po ewentualnym rozejmie. Jeżeli do tego dodamy, że w portfelu rynków wschodzących z naszej części Europy wypadła Rosja, to mamy znaczny kapitał portfelowy, który może do nas wpłynąć i znacznie przewartościować spółki z GPW– potwierdza Łukasz Wardyn.
Czas na odpoczynek
- Generalnie nastawiam się na to, że giełdy mogą rosnąć do pierwszej połowy 2023 r. WIG20 po przebiciu poziomu 1750-1800 pkt teoretycznie ma otwartą drogę nawet nie do 2000 pkt, ale 2200 pkt. Zakładam, że długoterminowo zmierza już w tym kierunku, ale krótkoterminowo jakaś korekta powinna się pojawić – mówi Marcin Kiepas.
Jego zdaniem korektę w tym przypadku należy rozumieć raczej jako stanie w miejscu, konsolidację i trend boczny niż wyraźniejszy spadek notowań.
- Jak dojdzie do jakiegoś cofnięcia notowań, to dość szybko znajdzie się popyt i to cofnięcie nie będzie duże. WIG20 raczej nie zejdzie poniżej 1650 pkt. – twierdzi analityk firmy Tickmill.
- Ostatnia fala wyprzedaży na GPW była fundamentalnie zupełnie nieuzasadniona. Wyceny były bardzo, bardzo niskie. Mój scenariusz zakłada obecnie możliwość stabilizacji. Gdyby bez wielomiesięcznej korekty warszawska giełda dalej rosła z tym impetem, co ostatnio, byłoby to zaskakujące. Natomiast odbicie jest tak mocne, że GPW może już nie spaść poniżej październikowego dołka. Sytuację oczywiście zawsze może zmienić krach w Stanach Zjednoczonych, jednakże tylko mocniejsze spadki amerykańskich indeksów i nawet gorsza sytuacja gospodarcza w Polsce niż oczekiwana mogą nie wystarczyć na wyznaczenie nowego dna – mówi Łukasz Wardyn.
Według Wojciecha Białka momenty strachu mogą się pojawiać do marca, co będzie wynikać m.in. z sytuacji pogodowej i będących jej pochodną cen gazu. Unika jednak deklaracji, czy ewentualne korekty postrzega jako powrót do październikowych minimów, czy tylko jako rodzaj trendu bocznego.
- Przypomnijmy sobie sierpień 2022 r. Ceny gazu w Europie osiągają nowe historyczne szczyty, powyżej tych z początku wojny. Indeksy osiągają nowe dołki. Sytuacja wydaje się być beznadziejna. Potem wojska Ukrainy odpychają Rosjan spod Charkowa, a w zeszłym tygodniu Rosjanie wycofują się z Chersonia. Pod drodze ceny gazu znacząco spadają z pewną pomocą ciepłej pogody. Jeżeli prognozy giełdowe zależą od prognoz pogody i prognoz rozwoju sytuacji na froncie, to chyba nie należy się do nich przesadnie przywiązywać – podsumowuje Wojciech Białek.