Zdaniem prezesa Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A. (ZMPG), Stanisława Cory, poprzednie władze spółki ponoszą odpowiedzialność za to, że zarząd Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) zdecydował o powstaniu gazoportu, czyli terminalu gazu skroplonego (LNG) w Świnoujściu.
Były prezes zarządu portu, Andrzej Kasprzak, nie zgadza się z zarzutami obecnych władz spółki.
Jak powiedział obecny prezes ZMPG podczas czwartkowej konferencji prasowej, poprzedni zarząd spółki zamiast "uwalniać" teren pod inwestycje PGNiG, m.in. podejmował decyzje prowadzące do umocnienia teraźniejszego dzierżawcy terenu, czyli spółki Rudoport.
Cora wyjaśnił, że pomimo niewypełnienia przez Rudoport wcześniej ustalonych warunków, były zarząd portu wyraził zgodę na przedłużenie umowy z Rudoportem; zgodził się także na zawarcie umowy poddzierżawy, co - zdaniem Cory - jeszcze bardziej skomplikowało stan prawny terenu, na którym miałby powstać gazoport.
Zdaniem byłego prezesa portu, Andrzeja Kasprzaka, to niedociągnięcia w pracy obecnego zarządu spowodowały, iż gazoport nie uzyskał lokalizacji w Gdańsku.
"Dotarły do mnie sygnały o mnożeniu wobec PGNiG coraz to nowych żądań, te sygnały są potwierdzone. Jest mowa np. o tym, że trzeba wybudować dodatkowy kanał za 100 mln euro. A tam żadnego kanału budować nie trzeba - gazowce mają taki sam status jak tankowce" - powiedział PAP Kasprzak.
"Pan prezes Cora mówi, że trzeba by wstrzymać ruch w porcie. To nie jest prawdą, dlatego, że jeśli gazowce mają status tankowca, a setki tankowców do portu zawijały i będą zawijać, nikt ruchu nie wstrzymuje. To świadczy o braku kompetencji tego zarządu i szukaniu usprawiedliwienia faktu, że jednak gazoport przez PGNiG nie został wskazany w Gdańsku" - dodał były prezes ZMPG.
Cora poinformował także, że przez wiele tygodni próbował, wspólnie z prawnikami znaleźć wyjście, aby "uwolnić" grunty. "Zabrakło czasu (...) Gdybyśmy mieli pół roku czasu, może byśmy się porozumieli" - powiedział prezes.
"Tereny pod inwestycje w porcie gdańskim były terenami nieczynnymi, nieaktywnymi ekonomicznie, dla posadowienia nowej inwestycji, o którą zabiegaliśmy - czyli terminal LNG" - wyjaśnił.
Podkreślił, że zarząd gdańskiego portu będzie obserwował rozwój inwestycji PGNiG w Świnoujściu. "Gdyby okazało się, że PGNiG natrafi na trudności w realizacji podstawowego celu związanego z tym terminalem, czyli zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polsce, nasze tereny nawodne są do dyspozycji PGNiG" - powiedział Cora.
W ubiegłym tygodniu PGNiG poinformowało, że gazoport będzie zbudowany w Świnoujściu. Decyzję o lokalizacji podjął zarząd PGNiG. O gazoport starał się także Gdańsk.
Budowa terminala w Świnoujściu rozpocznie się pod koniec przyszłego roku, a pierwszy przeładunek nastąpi w 2011 roku. Koszt inwestycji szacowany jest na 350 mln euro. Terminal będzie stanowił nowe źródło zaopatrzenia Polski w gaz z kierunku północnego i pozwoli na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Jak powiedział w poniedziałek wiceprezes PGNiG Tadeusz Zwierzyński, za budową terminalu gazu skroplonego LNG w Świnoujściu przemawia m.in. uporządkowany stan prawny terenów pod infrastrukturę lądową i względy bezpieczeństwa; jedyne wątpliwości budzą kwestie ekologiczne.
Zwierzyński powiedział też, że Świnoujście zaproponowało korzystniejszą dla PGNiG ofertę wybudowania toru wodnego. W Gdańsku koszt ten, czyli 80-100 mln zł, miałoby pokryć PGNiG. W przypadku lokalizacji w Świnoujściu tor wybuduje zarząd portu.(PAP)