Wynajmij człowieka do zarządzania

Marta Biernacka
opublikowano: 2005-05-09 00:00

Jest fachowcem bez etatu. Nie bierze płatnych urlopów, nie oczekuje świadczeń i premii. Realizuje zadanie i znika.

„Nie wiesz, jak zdobyć nowy rynek zbytu, zrestrukturyzować zatrudnienie, wdrożyć system informatyczny? Masz braki kadrowe, a firma stoi przed nowymi wyzwaniami? Zatrudnij interim managera — specjalistę od finansów, dyrektora operacyjnego, fachowca na szczeblu zarządu. Już w 48 godzin od zgłoszenia zapotrzebowania w twojej firmie zjawi się menedżer, gotów do wykonania zadania” — takich ogłoszeń w rodzimej prasie jeszcze nie ma. Polski rynek interim managementu (IM) — zarządzania czasowego, dopiero budzi się do życia.

— Za 2 lata IM będzie chętnie stosowanym narzędziem zarządzania w Polsce. Na razie szlaki przecierają zagraniczne korporacje — twierdzi Paweł Gniazdowski, dyrektor DBM Polska, firmy zarządzającej karierą.

Milionowy biznes

Na pomysł leasingu kadry menedżerskiej wpadli w latach 60. Szwedzi. Prosocjalne ustawodawstwo pracy zmusiło pracodawców do szukania tańszych rozwiązań w zakresie zatrudniania. Druga była Holandia, gdzie w połowie lat 90. wybuchł boom na usługi IM.

— W 2002 r. w Holandii było zarejestrowanych ponad 10 tys. menedżerów czasowych, a obroty na nim wynosiły aż 500 milionów EUR. W Niemczech ten rynek rośnie o 30 proc. rocznie. W 2003 r. osiągnął wartość 90 mln EUR — wylicza Rafał Wierusz-Kowalski, menedżer ds. zarządzania zasobami ludzkimi w firmie Deloitte.

Z Genewy nad Wisłę

W Polsce pierwsza firma specjalizująca się w usługach IM powstała w styczniu 2005 r. Andrzej Cholewiński jesienią 2004 r. postanowił przenieść swoją firmę ITC Consulting na grunt polski ze Szwajcarii. Tak w Warszawie powstała ITC Polska.

— Warunkiem do rozpoczęcia aktywności w obszarze IM jest założenie działalności gospodarczej. Menedżer podpisuje umowę nie z klientem, ale z doradcą — mówi Andrzej Cholewiński.

Są to zazwyczaj kontrakty na wykonanie zadania. Firma doradcza występuje jako pośrednik — rozlicza się i kontaktuje z klientem.

— Menedżer otrzymuje od nas co miesiąc z góry ustalone wynagrodzenie z pieniędzy klienta. Nam zostaje marża — w zależności od umowy do 25 proc. wynegocjowanej z zamawiającym kwoty — tłumaczy Andrzej Cholewiński.

W praktyce projekty, przy których wykorzystywani są najemni menedżerowie, trwają od kilku miesięcy do półtora roku. Są jednak i dłuższe — np. przy restrukturyzacjach (nawet do 3 lat). Zdarzają się też projekty interdyscyplinarne, w których potrzebna jest wiedza z różnych dziedzin — np. IT, prawna, podatkowa. Do dyspozycji klienta stoi wówczas sztab kryzysowy, tzw. shadow managers — specjaliści delegowani przez firmę doradczą, którzy wspierają interim managera przy wykonywaniu zadania.

— Za włączenie innych ekspertów w prace klient nie ponosi dodatkowych kosztów — zapewnia Andrzej Cholewiński.

Bez sentymentów

Deloitte usługę interim management świadczy od roku. Na koncie ma projekty zrealizowane na zlecenie oddziałów zagranicznych korporacji, a w bazie ponad 200 nazwisk menedżerów. Międzynarodowe firmy chętnie korzystają z IM.

— Doświadczony fachowiec z zewnątrz potrafi np. bez emocji przeprowadzić w organizacji redukcję zatrudnienia, pomóc w określeniu nowej strategii produktowej czy marketingowej — podkreśla Rafał Wierusz-Kowalski.