Tydzień temu ujawniliśmy, że w rezultacie decyzji sądów Cezary Jarząbek, prezes i wspólnik stojącej na krawędzi bankructwa grupy Golub Gethouse (GG), stracił kontrolę nad warszawskim biurowcem Mennica Legacy Tower (MLT), wartym prawie 2 mld zł. Oraz, że przejęła ją rodzina Radziwiłłów, czyli jeden z największych inwestorów dewelopera. Zdaniem Cezarego Jarząbka do zmiany tej doszło w wyniku popełnienia przestępstw. John i Philip Radziwiłłowie odrzucają oskarżenia i przywołują słowa szefa GG o pieniądzach, które dzięki jego decyzjom „wyszły bokiem” z projektu MLT.
Jak pisaliśmy, Loxeco, czyli cypryjski wehikuł Radziwiłłów, przed Sądem Okręgowym w Gdańsku uzyskał zabezpieczenie roszczenia o zapłatę 412 tys. EUR (1,9 mln zł) z tytułu zwrotu pożyczki w stosunku do innej cypryjskiej spółki Golub Gethouse Realty Company (GGRC), zarządzanej przez Cezarego Jarząbka. Zabezpieczenie polegało na zajęciu udziałów GGRC w kilku spółkach z grupy GG, związanych z projektem MLT i ustanowieniu zarządcy tych udziałów w osobie radcy prawnego Gawła Jarosińskiego.
W konsekwencji postanowienia sądu zarządca przeprowadził zgromadzenia wspólników spółek z grupy GG, na których do ich zarządów, w miejsce m.in. Cezarego Jarząbka, zostali powołani Philip i John Radziwiłłowie. Potem zmiany te zostały wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS), a w rezultacie inwestorzy mający polskie arystokratyczne korzenie przejęli nie tylko kontrolę nad należącą do grupy GG połową akcji w Mennica Tower GGH MT, firmie będącej właścicielem MLT, ale też zarządzanie całym biurowcem.

Zarządca odpiera zarzuty
Według Cezarego Jarząbka wszystkie te działania były bezprawne. To dlatego zawiadomił Prokuraturę Okręgową w Warszawie o podejrzeniu popełnienia trzech przestępstw: karalnej niegospodarności, wyłudzenia poświadczenia nieprawdy i przywłaszczenia. Według szefa GG dwóch pierwszych czynów dopuścił się Gaweł Jarosiński, a trzeciego – John i Philip Radziwiłłowie.
Zarządcy Cezary Jarząbek zarzuca nadużycie uprawnień udzielonych mu przez sąd poprzez dokonanie zmian w zarządach spółek z grupy GG i podwyższenie kapitałów w dwóch z nich, kluczowych z punktu widzenia kontroli nad MLT: GGH Management 2 i GGH Management 3. A także – wprowadzenie w błąd notariusza poprzez posługiwanie się przed nim postanowieniem o zabezpieczeniu w złej wierze i z przekroczeniem uprawnień, co w konsekwencji miało doprowadzić do wystawienia aktów notarialnych poświadczających nieprawdę.
Co na to Gaweł Jarosiński? Zapewnia, że jako zarządca „działa w ramach i na podstawie prawa, w tym postanowień sądu”, a zarzuty szefa GG „stanowią polemikę z postanowieniami sądów, która powinna być prowadzona we właściwych ramach procesowych, a nie za pośrednictwem mediów”.
Oskarżenia o przywłaszczenie udziałów
Johna i Philipa Radziwiłłów Cezary Jarząbek oskarża natomiast o przywłaszczenie nowo wyemitowanych i co więcej – uprzywilejowanych udziałów w GGH Management 2 i GGH Management 3 (udziały stanowiące połowę kapitału obu firm objęła bowiem polska spółka Furnari, należąca do cypryjskiego Loxeco).
