Zakulisowa gra o dostawców 5G

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-04-22 22:00

W projekcie rozporządzenia ministra cyfryzacji w sprawie sieci 5G pojawiają się i znikają zapisy o obowiązku dywersyfikacji dostawców sprzętu

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jak brzmi treść ustępu, który pojawił się w rozporządzeniu MC
  • Kiedy dokument znikł ze strony Rządowego Centrum Legislacji
  • Jak sprawę komentują branżowe organizacje, MC i ambasada USA

Już wkrótce Polacy mają zacząć powszechnie korzystać z sieci telekomunikacyjnych nowej generacji 5G. W największych miastach testowe instalacje tworzą duzi operatorzy, a Urząd Komunikacji Elektronicznej — z pewnymi poślizgami — ma udostępnić im na aukcji cenne zasoby częstotliwości, by wymagająca olbrzymich inwestycji sieć mogła działać sprawnie.

GEOPOLITYCZNY KŁOPOT:
GEOPOLITYCZNY KŁOPOT:
Ministerstwo Cyfryzacji, którym kieruje Marek Zagórski, w przeszłości rozważało m.in. wprowadzenie procentowych limitów dla dostawców infrastruktury krytycznej, ale w ostatnich miesiącach wydawało się, że ostatecznie zrezygnowało z formalnego wymagania od operatorów telekomunikacyjnych znaczącej dywersyfikacji. Nagłe zmiany mogą być odczytywane jako wymierzone w chińskich dostawców, którzy agresywnie walczą o rynek.
Fot. WM

Do działania sieć 5G potrzebuje jednak sprzętu, którego dostawców można policzyć na palcach. I tu sprawa staje się problematyczna na poziomie globalnym, bo czołowym producentem jest chiński Huawei, a o rynek walczy też fińska Nokia, szwedzki Ericsson i chińskie ZTE. Szczególnie kontrowersyjny jest ten pierwszy, który od 2019 r. jest na celowniku amerykańskiej administracji jako potencjalne zagrożenie dla narodowego cyberbezpieczeństwa.

Polski rząd starał się w spory chińsko- -amerykańskie nie mieszać i zachować „technologiczną neutralność”. Jego przedstawiciele, m.in. odpowiedzialna za projekty związane z 5G wiceminister cyfryzacji Wanda Buk, podkreślali jednak znaczenie dywersyfikacji dostawców w segmencie infrastruktury krytycznej. Szczegółowo kwestie te miały zostać rozstrzygnięte w rozporządzeniu ministra cyfryzacji (MC) „w sprawie minimalnych środków technicznych i organizacyjnych oraz metod, jakie przedsiębiorcy telekomunikacyjni są obowiązani stosować w celu zapewnienia bezpieczeństwa lub integralności sieci lub usług”. Rozporządzenie z długą nazwą ujrzało światło dzienne na początku tego roku i zostało poddane konsultacjom publicznym. Proces przebiegał normalnie, w ostatnich dniach w jego sprawie zaczęły się jednak dziać rzeczy dziwne.

Znikające rozporządzenie

Oficjalnie opublikowany i poddany konsultacjom projekt rozporządzenia MC pochodzi z 21 stycznia. Zapisy w sprawie dostawców sprzętu są w nim lakoniczne. Zgodnie z paragrafem 3 ust. 1 pkt 2 przedsiębiorcy telekomunikacyjni są zobowiązani do „unikania uzależnienia od jednego producenta poszczególnych elementów sieci telekomunikacyjnych przy jednoczesnym zapewnieniu interoperacyjności usług oraz wykorzystaniu najnowocześniejszych urządzeń technicznych”. Taki zapis był krytykowany w procesie konsultacji przez część rynku jako niekonkretny. W raporcie z konsultacji publicznych MC podawało, że przychyliło się do niektórych uwag branży, ale fundamentalnie nic się nie zmieniło.

„Uwagi dotyczące paragrafu 3 zostały uwzględnione w zakresie, który ułatwiał rozumienie zapisu. Pozostano jednak co do zasady przy brzmieniu ustalonym po warsztatach z operatorami telekomunikacyjnymi” — głosi raport z konsultacji publicznych i opiniowania.

