Wolumen ratuje jabłka

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-02-15 22:00
zaktualizowano: 2017-02-15 19:58

Mniej owoców zalega w chłodniach, a Serbia i Białoruś robią większe zakupy. Sadownicy płaczą jednak nad ceną.

Zalegające zapasy jabłek, czyli postrach sadowników kolejny rok z rzędu, są niższe niż rok wcześniej. W styczniu było ich o 6,3 proc. mniej niż rok wcześniej — podaje The World Apple and Pear Association — i najmniej od stycznia 2014 r. (rosyjskie embargo wprowadzono w sierpniu 2014 r.). Inni czołowi producenci, jak Włosi, mają o 2,3 proc. więcejjabłek w magazynach, a Francuzi — tak samo jak my — o 6,3 proc. mniej. Branżowy portal Freshplaza.com donosi, że dobra jakość zbiorów umożliwiła dłuższą sprzedaż i zapowiada się, że druga część sezonu będzie bardzo udana. Dziennikarze poświęcili też uwagę Polakom — napisali, że dzięki rosnącej sprzedaży do Serbii i na Białoruś nasi sadownicy byli w stanie znacznie zmniejszyć zapasy w listopadzie i grudniu.

Bloomberg

— Owoce rzeczywiście sprzedają się dość systematycznie, choć cena jest fatalna. To ona jest główną przyczyną ożywionego popytu — mówi Mirosław Maliszewski, prezes Sadowników RP. Podaje, że większe zakupy robią też u nas kraje unijne. — Bułgaria, Rumunia, Czechy, Słowacja to ważne obecnie kierunki sprzedaży — twierdzi szef Sadowników. Jego zdaniem, nie będzie to jednak udany sezon.

— Początek był bardzo słaby, bo ceny były o połowę niższe niż rok wcześniej. Nie było mechanizmu wycofania jabłek z rynku, więc było ich za dużo. Od nowego roku cena zaczęła się nieco odbijać. Mamy nadzieję, że ten trend utrzyma się do końca sezonu, czyli do czerwca/lipca — mówi Mirosław Maliszewski.