Berkshire Hathaway słynnego inwestora osiągał lepsze wyniki od funduszy inwestycyjnych i rynków akcji od 1976 r. dzięki taniemu kapitałowi uzyskiwanemu z należących do niego firm ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych — napisał „The Economist”. Tygodnik powołuje się na najnowsze badanie przeprowadzone przez ekspertów z New York University i AQR Capital Management.

„Koszt pożyczania pieniędzy przez Berkshire z tego źródła wynosił średnio 2,2 proc., czyli ponad 3 pkt proc. poniżej średniego krótkoterminowego kosztu finansowania rządu USA w tym samym okresie” — czytamy w „The Economist”.
Ponadto, podkreśla tygodnik, firma ubezpieczeniowa Warrena Buffetta pożyczała mu zarówno w dobrych, jak i złych czasach. „Długoterminowy charakter finansowania przez firmę ubezpieczeniową chronił Buffetta w okresach (jak późne lata 90. XX w.), kiedy akcje Berkshire były notowane gorzej niż rynek. Bez takiej dźwigni wyniki Buffetta byłyby mało spektakularne — zwraca uwagę tygodnik.
Tyle naukowcy. Inwestorzy wiedzą jednak swoje. Kto zaufał Warrenowi Buffettowi na początku jego drogi na Wall Street, pomnożył swój kapitał 5000-krotnie. I pomnaża nadal. Akcje Berkshire są o zaledwie 2,5 proc. od historycznego szczytu z grudnia 2007 r. „Wyrocznia z Omaha” jest ciągle w świetnej formie. Niewiele brakowało, by jesienią przejął giełdę NYSE Euronext (ostatecznie przegrał z firmą IntercontinentalExchange). W tym roku kończy jednak 83 lata, ma raka prostaty i coraz częściej myśli o przejściu na emeryturę.
Bloomberg przytacza rynkowe spekulacje, według których jego następcą na stanowisku prezesa Berksire Hathaway zostanie syn Howard. Będzie to możliwe, pod warunkiem że rozdzielone zostaną funkcje prezesa i bezpośrednio odpowiadającego za operacje dyrektora generalnego — oceniają analitycy. Wprawdzie obie te funkcje pełni od 1970 r. inwestor wszech czasów, ale łączenie ich może przerastać możliwości jego spadkobierców.