Coś się jednak zmieniło. Zapisy szczególnie krytykowało Polskie Towarzystwo Informatyczne (PTI) oraz Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE). Obie organizacje zaproponowały inną — w obu przypadkach identyczną — treść ustępu, wprowadzającą „obowiązek dywersyfikacji dostawców poszczególnych elementów sieci 5G” i uszczegółowiły go w czterech podpunktach. Ku zdumieniu części branży zaproponowany przez PTI i ZIPSEE zapis w całości został umieszczony w nowej treści rozporządzenia, opublikowanej w ubiegłym tygodniu na witrynach Komitetu Rady Ministrów ds. Cyfryzacji i stronach RCL z datą 6 kwietnia. Projekt ten pojawił się i znikł — 20 kwietnia odnośniki, które do niego kierowały, były już nieaktywne. Co się stało?

Ministerialne tłumaczenie

W poniedziałek wysłaliśmy do MC pytania o to, na jakiej podstawie wprowadzono zmiany w treści rozporządzenia, dlaczego dokument zniknął ze stron rządowych, którą wersję projektu należy uznawać obecnie za obowiązującą i czy nowe zapisy zostaną ponownie skonsultowane z przedstawicielami branży.

Do zamknięcia czwartkowego wydania „PB” – mimo deklaracji ze strony biura prasowego MC – odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Przesłano je w środę po godz. 20.

Biuro prasowe resortu poinformowało, że opublikowana w ubiegłym tygodniu wersja projektu została usunięta, bo "wzbudzała zastrzeżenia ze względu na zbyt szczegółowe brzmienie paragrafu 3 ust. 1 pkt 2". Jednocześnie podkreśla, że zaproponowane przez PTI i ZIPSEE zmiany miały uzasadnienie merytoryczne i nawiązywały do rekomendacji Komisji Europejskiej w ramach tzw. 5G Toolbox.

„Zastrzeżenia pojawiające się po konsultacjach dotyczyły tego, czy tak szczegółowe brzmienie powinno znaleźć się w rozporządzeniu, które zgodnie z delegacją ustawową ma określać minimalne warunki organizacyjne i techniczne. Zawarte w projekcie rozporządzenia przepisy prawa dotyczące obowiązków spełnienia przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych wymagań technicznych i organizacyjnych w ocenie MC są niedyskryminacyjne oraz nie faworyzują żadnych konkretnych przedsiębiorstw. Co więcej, zmienione brzmienie bardziej szczegółowo określało obowiązki operatorów, którzy zgłaszali wątpliwości związane z nieprecyzyjnym, w ich ocenie, opisem obowiązków" - informuje biuro prasowe MC.

Na razie ostatecznej wersji rozporządzenia nie ma i szykują się kolejne konsultacje.

„Ministerstwo podjęło decyzję o konieczności ponownej analizy brzmienia par. 3 ust. 1 pkt 2, który powinien przede wszystkim wskazywać, że chodzi o osiągnięcie konkretnego efektu, jakim jest zagwarantowanie braku uzależnienia przedsiębiorcy telekomunikacyjnego od jednego producenta poszczególnych elementów sieci telekomunikacyjnej przy jednoczesnym zapewnieniu interoperacyjności usług. Nowe brzmienie poddane zostanie konsultacjom publicznym i opiniowaniu - zostanie opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej MC i na stronie Rządowego Centrum Legislacji" - podaje biuro prasowe resortu.

MC informuje jednocześnie, że będzie wdrażać uzgodnione przez państwa unijne i KE środki strategiczne, związane m.in. z uprawnieniami regulacyjnymi i dywersyfikacją dostawców, ale wymaga to opracowania przepisów na poziomie ustawowym.

„Celem tych prac jest zapewnienie wspólnego poziomu bezpieczeństwa i integralności sieci 5G w ramach jednolitego rynku cyfrowego UE" - kończy biuro prasowe MC.