W zawiadomieniu do prokuratury Cezary Jarząbek twierdzi też, że Radziwiłłowie od jakiegoś czasu dążą do przejęcia kontroli nad MLT „w sposób bezprawny, w celu uzyskania większych korzyści majątkowych”. Świadczyć o tym ma to, że Loxeco nie godziło się i nie godzi na oferty od kolejnych inwestorów zainteresowanych przejęciem biurowca, mimo że przynajmniej część z nich odpowiada wcześniej deklarowanym oczekiwaniom Radziwiłłów, którzy chcieli ze sprzedaży MLT uzyskać 41,5 mln EUR (192 mln zł).
Tym samym, zdaniem szefa GG, Loxeco uniemożliwia spłatę w większości przeterminowanych już obligacji detalicznych, o łącznej wartości około 110 mln zł, jakie wyemitowały trzy spółki z grupy GG, związane z projektem MLT: Golub Gethouse MLT, GGH MLT i MLT GGH.
Audyt wewnętrzny
Jak to wszystko komentują John i Philip Radziwiłłowie? W przesłanym „PB” oświadczeniu piszą, że działania zarządcy Jarosińskiego „wynikają bezpośrednio z decyzji gdańskiego sądu”, a oni sami „realizują zadania wynikające z umowy spółki i uchwał o powołaniu ich do zarządów”, zarejestrowanych przez KRS.
Według Radziwiłłów to Cezary Jarząbek wspierał transakcje MLT, będące poniżej wartości rynkowej, a blokował inne, zgodne z wyceną rynkową. Twierdzenia szefa GG nazywają „pomówieniami” i „fałszywymi zarzutami”, a zawiadomienie do prokuratury – „odwetem za wykrycie przez nas jego malwersacji finansowych”, w tym „stworzenia piramidy finansowej na szkodę obligatariuszy projektu Mennica”.
O co chodzi? Inwestorzy piszą, że „w trakcie audytu w spółkach projektu Mennica wykryliśmy prawdopodobne zawłaszczenie przez Cezarego Jarząbka na swoją rzecz pieniędzy (nielegalne rozporządzenie wieloma milionami złotych), pochodzących z emisji obligacji, na szkodę spółek projektu Mennica oraz obligatariuszy”.
Według Radziwiłłów „Cezary Jarząbek sam sobie udzielił z pieniędzy spółek projektu Mennica pożyczek na własną rzecz, co było sprzeczne z warunkami obligacji”, a także „unika odpowiedzi o los tych środków”, o czym ma świadczyć, że dwukrotnie zdjął pytania w tej sprawie z porządku obrad zgromadzenia wspólników spółki, mającej 50 proc. w MLT. Jednocześnie John i Philip Radziwiłłowie twierdzą, że Cezary Jarząbek, w mejlu skierowanym do nich z 28 kwietnia 2021 r., przyznał się do nieprawidłowości, pisząc o „pieniądzach, które poszły bokiem z Golub Gethouse MLT” (jedna ze spółek z grupy GG, emitujących obligacje – przyp. aut.).
Śledztwo prokuratury
Mejl ten szef GG wysłał tuż po przeszukaniach, jakie nie tylko w siedzibie grupy, ale też w jego domu, przeprowadzili funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego działający na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak ujawniliśmy w maju – prowadzi ona śledztwo, w którym stawia tezę, że w spółkach związanych z Cezarym Jarząbkiem, dochodziło do wyprowadzania „wielomilionowych” kwot pozyskanych ze sprzedaży obligacji, na cele niezgodne z warunkami ich emisji. Postępowanie toczy się na razie w sprawie i nikomu nie przedstawiono zarzutów, ale już jego wszczęcie oznacza, że – zdaniem prokuratury – istnieje „uzasadnione podejrzenie” niegospodarności w grupie GG.
Radziwiłłowie w oświadczeniu przypominają też, że w lipcu 2021 r. opublikowali w „PB” płatne ogłoszenie informujące, że jako Loxeco deklarują całkowitą spłatę wszystkich obligacji, wyemitowanych na potrzeby MLT. Według inwestorów szef GG odrzucił tę ofertę, a zamiast przekazać ją obligatariuszom fałszywie ich informuje, że Radziwiłłowie dążą do redukcji zobowiązań wobec posiadaczy papierów.
