Jan Wierzbicki: Wyższa akcyza oznacza mniejsze wpływy budżetu
W tym roku z tytułu tytoniowej akcyzy rząd spodziewa się uzyskać 7,15 mld zł. Nie jest pewne, czy uda się zgromadzić tę kwotę, mimo iż Ministerstwo Finansów skorygowało prognozę przychodów o 0,8 mld zł. Planując dochody tegorocznego budżetu, rząd założył, iż rynek tytoniowy zmniejszy się o blisko 3 proc., czyli sprzedaż wyniesie 86 mld sztuk papierosów. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że popyt na wyroby krajowych zakładów tytoniowych nie przekroczy poziomu 75 mld sztuk.
Do końca października do państwowej kasy wpłynęło 5,65 mld zł, czyli zaledwie 71 proc. kwoty planowanej w ustawie i 79 proc. kwoty po poprawkach. Dla porównania, po dziesięciu miesiącach roku 1999 do budżetu wpłynęło 82 proc. zakładanej kwoty — 5,15 mld zł. Czym spowodowane są większe kłopoty ze ściąganiem papierosowej akcyzy? Polacy nie chcą kupować zbyt drogich wyrobów tytoniowych produkowanych w kraju. Został bowiem przekroczony akceptowany przez klientów próg wysokości podatków wliczanych w cenę papierosów. Zwiększyła się zatem ich cenowa atrakcyjność z przemytu.
Rosnąca akcyza na papierosy sprawiła, że w lipcu i sierpniu 2000 r. już 15 proc. wyrobów tytoniowych wypalanych przez Polaków nie posiadało znaków akcyzy. Przez ostatni rok liczba nielegalnie sprzedawanych papierosów zwiększyła się o 5-7 mld sztuk, czyli de facto podwoiła się. Wydawało się, że władze podejmą skuteczną walkę, by przeciwdziałać temu problemowi. Niestety, nic takiego nie nastąpiło.
Z wyników sprzedaży krajowych wytwórni w trzecim kwartale tego roku można wyciągnąć wniosek, iż przemyt i handel nielegalnymi papierosami nadal rośnie. Jeszcze kilka miesięcy temu Krajowe Stowarzyszenie Przemysłu Tytoniowego szacowało, że w bieżącym roku krajowe fabryki opuści 78-79 mld sztuk papierosów — to jest o 10-11 mld sztuk mniej (13,5 proc.) niż w 1999 r. Teraz mówi się o 75 mld sztuk.
Nikt nie ma wątpliwości, że spadek powodowany jest rosnącym przemytem. Wprawdzie od kilku lat zmniejsza się liczba palących, jednak popyt kurczy się z tego powodu jedynie o 1-2 proc. rocznie. Podwyżki akcyzy nie powodują zatem radykalnego ograniczania spożycia papierosów, prowadzą natomiast do wzrostu nielegalnego importu i sprzedaży. Nie jest w stanie zapobiec temu Główny Urząd Ceł, gdyż duża część papierosów trafia do Polski legalną drogą — na plecach tzw. mrówek. Winne są przepisy i brak kontroli rynku wewnętrznego.
Wbrew niekorzystnym dla państwa tendencjom, założenia budżetu na przyszły rok przewidują kolejny wzrost tytoniowej akcyzy — tym razem o jedną piątą. Dochody państwowej kasy z tego tytułu mają się zwiększyć do 8,5 mld zł. Minister finansów Jarosław Bauc twierdzi, że po podwyżce akcyzy cena najpopularniejszych papierosów wzrośnie zaledwie o 5,2 proc. Trudno się z tym zgodzić. W wypadku najchętniej kupowanych polskich marek (Mocnych i Klubowych), akcyza stanowi 49,7 proc. ceny. Ponadto 18 proc. ich ceny detalicznej zabiera podatek VAT. To sprawia, że niemal 68 proc. ich wartości stanowią podatki pośrednie.
Jeżeli te dwa elementy wzrosną o 20 proc., to w jaki sposób cena detaliczna może zwiększyć się zaledwie o 5 punktów? Stałoby się to możliwe jedynie przy 25-procentowej deflacji. Tymczasem w projekcie ustawy budżetowej rząd założył, że ceny wzrosną o 7 proc. Zatem, by papierosy zdrożały zaledwie o 5,2 proc., producenci musieliby obniżyć ceny o niemal jedną czwartą. Takie rozwiązanie jest nierealne, chociażby dlatego, że doprowadziłoby do bankructwa większość wytwórni papierosów.
Jan Wierzbicki jest dyrektorem ds. korporacyjnych Reemtsma Polska