W branży kosmetycznej miały być transakcje, a szykują się zmiany pokoleniowe. Oby były przeprowadzone z głową — mówią eksperci
Przejęcie firmy kosmetycznej Dax Cosmetics przez koncern
kosmetyczno-farmaceutyczny The Mentholatum Company, należący do
japońskiej grupy, wywołało lawinę spekulacji, kto będzie następny. O
sprzedaży mniejszościowego pakietu informował Oceanic, producent kremów
i toników pod marką AA. W związku z planami ekspansji na rynkach
zagranicznych, sopocka spółka w 2014 r. planuje zadebiutować na GPW.
Zarządzający zastrzegają jednak, że założyciele, czyli rodzina
Soszyńskich, utrzymają większość. Pozostałe firmy kosmetyczne twierdzą
natomiast, że nie planują sprzedaży, lecz sukcesję.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
W branży kosmetycznej miały być transakcje, a szykują się zmiany pokoleniowe. Oby były przeprowadzone z głową — mówią eksperci
Przejęcie firmy kosmetycznej Dax Cosmetics przez koncern
kosmetyczno-farmaceutyczny The Mentholatum Company, należący do
japońskiej grupy, wywołało lawinę spekulacji, kto będzie następny. O
sprzedaży mniejszościowego pakietu informował Oceanic, producent kremów
i toników pod marką AA. W związku z planami ekspansji na rynkach
zagranicznych, sopocka spółka w 2014 r. planuje zadebiutować na GPW.
Zarządzający zastrzegają jednak, że założyciele, czyli rodzina
Soszyńskich, utrzymają większość. Pozostałe firmy kosmetyczne twierdzą
natomiast, że nie planują sprzedaży, lecz sukcesję.
ZGRANY DUET:
Podłódzka firma
kosmetyczna
Delia Cosmetics
przygotowuje się
do sukcesji. Stery
od Józefa Szmicha
seniora przejmuje
syn — Karol Szmich.
Na razie jednak
wspólnymi siłami
przygotowują się
do ekspansji
na rynkach
Bliskiego Wschodu.
[FOT. D. MARCINKOWSKI]
None
None
— Jeden z naszych synów jest związany z firmą ponad osiem lat [Paweł
Orfinger jest szefem sprzedaży — red.]. Jeszcze nie zdecydowaliśmy, jaki
będzie model sukcesji, ale przychylamy się ku takiemu, gdzie zarządzanie
operacyjne przekazuje się menedżerom, a właściciele, teraz ja z żoną, a
w przyszłości nasze dzieci, będą podejmować jedynie strategiczne decyzje
— mówi Henryk Orfinger, prezes i współzałożyciel Dr Ireny Eris.
Nie tylko imperia
Na sukcesję postawiła również pomorska Ziaja, gdzie już dzisiaj w
zarządzie zasiada Bartosz Ziaja, syn założyciela kosmetycznego biznesu.
Gdańska spółka słynie zresztą z dużego zaangażowania w biznes całej
rodziny — i to nie tylko najbliższej. Do zmiany pokoleniowej szykują się
też mniejsi przedsiębiorcy.
— Mamy wspaniałego sukcesora, który powoli przygotowuje się do przejęcia
biznesu — mówi Józef Szmich, prezes Delia Cosmetics. Junior, czyli Karol
Szmich, początkowo nie wiązał przyszłości z rodzinną firmą i pierwsze
doświadczenia zdobywał w konsultingu, zdecydował się jednak na powrót na
biznesowe łono rodziny.
— Musiałem dojrzeć do tej decyzji, ale po latach pracy w Delii mogę
powiedzieć, że była słuszna. Fajnie jest tworzyć firmę rodzinną, która
się rozwija. Powoli, etapami uczę się tego biznesu — mówi Karol Szmich.
Zmiany na fotelu prezesa nastąpiły już u producenta kosmetyków
kolorowych Bell czy w produkującej preparaty dla salonów piękności
podwarszawskiej spółce Bandi Cosmetics, gdzie sukcesja odbyła się kilka
lat temu. Założycielka Bogda Draniak przekazała stery najmłodszej córce,
wtedy 24-letniej Joannie Draniak-Kicińskiej.
— Na początku mama mnie wspomagała, jednak później wycofała się z
zarządzania i zostawiła mi wolną rękę. Dzisiaj nadal jest zaangażowana w
pracę w firmie, ale koncentruje się na badaniach i tworzeniu nowych
produktów — mówi Joanna Draniak-Kicińska.
Lekcja do odrobienia
Kwestie sukcesji są tematem wrażliwym, ale też bardzo na czasie, bo
wielu przedsiębiorców zakładało biznesy w latach 80. 90., jest więc
naturalny moment na zmianę warty. Jedna czwarta badanych firm rodzinnych
zamierza zmienić strukturę właścicielską w ciągu pięciu lat. Połowa z
nich ma pozostać pod kontrolą rodziny, a prawie połowa nie ma planu
sukcesji — czytamy w raporcie PwC o firmach rodzinnych.
Zdaniem Jacka Santorskiego, psychologa społecznego, jeśli chodzi o
sukcesję i wiedzę na jej temat, polscy przedsiębiorcy są najwyżej w
pierwszej klasie.
— W Polsce sukcesję traktuje się domorośle, podczas gdy na Zachodzie do
jej przeprowadzenia zatrudnia się firmy konsultingowe i zespoły
psychologów — mówi Jacek Santorski.
Ekspert tłumaczy, że tym sposobem można uniknąć wielu problemów i
niebezpieczeństw, na które narażone są firmy rodzinne. Chodzi np. o
rywalizację między rodzicami a dziećmi, próbę udowodnienia, że młode
pokolenie nie nadaje się do prowadzenia biznesu, czy zwykłą zazdrość.
— W Szwajcarii dzieci nie dostają firmy od rodziców, lecz ją kupują. Idą
do banku, przedstawiają biznesplanu, a później zarządzają, a rodzice
mogą spełniać się w innych dziedzinach, na które wcześniej nie mieli
czasu — tłumaczy Jacek Santorski.
Zdaniem eksperta, nie wszystkie sukcesje w Polsce, o których mówiło się
dobrze, przebiegały jak po maśle. Wizerunek wykreowany przez agencje PR
to jedno, rodzinne awantury to drugie.
— Najważniejsze więc, aby podejść do tego z głową, bo w końcu największą
siłą firm rodzinnych jest właśnie rodzinny pierwiastek. Drugiego
bieguna, czyli przekazywaniafirmy marnemu synowi zamiast wybitnemu
specjaliście, należy jednak unikać — uważa Jacek Santorski.
O tym, że przekazanie sterów w firmie nie jest łatwą sprawą, w branży
spożywczej przekonał się m.in. Andrzej Blikle, właściciel firmy
cukierniczej. Problemów doświadczyła też Fabryka Kosmetyków Loki. Po
zmianie pokoleniowej firma zatrudniająca ponad 400 osób wpadła w
tarapaty finansowe i ostatecznie złożyła wniosek o upadłość.