Wyniki audytu wewnętrznego, prowadzone śledztwo, jak i przekazywanie obligatariuszom nieprawdziwych informacji uzasadniają, zdaniem Radziwiłłów, odsunięcie Cezarego Jarząbka od zarządzania projektem MLT. W tym kontekście przypominają, że gdański sąd dał zarządcy Jarosińskiemu prawo do wykonywania prawa głosu na walnych zgromadzeniach spółek z grupy GG co do uchwał, „które mogą pośrednio albo bezpośrednio prowadzić do spadku wartości udziałów, w tym poprzez rozporządzenia lub obciążenia majątku spółek”. Zdaniem Radziwiłłów utrzymywanie w zarządach firm Cezarego Jarząbka może właśnie do tego prowadzić.
Nie zaskakuje, że Cezary Jarząbek inaczej interpretuje postanowienie o zabezpieczeniu. Jego zdaniem zarządca miał tylko doprowadzić do konserwacji majątku firm, a dokonując zmian w ich organach, wbrew woli GGRC, „działał na niekorzyść spółek” i „sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej GGRC”.
Dlaczego pieniądze “poszły bokiem”
A jak szef GG reaguje na stwierdzenia o zawłaszczeniu pieniędzy na szkodę obligatariuszy?
- To są bezpodstawne zarzuty, którymi Radziwiłłowie próbowali szantażować mnie już od paru miesięcy. W żaden sposób nie działałem na szkodę obligatariuszy – zapewnia Cezary Jarząbek.
Zdjęcie z porządku obrad zgromadzeń wspólników punktu dotyczącego pytań o tę kwestię, tłumaczy natomiast tym, że Loxeco wcześniej dwukrotnie nie dopuściło do głosowania uchwał o zgodzie na transakcję sprzedaży MLT na proponowanych przez samych Radziwiłłów warunkach. Zdaniem szefa GG w tej sytuacji „kontynuowanie obrad i jakakolwiek merytoryczna dyskusja nie miała sensu”.
Sformułowanie z mejla o „pieniądzach, które poszły bokiem” Cezary Jarząbek komentuje z kolei tak, że „ to stwierdzenie jest wyrwane z całego kontekstu sprawy”. Co ma konkretnie na myśli? Tego nie ujawnia.
Z ustaleń „PB” wynika jednak, że w tym właśnie mejlu całe zdanie tego dotyczące brzmiało tak: „Pieniądze, które poszły bokiem z Golub Gethouse MLT nie poszły do mnie – wiecie o tym dobrze! Zostały zainwestowane na rozsądnych warunkach, by nadal sprzedawać obligacje detaliczne. Wszystko po to, by kontynuować budowę budynku Mennica w 2018 r., kiedy początkowo nikt z was nie chciał wyłożyć więcej pieniędzy”. Jednocześnie jednak w mejlu nazywa te transfery pieniędzy „złymi transferami”.
Sądy po stronie Radziwiłłów
Niezależnie od wzajemnych oskarżeń Cezary Jarząbek próbuje odwrócić przeprowadzone zmiany przed sądami, na razie bez rezultatu. Zażalenie szefa GG na decyzję sądu o zabezpieczeniu nie zostało rozpoznane, a ze względu na braki formalne sąd zwrócił jego wniosek o wydanie postanowienia, że zabezpieczenie upadło (zdaniem Cezarego Jarząbka stało się tak na skutek tego, że GGRC wpłaciło sporną kwotę, tj. 412 tys. EUR (1,9 mln zł) na rachunek depozytowy Ministerstwa Finansów).
Również pierwsza z decyzji sądu rejestrowego nie jest korzystna dla szefa Golub Gethouse. Wniosek o wykreślenie z KRS zarządu GGH Management 2 z Radziwiłłami i zastąpienie go tym z Cezarym Jarząbkiem został oddalony. Zdaniem sądu bowiem walne, na którym te decyzje zapadły, nie mogło się odbyć w trybie art. 240 ksh (bez formalnego zwołania – przyp. aut.), a to dlatego, że nie było na nim drugiego wspólnika GGH Management 2, czyli… spółki Furnari, kontrolowanej przez Radziwiłłów.
