WYWIAD-Polska może wejść do ERM-2 jednocześnie z UE

BRE BANK Spółka Akcyjna
opublikowano: 2003-01-10 16:59

WARSZAWA (Reuters) - Polska może wejść do systemu walutowego ERM-2 w przyszłym roku w chwili wstąpienia do Unii Europejskiej, powiedział w piątek szef Departamentu Polityki Zagranicznej w Ministerstwie Finansów.

Jacek Tomorowicz powiedział również, że jego zdaniem obecny poziom złotego do euro, mógłby być do zaakceptowania, choć nie byłby optymalny, jako wyznacznik parytetu centralnego w obrębie ERM-2.

Polska, jeśli sukcesem zakończy się tegoroczne referendum, wejdzie do Unii w maju przyszłego roku.

Zanim jednak kraj nasz wejdzie do strefy euro, co może nastąpić najwcześniej w okolicach 2007 roku, złoty będzie musiał wejść do systemu walutowego ERM-2 na co najmniej dwa lata. Mechanizm ERM-2 zakłada powiązanie polskiej waluty z euro w 15-procentowym paśmie wahań powyżej i poniżej parytetu.

"Nie zdecydowaliśmy jeszcze jaki będzie dokładny termin wejścia do ERM-2, ale na razie założenie jest takie, że powinniśmy wejść jak najszybciej jak to będzie uzasadnione i mówi się o wejściu jednoczesnym z przystąpieniem do Unii" - powiedział w wywiadzie dla Reutera Tomorowicz.

"Ale w dalszym ciągu jest tu pole do dyskusji. Jeśli na przykład patrzy się na wyniki handlu zagranicznego i to jaka jest siła złotego, można się mocno zastanawiać nad wcześniejszym przyjęciem (ERM-2)" - dodał.

Narodowy Bank Polski (NBP), który razem z rządem decyduje o politycy kursowej, do tej pory odrzucał sugestie, że swobodny kurs złotego powinien zostać ujęty w pasmo wahań przed wejściem do ERM-2.

PARYTET NIEDALEKI?

Tomorowicz powiedział też, że obecny poziom około czterech złotych do euro nie musi być daleki od poziomu, który mógłby stanowić potencjalny parytet powiązania obu walut.

Inni przedstawiciele rządu, w tym minister finansów Grzegorz Kołodko, próbowali kilkakrotnie werbalnych interwencji przeciw polskiej walucie, której siła - ich zdaniem - szkodzi polskiemy eksportowi.

"Obecny poziom mógłby okazać się wystarczający, ale myślę, że raczej powinno to być trochę więcej (złotego do euro)" - powiedział Tomorowicz.

Polska, tak jak i inne kraje kadydackie, zmaga się z silną walutą, która osłabia pozycję naszych eksporterów na rynkach zagranicznych.

Jednak NBP stoi na stanowisku, że nie ma przesłanek do interwencji na rynku walutowym. W ciągu ostatniego roku złoty umocnił się do dolara, ale spadł też o około 12 procent do umacniającego się w tym czasie euro.

Aby częściowo przynajmniej zniwelować dalszą aprecjację złotego Ministerstwo Finansów ogłosiło plany, że chce stać się aktywnym graczem na rynku walutowym i kupować walutę przeznaczaną na spłatę odsetek od zadłużenia zagranicznego.

Jednak Tomorowicz powiedział, że tego typu ruchy nie będą wykonywane zawsze i niekoniecznie muszą mieć trwały wpływ na złotego.

"Kiedy będziemy musieli płacić odsetki od naszego długu zagranicznego, mamy zagwarantowaną możliwość pozyskania walut z banku centralnego. Ale doszliśmy do wniosku, że dobrze jest mieć też opcję wejścia na rynek międzybankowy" - powiedział.

Analitycy uważają, że nawet jeśli resort będzie skupował walutę na rynku za każdym razem kiedy będzie spłacał odsetki od długu zagranicznego, to kwota około jednego miliarda dolarów na pokrycie tych odsetek w tym roku nie jest wystarczająca, aby osłabić złotego na dłuższy czas.

((Autor: Marta Karpińska; Redagowała: Barbara Woźniak; Reuters Messaging: [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, [email protected]))