Branżowe oburzenie

Na pojawianie się i znikanie rozporządzenia szybko zareagowała Krajowa Izba Gospodarki Elektronicznej i Telekomunikacji (KIGEiT), której członkiem jest m.in. Huawei. Już w poniedziałek Izba skierowała w tej sprawie pismo do MC.

„Zaakceptowane przez Ministerstwo Cyfryzacji zmiany, które znacząco modyfikują treść paragrafu 3 projektu, nie były w żaden sposób weryfikowane czy analizowane przez partnerów społecznych, do których te regulacje są kierowane, to jest przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych, w tym największych operatorów” — głosi pismo do ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego, podpisane przez Stefana Kamińskiego, prezesa KIGEiT.

Izba oburza się, że zmiany wprowadzono na wniosek organizacji, które „nie zrzeszają wcale przedsiębiorców telekomunikacyjnych”, a zmiany wprowadza się po oficjalnym starcie procedury aukcyjnej w sprawie częstotliwości 5G.

„Ponadto zmiany wprowadzone do projektu na obecnym etapie procesu legislacyjnego zostały wprowadzone bez zachowania podstawowych zasad transparentności. Uregulowanie tej kwestii bez udziału profesjonalnych podmiotów może ostatecznie doprowadzić do powstrzymania rozwoju sieci 5G, który w obecnej rzeczywistości naznaczonej epidemią koronawirusa wymaga pilnego wsparcia. Postulujemy podjęcie pilnych działań zmierzających do uniknięcia wprowadzenia niekonstytucyjnego aktu prawnego” — głosi pismo KIGEiT.

Do MC trafił też e-mail od Andrzeja Dulki, prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), w którym krytykowana jest nowa treść rozporządzenia i sposób wprowadzenia zmian. Do PIIT należą m.in. Huawei, Ericsson oraz czterej najwięksi operatorzy mobilni.

„Zapisy są zupełnie niezrozumiałe i trudno określić sposób ich wykonania. Dodatkowo niejasna jest potrzeba procedowania w takim tempie tej regulacji, gdyż nie stanowi ona powiązania ze stanem epidemii. Nowsze brzmienie rozporządzenia wprowadza zupełnie nowe obowiązki bez poddania ich konsultacjom społecznym i możliwości wypowiedzenia się organizacjizrzeszających podmioty podlegające regulacji. W związku z tym zwracamy się o ponowne konsultacje nowego tekstu celem wyjaśnienia, jak te obowiązki mieszczą się w delegacji ustawowej oraz jaki jest ich sposób realizacji” — napisał Andrzej Dulka.

Amerykańskie podziękowania

Jedna z teorii głosi, że zmiany w treści rozporządzenia były efektem presji ze strony amerykańskiej — według naszych źródeł w sprawie treści rozporządzenia z polskim rządem miała skontaktować się ambasada USA. W ramach interpelacji poselskiej pytania w tej sprawie do MC, premiera Mateusza Morawieckiego i resortu spraw zagranicznych wystosował Andrzej Szejna, poseł Lewicy. W sobotę z inicjatywy strony amerykańskiej doszło do oficjalnej rozmowy telefonicznej prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem.

Kancelaria polskiego prezydenta relacjonowała, że rozmowa dotyczyła epidemii koronawirusa, współpracy gospodarczej przy zwalczaniu jej skutków i współpracy w ramach NATO. Na stronie ambasady USA w Polsce wskazano jednak jeszcze na jeden aspekt: Donald Trump miał „podziękować prezydentowi Dudzie za jego zdecydowane działania w sprawie bezpieczeństwa sieci 5G”. Spytaliśmy więc, za jakie konkretnie działania polskiego prezydenta dziękował mu jego amerykański odpowiednik.

„Uprzejmie wyjaśniamy, że prezydent Andrzej Duda od zawsze zapewnia, że rozwój technologii komunikacyjnych musi uwzględniać bezpieczeństwo obywateli i bezpieczeństwo państwa, i prezydent Donald Trump w pełni podziela tę ocenę” — poinformowało biuro prasowe Kancelarii Prezydenta RP w odpowiedzi na pytania „PB”.

Ambasada USA na nasze pytania nie odpowiedziała.