Z Warszawy na Wall Street

Dorota Czerwińska
opublikowano: 2010-06-11 00:00

Zdecydowali się na studia MBA w Stanach Zjednoczonych. Dziś pną się po szczeblach kariery w Nowym Jorku i w Moskwie.

Zdecydowali się na studia MBA w Stanach Zjednoczonych. Dziś pną się po szczeblach kariery w Nowym Jorku i w Moskwie.

Howard Poliński, partner w firmie doradczej KPMG w Rosji i WNP, ukończył MBA w University of Chicago, Booth School of Business (BSB). Dlaczego wybrał akurat ten program?

— Zależało mi na międzynarodowym programie i możliwości studiowania bez przerywania kariery zawodowej. Te studia dają nie tylko solidną wiedzę i kontakty, ale także pewność siebie w rozwiązywaniu złożonych problemów biznesowych — twierdzi Howard Poliński, który jest również absolwentem SGH i Wydziału Prawa UW.

Karierę zawodową zaczął od firmy konsultingowej Artur Andersen, gdzie zajmował się doradztwem w zakresie strategii i operacji instytucji finansowych. Po trzech latach pracy w Warszawie dostał ofertę z PricewaterhouseCoopers w Moskwie — posady w dziale doradztwa w zakresie zarządzania.

— Pracowałem tam trzy lata. Potem przyjąłem ofertę KPMG w Rosji, gdzie zaproponowano mi zbudowanie działu doradztwa w zakresie zarządzania i technologii — opowiada Howard Poliński

Szkoły z renomą

Dyplom MBA ze Stanów Zjednoczonych, ale z Tuck School of Business w Dartmouth, ma również Jarosław Berndt. Przed MBA pracował w bankowości inwestycyjnej w CA IB Corporate Finance w Warszawie. Dziś jest assistant directorem w departamencie fuzji i przejęć oraz restrukturyzacji i sprzedaży spółek portfelowych w Barclays Capital w Nowym Jorku. Wybrał studia w Ameryce, a nie w jednej z dobrze notowanych w międzynarodowych rankingach szkole europejskiej, bo chciał zdobyć pracę na Wall Street w bankowości inwestycyjnej.

— Dużo łatwiej znaleźć tu pracę po amerykańskiej uczelni. Europejskie programy są tu mało rozpoznawalne. Tuck School cieszy się w amerykańskim sektorze finansowym renomą. Ma również dużą sieć absolwentów na Wall Street i w sektorze finansowym. Wiele firm z tego sektora pojawia się na kampusie w Dartmouth, by rekrutować pracowników. Po sześciu miesiącach na uczelni miałem trzy oferty pracy w Lehman Brothers, JP Morgan i Morgan Stanley. Nie musiałem nawet jechać do Nowego Jorku na rozmowy — twierdzi Jarosław Berndt.

Trudny wybór

Howard Poliński też miał oferty pracy podczas studiów i po ich zakończeniu, ale za każdym razem decydował się pozostać w KPMG.

— Moja praca nie jest efektem kontaktów z University of Chicago, ale po skończeniu studiów moja kariera w KPMG nabrała przyspieszenia — mówi Howard Poliński.

Nie poprzestał na dyplomie MBA. Teraz w Harvard Business School uczestniczy w tygodniowym programie dla kadry zarządzającej dotyczącym strategii.

Jarosław Berndt kandydatom na studia MBA za granicą radzi, by przed wyborem szkoły dowiedzieli się o niej jak najwięcej. Najważniejsze jest, w jakich sektorach uczelnia jest silna, w jakich branżach absolwenci znajdują pracę.

— Wiele szkół ma do pewnego stopnia lokalny profil. Znalezienie pracy w Nowym Jorku po szkole w Kalifornii może być bardziej pracochłonne niż po szkole Ivy League ze wschodniego wybrzeża — zauważa Jarosław Berndt.

Jego kontakt z uczelnią nie skończył się wraz z otrzymaniem dyplomu. Rekrutuje studentów z Tuck/Dartmouth, należy do Tuck Club of New York, utrzymuje kontakt z profesorami z uczelni. Czy może to mieć wpływ na jego karierę zawodową?

— Trudno powiedzieć, ale na pewno pozwala mi to na rozwijanie kontaktów prywatnych i zawodowych — twierdzi Jarosław Berndt