Dyrektywy unijne nakazują, by przedsiębiorcy i indywidualni użytkownicy wody w pełni ponosili koszty jej dostawy. W Polsce pokrywają tylko 22-24 proc. Płacą głównie klienci spółek wodno-kanalizacyjnych. Zaproponowane przez resort środowiska podwyżki zablokowała premier Beata Szydło. Ministerstwo nie zrezygnowało jednak z planów utworzenia wodnego regulatora. W sukurs przyszedł mu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów — przygotował projekt przepisów. Regulator ma zatwierdzać trzyletnie taryfy oraz opiniować regulaminy dostarczania wody i odprowadzania ścieków. Urząd chce mu również powierzyć rozstrzyganie sporów w zakresie odcięcia klientów od sieci wodno- -kanalizacyjnej.

Konflikt interesów
— Obecnie stawki opłat za wodę i ścieki zatwierdzają samorządy [zazwyczaj będące właścicielami spółek wodno-ściekowych — red.], co jest przykładem konfliktu interesów. Niektóre, zapewniając sobie ponadprzeciętną rentowność usługi, zdobywają fundusze na inne cele, np. utrzymanie basenu miejskiego, czym zaskarbiają sobie względy wyborców — mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK. Przedstawiciele spółek wodociągowych przyznają, że wodny regulator może pomóc.
— Niektóre samorządy rzeczywiście stosują subsydiowanie i z usług wodnych dotują baseny, obiekty sportowe itp. Problem jednak jest znacznie bardziej złożony — mówi Paweł Hryciów, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Kołobrzegu. Kierowana przez niego spółka dostarcza wodę dla ośmiu gmin.
— Można powiedzieć, że mam ośmiu pracodawców, którzy zatwierdzają taryfy. Większość akceptuje, że zmieniają się w zależności od szacowanych przez nas kosztów inwestycji w rozbudowę i utrzymanie sieci, dostaw energii, obciążeń podatkowych itp. Po zapowiedzi premier Beaty Szydło, że w tym roku ceny wody nie wzrosną, włodarz jednej z gmin nie zgadza się jednak na nowe taryfy.
Tymczasem kiedy rozpoczynaliśmy działalność, za sieć wodociągów płaciliśmy 200 tys. zł podatku od nieruchomości, a obecnie płacimy około 1 mln zł. Rosną także inne koszty. Regulator będzie musiał wziąć pod uwagę rozliczenie ich przez nas w taryfie — dodaje Paweł Hryciów.
Na sporach samorządowców ze spółkami wodnymi stracić mogą mieszkańcy. Paweł Hryciów twierdzi, że w gminie, której władze nie godzą się na proponowane taryfy, spółka może ograniczyć inwestycje i realizować tylko podstawowe prace utrzymaniowe. Na możliwość łagodzenia przez regulatora konfliktu interesów zwracają także uwagę eksperci, m.in. w ubiegłorocznym raporcie EY.
Wskazują, że 90 proc. spółek wodno-ściekowych stanowią podmioty komunalne,a władze gmin są jednocześnie ich właścicielami, regulatorami i przedstawicielami odbiorców usług. Brak zewnętrznego monitoringu, rozproszenie branży i konieczność amortyzacji ogromnych inwestycji ostatnich lat powodują, że stawki za wodę i ścieki w Polsce są na poziomie średnio 2,1 proc. rozporządzalnego dochodu i należą do najwyższych w Europie, a zróżnicowanie cen sięga 1700 proc.
— Potrzebna jest zmiana sposobu regulacji sektora wodno-kanalizacyjnego i uniezależnienie funkcji regulacyjnych od właściciela — uważa dr inż. Karolina Skalska-Józefowicz, menedżer w Dziale Doradztwa Biznesowego EY. Resort środowiska podkreśla, że na razie zbyt wcześnie jest na ocenę propozycji UOKiK. Wiele jednak przemawia za stworzeniem regulatora.
— Przyszły system powinien być korzystny dla obywateli i gmin, gwarantując stabilne i bazujące na precyzyjnych danych ceny wody, oraz dla dostawców, chroniąc ich przed konfliktem interesów przy zatwierdzaniu taryf — mówi Małgorzata Czeszejko-Sochacka z biura komunikacji Ministerstwa Środowiska.
Bogactwo wodne
Marek Niechciał dodaje, że regulator będzie miał za zadanie urealnić ceny wody i ścieków, co nie oznacza ustalenia jednej stawki w całej Polsce. Mariusz Gajda, wiceminister środowiska, już w ubiegłym roku podkreślał, że ceny powinny być zależne m.in. od zasobności regionu w wody podziemne i powierzchniowe oraz możliwości retencjonowania i odzyskiwania wód opadowych. Eksperci zwracają uwagę, że utworzenie regulatora może mieć jeszcze jedną dobrą stronę.
— Obecne zasady konstruowania taryf nie zawierają mechanizmu wymuszającego poprawę efektywności. Taryfy uwzględniają np. koszty budowy i amortyzacji infrastruktury, która powstała za unijne pieniądze nie zawsze w sposób przemyślany i zasadny ekonomicznie. Mieszkańcy jeszcze długo będą zmuszeni za to płacić. Ważna jest więc analiza całego cyklu życia aktywów, nie tylko kosztów inwestycyjnych, i optymalizacja kosztów utrzymania majątku, a także racjonalizacja opłat za usługi wod-kan — zwłaszcza w rejonach, gdzie są wyjątkowo dotkliwe — mówi Karolina Skalska-Józefowicz.
Wodny superurząd
Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, twierdzi, że w badaniach ankietowych przedsiębiorcy wodno- -kanalizacyjni też opowiadali się za stworzeniem regulatora.
— Nie powinien on jednak być nadzorcą niskich cen, ale gwarantować ustalanie realnych stawek, zapewniających przedsiębiorstwom wodociągowo-kanalizacyjnym, pełną realizację zadań i obowiązków — mówi Dorota Jakuta. Dostawcy obawiają się też, że nowy urząd może drogo kosztować odbiorców wody.
— W Polsce co roku zatwierdzanych jest niemal 2500 wniosków taryfowych. Przeanalizowanie takiej ilości dokumentów wymaga rozbudowanych struktur — zwraca uwagę szefowa izby.
UOKiK chce rozwiązać ten problem, decentralizując nadzór i powierzając funkcję regulatora dyrektorom regionalnych zarządów gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie — superurzędu, który ma zacząć działać w 2018 r. (zajmie się nie tylko wod-kan, ale też m.in. rzekami i inwestycjami przeciwpowodziowymi). © Ⓟ