Mariusz Świtalski lubi wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Trzy kwartały na giełdzie wystarczyły jego spółce, by ogłosić kilka zmian w modelu działalności, przeprowadzić megaemisję akcji, skierowaną do syna głównego udziałowca, i odwołać prognozy wyników finansowych bez publikacji nowych. Ogłoszony właśnie biznesplan Czerwonej Torebki zakłada powielenie ścieżki, na której pionierami były stworzone przez inwestora w latach 90. Biedronka i Żabka.

Koniec zakazu
Spółka, która w grudniowym IPO zebrała 18,8 mln zł, kusząc inwestorów wizją postawienia do 2021 r. 1,9 tys. małych pasaży handlowych, teraz — według deklaracji zarządu — ma odsunąć deweloperkę na dalszy plan i „skupić się na działalności handlowej”.
— Przestaje obowiązywać zakaz konkurencji z Jeronimo Martins [właścicielem Biedronki — red.], co pozwoli nam pod koniec tego roku wystartować z nową siecią sklepów detalicznych — mówi Paweł Ciszek, prezes Czerwonej Torebki. Nie wiadomo jeszcze, ile placówek będzie chciała otworzyć nowa sieć, gdzie będzie je stawiać ani nawet, jak będzie się nazywać.
— To będzie sieć dyskontów. Jej nazwa to kwestia dogrania szczegółów marketingowych. Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretnych planach jej rozwoju i o tym, ile będzie mieć placówek w przyszłym roku, ale stoją za nią ludzie, którzy budowali Eurocash, Biedronkę i Żabkę i wiedzą, jak tworzyć silne sieci — mówi Przemysław Schmidt, członek rady nadzorczej Czerwonej Torebki. Tymczasem drugą biznesową nogą spółki ma być sieć sklepów convenience Małpka Express, rozwijana od ubiegłego roku przez Mateusza Świtalskiego, syna Mariusza. Jest w niej dziś 125 sklepów, do końca tego roku ma być 200, w 2014 r.
— 400, a potem każdego roku ma przybywać po 300. Emitując na jej przejęcie — na które zgodę wyraził już UOKiK — 21,8 mln akcji, Czerwona Torebka wycenia małe sklepy, które mają konkurować z Żabką, aż na 281,5 mln zł, co wzbudziło wątpliwości m.in. Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Wcześniej Czerwona Torebka wyemitowała ponad 14 razy mniej akcji, by przejąć sklep internetowy Merlin.pl.
— Merlin, Małpka i nowe dyskonty pozwolą nam stworzyć silną grupę handlową i zakupową. Obecność w trzech różnych kanałach dystrybucji daje spore efekty synergii i silną pozycję w negocjacjach z dostawami. Naszym celem jest miejsce w WIG30 i pozycja najdynamiczniej rozwijającej się firmy handlowej w kraju — mówi Przemysław Schmidt.
Wizja w koszu
Przy okazji debiutu spółka roztaczała wizję stworzenia potężnej sieci pasaży handlowych z logo Czerwonej Torebki. Jej szacunki mówiły, że docelowo może ich stanąć nawet 4,5 tys., a od 2015 r. miała uruchamiać po 200 rocznie. To ta działalność była fundamentem odwołanej w piątek prognozy finansowej, która zakładała 255 mln zł przychodów i 95,5 mln zł zysku netto, głównie z działalności deweloperskiej. Nowej nie opublikowano. Dziś Czerwona Torebka ma 74 pasaże. Przedstawiciele spółki nie chcą deklarować, w jakim tempie teraz będzie rozwijać się sieć.
— Nie rezygnujemy z działalności deweloperskiej, ale większych stóp zwrotu oczekujemy po działalności handlowej. Mamy ograniczone siły ludzkie i środki, dlatego musieliśmy ustalić priorytety. Liczba pasaży, które zbudujemy, nie jest tak istotna, bo będziemy się rozwijać głównie jako operator sieci handlowych, a nie zarządca nieruchomości — mówi tylko Przemysław Schmidt.
W Czerwonej Torebce głównym rozgrywającym jest Mariusz Świtalski — przed zarejestrowaniem emisji akcji, skierowanej do jego syna — ma 68,3 proc. akcji spółki. Dodatkowo 22,8 proc. kontroluje fundusz Pinebridge, współpracujący z inwestorem przy poprzednich projektach handlowych. Inwestorzy nie zareagowali na woltę spółki. Przy niewielkich, sięgających 12 tys. zł, obrotach kurs utrzymał się na poziomie z ubiegłego tygodnia.
— Odwołanie prognoz nie mogło być zaskoczeniem, bo przejęcia Merlina i Małpki sygnalizowały, że spółka zmienia model biznesowy i zapowiadane na ten rok wyniki są nie do utrzymania. Przejęcia można finansować emisjami akcji, ale już na rozwój sieci handlowych potrzeba gotówki. Tę zaś trzeba skądś wziąć, a że spółka z IPO pozyskała wielokrotnie mniej, niż chciała, to inwestycje w handel będą się musiały odbyć kosztem działalności deweloperskiej. Dziś trudno oceniać potencjał nowych przedsięwzięć Czerwonej Torebki — brakuje danych — mówi Michał Sztabler, analityk DM Trigon.