Im mniej wiedzy czerpiesz z podręczników, tym masz większe szanse na sukces — mógłby powiedzieć Mateusz Zmyślony, jeden z właścicieli Eskadry.
Zaciśnięta pięść zwiastuje nadejście NWS, czyli Nowego Wspaniałego Świata, rządzonego przez jedną wielką korporację. Jej siedzibą jest hotel Kasprowy w Zakopanem, jej logo jest wszędzie: na dziełach sztuki sygnowanych nazwiskami Malewicza i Picassa, opakowaniach kosmetyków przypominających Diora i samochodach z charakterystycznym kotem na masce. Agentem NWS może okazać się każdy. W tym totalitarnym świecie, gdzie rolę wolnego rynku spełnia Zakopane, adepci sztuki marketingu z kilkudziesięciu polskich firm usiłują sprzedać swój produkt.
— To największa impreza szkoleniowa w Polsce, w której posłużyliśmy się zasadami RPG (role playing games). Z pomocą największych polskich agencji reklamowych i public relations stworzyliśmy „świat równoległy”, w którym szkoleni marketingowcy musieli wymyślić niestandardowe sposoby dotarcia do klienta — mówi Mateusz Zmyślony, wiceprezes firmy Eskadra z Krakowa.
Bez podręcznika
Wie, co mówi. Sam odniósł sukces dzięki metodom, przy których Philip Kotler złapałby się za głowę. Kiedy w 1992 r. w Elblągu, tuż po maturze, Mateusz z bratem kleili w garażu 3-metrową butelkę piwa EB, nie wiedzieli nawet, gdzie mieści się gabinet prezesa browaru, którego chcieli przekonać do promocji ulicznej według własnej strategii.
— Musiałem zmylić portiera, żeby dostać się do pierwszego pracodawcy — wspomina Mateusz Zmyślony.
Akcja się udała.
— Zaangażowaliśmy kumpli z klasy, chodziliśmy z butelką po ulicach Elbląga. Starczyło na dobre wakacje — opowiada Mateusz Zmyślony.
Rozochoceni sukcesem następne wakacje przeznaczyli na kampanię dla PepsiCo., w której udział wzięły wielkie chodzące puszki i kolorowi rycerze. W tym czasie Eskadra — już firma — nie miała ani biura, ani komputera, tylko książkę przychodów i rozchodów.
— Za kolejną imprezę, tym razem dla Coca-Coli, mogłem żyć na studiach w Krakowie cały rok. Zacząłem jednak szukać sposobów, żeby firma przynosiła pieniądze nie tylko w wakacje — mówi Mateusz Zmyślony.
Uczeń czarnoksiężnika
W tym czasie branże reklamowa i marketingowa w Polsce dopiero wykluwały się z jaj, a ich pracownicy byli gotowi szkolić się na potęgę.
— Pierwsze otwarte szkolenie — konferencję na temat reklamy, zrobiliśmy w 1995 r. — tak powstała znana później marka Merlin. Potem było Medium (największa merytoryczna, cykliczna impreza nt. public realtions). Stały się dla branży imprezami kultowymi — opowiada Mateusz Zmyślony.
Organizowało je grono zapaleńców, gotowych pracować za niewielkie pieniądze.
— Trzeba było zostawać po godzinach, a w nowej siedzibie przy ul. Szewskiej w Krakowie nie było nawet biurek, a co dopiero kanapy, żeby chociaż chwilę się zdrzemnąć — wspomina Zmyślony.
Merlin i Medium były przez dwa lata filarami szkoleniowego portfolio, do którego dołączył jeszcze Megalit (marketing zintegrowany), Mercator (badania rynku) i inne. Zatrudniany przez Eskadrę sztab szkoleniowców całkiem dobrze odnajdował się w niestandardowym środowisku. Żadnych krawatów, nadętych segregatorów z materiałami szkoleniowymi. Zamiast nich uczestnicy dostawali „Nalot” — informator o szkoleniach wraz z tekstami wykładów i zaproszenia na tematyczne imprezy taneczne czy spektakle teatralne.
Na celowniku
Jednak branża dojrzewała i szkolenia „dla każdego” przestały wystarczać. W 1998 r. powstał program Ofensywa, czyli szkolenia „na miarę”, a rok później Zoom — czyli szkolenia „in company”.
— Teraz to one przynoszą większy dochód — podkreśla Zmyślony.
Wśród klientów byli między innymi: PZU Życie, Agora, Glaxo Wellcome i Wytwórnia Papierów Wartościowych. Aktualnie pracują m.in. dla Raiffeisen Bank, TP, PZU, Cap Gemini. Dla pracowników zmęczonych wymyślili szkolenia w Tajlandii, dla głodnych wrażeń — wyjazdy integracyjne. A sobie zafundowali nowe wyzwanie — w 2000 r. powstała agencja reklamowa specjalizująca się w marketingu bezpośrednim — Eskadra BTL, która obecnie działa jako Eskadra Promarket. Jej dyrektorem kreatywnym jest Mateusz Zmyślony.
W 2003 r. wystartowali w światowym konkursie The Globes Awards. I — jako pierwsza i do dziś jedyna agencja reklamowa z Polski — wygrali!
— „Żywieckie Muzeum Humoru” to do dziś moja ulubiona kampania — zarzeka się dyrektor kreatywny.
Zaraz po niej drugiego z rzędu Globa przyniosła im kampania dla Idei, w tym roku startują z kampaniami dla IkeA i Krakowa. Wciąż są jedynymi Polakami nagradzanymi w takim konkursie.
— Dzięki tym nagrodom mamy klientów, o jakich parę lat temu mogliśmy tylko pomarzyć — to Ikea, Tymbark, Procter & Gamble — wymienia Mateusz Zmyślony.