Wojna bananowa wisi na włosku

Grzegorz Brycki
opublikowano: 1998-12-22 00:00

Wojna bananowa wisi na włosku

Stany Zjednoczone zagroziły Europie restrykcjami celnymi

USA zamierza opublikować listę europejskich produktów, które obłoży wkrótce 100-proc. cłem, jeżeli Bruksela nie zgodzi się na kompromis w sprawie bananów. Jeżeli konflikt się zaostrzy, zarówno USA, jak i Unia Europejska mogą stracić po kilkaset milionów dolarów.

Powodem ,,bananowego spięcia” są unijne przepisy, które mają wejść w życie 1 stycznia 1999 r. Według nowych regulacji, cło na niektóre kategorie bananów sprowadzanych do UE może wynieść w skrajnym przypadku nawet 1,5 tys. DEM (3,15 tys. zł) za tonę.

Amerykanie domagają się do 15 stycznia 1999 r. złagodzenia tych przepisów. W przeciwnym wypadku Waszyngton zapowiada, iż aby powetować sobie straty, od 3 lutego zrewanżuje się 100-proc. cłem na kilkadziesiąt europejskich produktów (ich lista miała zostać opublikowana wczoraj wieczorem czasu środkowoeuropejskiego).

Unia woli swoich

Wojna bananowa między USA a Unią Europejską ciągnie się od 1992 r., kiedy to Bruksela wprowadziła system taryf i kwot maksymalnych na owoce nie pochodzące z plantacji byłych europejskich kolonii Wielkiej Brytanii i Francji w Afryce, na Karaibach i regionie Pacyfiku.

Zdaniem Waszyngtonu, Unia faworyzuje część własnych producentów bananów, podcinając jednocześnie skrzydła konkurencji z państw Ameryki Środkowej, kontrolowanej notabene przez kapitał z USA. Amerykanie zarzucają też Europejczykom przyznawanie zbyt dużych subwencji swoim producentom — z unijnej kasy trafia corocznie 20 tys. DEM (42 tys. zł) na każdy hektar plantacji. Niewiele to pomaga — dotowane banany są droższe i gorszej jakości niż amerykańskie. Na unijnych przepisach tracą największe amerykańskie spółki bananowe, np. Chiquita Brands International i Dole.

Politycy w Waszyngtonie mają trudny orzech do zgryzienia — Chiquita regularnie dokłada się bowiem do kampanii wyborczych, i to zarówno demokratów, jak i republikanów. Według amerykańskich producentów bananów, dodatkowym argumentem na rzecz twardego stanowiska w negocjacjach z Brukselą są spustoszenia w plantacjach bananowych, których dokonał kilka tygodni temu huragan Mitch.

Stracą wszyscy

Wśród towarów obłożonych amerykańskim cłem znaleźć się miały m.in. wina, sery, artykuły gospodarstwa domowego i zabawki. Waszyngton zapowiadał pierwotnie, że na liście znajdą się pozycje o wartości 1,3 mld ecu (5,35 mld zł), potem nieco spuścił z tonu i lista obciążonych cłem towarów ma mieć wartość jedynie kilkuset milionów ecu.

Według Leona Brittana, komisarza UE ds. handlowych, jeżeli Amerykanie spełnią swoje groźby, straty będą niepoliczalne i to po dwóch stronach Atlantyku. Wzajemna wymiana handlowa USA i UE przekracza dziś rocznie 300 mld USD (1,05 biliona zł), a obie strony są najważniejszymi dla siebie partnerami handlowymi.

Unia Europejska zapowiada, że w przypadku nałożenia karnych ceł przez USA zwróci się o mediację do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Waszyngton nie daje za wygraną —w ubiegłym roku WTO przyznało bowiem w sporze o banany rację USA i pięciu krajom Ameryki Środkowej. Amerykanie twierdzą też, że w ostateczności Unia nie zaryzykuje pogorszenia swoich stosunków handlowych z USA jedynie z powodu bananów.