Z Nowym Rokiem, liniowym krokiem

Andrzej Nierychło
opublikowano: 2003-01-02 00:00

Od kilku miesięcy „Puls Biznesu” prowadzi kampanię na rzecz podatku liniowego. Zamieściliśmy wiele wypowiedzi teoretyków i praktyków życia gospodarczego, którzy opowiadają się za tym typem daniny obywateli dla państwa. Forsujemy wprowadzenie podatku liniowego, choć zdajemy sobie sprawę, że największa przeszkoda ma charakter nie merytoryczny, lecz psychologiczny. W mentalności sterników finansów państwa musi zajść głęboka przemiana. Są oni skłonni do wprowadzania zmian, ale w istniejącym systemie podatkowym. W efekcie przepisy stają się coraz bardziej skomplikowane i nieczytelne. Pełno w nich łat, fastryg, poprawek do poprawek, piętrowych interpretacji, rozwiązań doraźnych i uznaniowych.

Fiskus jest wciąż wystarczająco silny, by pokazywać, kto tu rządzi. Zarazem okazuje się zadziwiająco słaby wobec branżowych i politycznych grup nacisku, które nie pozwalają tknąć przywilejów, mających z reguły swoje źródło w innych czasach i realiach. Przywileje te niewiele mają wspólnego z przemyślaną polityką państwa, natomiast system podatkowy jeszcze bardziej gmatwają.

Dlatego przyszłemu wprowadzeniu podatku liniowego towarzyszyć musi jednorazowa likwidacja wszystkich, ale to naprawdę wszystkich, ulg i zwolnień. Politykę państwa wobec wybranych grup, regionów itp. można będzie wówczas zacząć prowadzić na nowo, jawnie i czytelnie.

Z wszystkich argumentów za podatkiem liniowym najważniejszy jest bowiem ten zgoła nieekonomiczny — jest to podatek sprawiedliwy. Tnie równo, bierze od każdego według jego możliwości.

Ciekawe, że gdy zwolennicy nowego podatku występują z otwartymi przyłbicami, to obrońcy dotychczasowego pożal-się-boże systemu siedzą cicho w swoich skorupach. Taka gra na przetrzymanie i niechęć do merytorycznej dyskusji to typowe cechy każdej konserwy.

W nowym roku „Puls Biznesu” poszuka solidnego otwieracza do takich konserw.