Rozpoczęta dwa tygodnie temu korekcyjna przecena amerykańskich
akcji trwa nadal. Dow Jones, który 4 listopada osiągnął ok. 9600 pkt.,
stracił już ponad 1300 pkt. Główną przyczyną wyprzedaży akcji jest recesja,
która jest już oficjalnie w eurolandzie i Japonii, a jak twierdzą ekonomiści
ankietowani przez Fed z Filadelfii, od kwietnia ma miejsce także w USA i będzie
trwać 14 miesięcy. Według najnowszych prognoz, PKB spadnie w obecnym kwartale o
2,9 proc. W przyszłym o kolejne 1,1 proc., a stopa bezrobocia ma wzrosnąć do 7
proc. Nic dziwnego, że inwestorzy zignorowali wiadomość o wyższym niż oczekiwano
wzroście produkcji przemysłowej w październiku. Zwłaszcza, że indeks Empire
State, pokazujący aktywności przemysłu w regionie Nowego Jorku, spadł do
najniższej wartości od czasu, kiedy zaczęto go szacować. Wśród największych
spółek mocno drożał General Motors. Inwestorzy wierzą, że rząd uratuje koncern
przed bankructwem. Wyraźnie taniał Citigroup. Rynek odebrał jako wyraz
desperacji zapowiedź zwolnienia przez spółkę ponad 50 tys. (14 proc.)
pracowników.
Wizja recesji zniechęciła do kupowania akcji
Na zamknięciu poniedziałkowej sesji Dow Jones spadał o 2,6 proc. Taki sam spadek notował S&P500. Nasdaq tracił na zamknięciu 2,3 proc.