Nic tak dobrze nie sprzedaje się od dłuższego czasu w TFI jak fundusze inwestycyjne papierów dłużnych. Ich aktywa spuchły więc do takich rozmiarów, że — jak podają Analizy Online — wśród rozwiązań, które mają aktywa o wartości co najmniej 1 mld zł, aż 26 (na 33) to fundusze dłużne. Według wyliczeń serwisu w sumie ulokowanych jest w nich około 96 mld zł z ponad 150 mld zł pracujących ogółem w funduszach detalicznych. Największy — PKO Obligacji Skarbowych — na koniec czerwca posiadał ponad 11 mld zł aktywów. Ci, którzy postawili na popularne fundusze, w pierwszym półroczu nagrodzeni zostali wysokimi stopami zwrotu. Fundusze obligacji skarbowych długoterminowych zarobiły średnio 2 proc., te o uniwersalnej strategii 1,7 proc., a krótkoterminowe 0,7- -0,8 proc.
— Minione półrocze było bardzo dobre. Z tak wysokimi stopami zwrotu zarówno w przypadku naszych funduszy dłużnych, jak i całego rynku nie mieliśmy do czynienia od dawna. Fundusze inwestujące w kraju i globalnie znakomicie poradziły sobie na zmiennym rynku — komentuje Mariusz Zaród, dyrektor do spraw instrumentów dłużnych w Quercus TFI.
Biedny Polak
Chociaż ci, którzy zdecydowali się ulokować pieniądze na krajowym rynku długu, nie mogą narzekać, to inwestujący globalnie mieli jeszcze więcej powodów do radości. Fundusze korporacyjnych papierów dłużnych globalnych zarobiły średnio 4,5 proc., czyli o 2,8 pkt proc. więcej niż fundusze inwestujące w Polsce. Fundusze globalne o uniwersalnej strategii zarobiły natomiast 5,1 proc. Zdaniem Wojciecha Górnego, dyrektora zespołu zarządzania papierami dłużnymi w NN Investment Partners TFI, przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie.
— Po pierwsze, najważniejsze banki centralne przeszły od zacieśniania polityki monetarnej do jej luzowania. To była największa zmiana na rynkach finansowych w pierwszym półroczu, która mocno wsparła obligacje. Tymczasem w Polsce stopy procentowe pozostały bez zmian. Do tego inflacja się rozkręciła, więc o obniżkach nie ma mowy. Po drugie, w wielu miejscach na świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, rentowności w 2018 r. rosły, więc teraz po prostu miały z czego spadać. W Polsce sytuacja była bardziej stabilna — mówi Wojciech Górny.
Na podobny problem zwraca uwagę Radosław Cholewiński, zastępca dyrektora zespołu zarządzania instrumentami dłużnym w Pekao TFI. Jego zdaniem, analizując stopy zwrotu z funduszy inwestujących globalnie i lokalnie, trzeba też pamiętać o dużo wyższym ryzyku, jakie charakteryzuje tę pierwszą grupę. Oznacza to większe zyski w sprzyjającym otoczeniu, ale też gwałtowniejsze spadki, gdy ulega ono pogorszeniu. Radosław Cholewiński zaleca patrzenie na wyniki co najmniej rok wstecz, bo perspektywa półroczna może zaburzyć obraz. Jak podkreśla specjalista, rynek polski i pozostałe w naszym regionie są spokojniejsze i mniej ryzykowne.
Dług to przyszłość
Szef Fedu Jerome Powell zdając w środę półroczne sprawozdanie przed Kongresem, utwierdził rynek w przekonaniu, że lipcowa obniżka stóp jest w zasadzie pewna. Choć perspektywy dla rynku długu wciąż są pozytywne, to tak dobrze jak w pierwszym półroczu raczej już nie będzie.
— Trudno zakładać powtórkę z minionych sześciu miesięcy w drugiej połowie 2019 r. Otoczenie na pewno jest sprzyjające. Spowolnienie dynamiki PKB na świecie nie wydaje się głębokie, ale banki centralne zapowiadają reakcję, co wesprze ceny obligacji. Uczestnicy rynku w dużym stopniu zdyskontowali już jednak efekty stymulacji gospodarki. Teraz więc czas na Fed i Europejski Bank Centralny, żeby dotrzymały słowa. Ewentualne niespełnienie oczekiwań inwestorów wywoła korektę cen, którą można będzie wykorzystać do zakupów — mówi Radosław Cholewiński.
Jak dodaje specjalista, dwa najważniejsze czynniki ryzyka to pozytywne dane płynące z gospodarki realnej i ewentualna zmiana retoryki banków centralnych. Natomiast według Wojciecha Górnego pewnym zagrożeniem może być inflacja, o ile pojawi się w największych gospodarkach. Wtedy stymulowanie wzrostu PKB byłoby utrudnione.
— Dodatkowo nad rynkami wschodzącymi wisi groźba eskalacji wojen handlowych — i to nie tylko między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, ale także Unią Europejską. Jeżeli tlący się konflikt przerodzi się w coś większego, to rentowności obligacji mogą pójść w górę [a więc ceny obligacji spadną — red.]. Trzeba mieć na uwadze te rodzaje ryzyka, ale zachowanie banków centralnych sprawia, że nie powinny one przysłonić pozytywnych perspektyw obligacji — dodaje Wojciech Górny.
0,4 mld zł - takie było saldo (netto) napływów do rozwiązań dłużnych w czerwcu.


