Rada nadzorcza (RN) Telewizji Polskiej (TVP) rozpoczęła przesłuchania kandydatów do zarządu. Potrwają trzy dni. Wczoraj swoje poglądy prezentowali m.in. Janusz Daszczyński i Jarosław Pachowski, wymieniani w gronie faworytów.
— Będę stawiał na poprawę jakości programu. Sytuację finansowąTVP najłatwiej poprawić poprzez zmianę ustawy abonamentowej i wprowadzenie powszechnej opłaty audiowizualnej, co mogłoby umożliwić wycofanie się telewizji publicznej z rynku reklamy — mówi Janusz Daszczyński. Pierwotny pomysł zakładał, że nowy zarząd TVP będzie wybrany już w tym tygodniu. Teraz RN mówi o 2 czerwca.
Rada nie zdecydowała się rozszerzyć grona przesłuchiwanych kandydatów o osoby, które wcześniej wykluczyła z konkursu. Chodzi o Agnieszkę Odorowicz, dyrektora PISF, Jacka Wekslera, byłego wiceministra kultury, i Roberta Kozaka, byłego szefa Wiadomości TVP. Nadzór nie ugiął się pod presją środowisk twórczych, wspierających wykluczonych kandydatów, prezydenta Bronisława Komorowskiego i przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka. Przegrana Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich dodatkowo osłabiła mocno przez niego wspieraną kandydaturę Agnieszki Odorowicz.
Z opinii panujących na rynku wynika, że wybór nowego zarządu zakonserwuje obecny układ sił w TVP — skład będzie prawdopodobnie proporcjonalny do wpływów, jakie partie polityczne nominujące członków rady nadzorczej mają obecnie we władzach publicznego nadawcy. Największe szanse ma dotychczasowy prezes Juliusz Braun, choć jako czarnego konia wymienia się Janusza Daszczyńskiego, wywodzącego się ze środowiska gdańskiego — tak jak były premier Donald Tusk. Prawdopodobnie w zarządzie znajdzie się Marian Zalewski, wybrany z rekomendacji PSL.
Trzeci członek zarządu, zdaniem naszych rozmówców, będzie reprezentował środowiska lewicowe. Mowa o Jarosławie Pachowskim (były prezes Polkomtela, zasiadał we władzach TVP), ale nasi rozmówcy dają też dusze szanse Wiesławowi Roli (członek rady nadzorczej Radia Katowice) i Urszuli Rzepczak (do niedawna korespondentka TVP w Rzymie).
TVP to nie tylko firma dysponująca milionowymi budżetami i jeden z większych podmiotów na rynku reklamy, ale też pokusa dla polityków, chcących kontrolować przynajmniej część przekazu medialnego. Po jesiennych wyborach może się okazać, że skład zarządu TVP nie będzie odzwierciedlał nowego układu sił na scenie politycznej.