Indeks WIG jest już na tych samych poziomach co w maju 2007 r. Dekadę temu rósł jeszcze kilka miesięcy, by osiągnąć historyczne maksima, a potem jak inne światowe indeksy zaczął pikować w związku z krachem, którego symbolem stała się upadłość amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Bessa na giełdach pociągnęła w dół wyniki funduszy inwestycyjnych. Często powtarzana teoria mówi jednak, że długoterminowe inwestowanie w fundusze akcji przynosi ponadprzeciętne zyski. Sprawdziliśmy więc, co się stało z pieniędzmi kogoś, kto zainwestował w polski fundusz akcji na początku maja 2007 r., miał mocne nerwy i do teraz nie sprzedał kupionych jednostek. Nasza analiza niestety nie napawa optymizmem co do umiejętności zarządzających, którzy zresztą w niejednym funduszu w ciągu dekady zmienili się nie raz. Zaledwie trzy fundusze wyszły na plus, jeden jest w okolicach zera.
Zarządzający sugeruje raty
Rzecz jasna pod uwagę braliśmy tylko te fundusze, które mają przynajmniej 10-letnią historię. Ograniczyliśmy się też do uniwersalnych funduszy akcji polskich oraz funduszy małych i średnich spółek.
Do naszej analizy załapało się łącznie 18 funduszy z 12 TFI. Po dziesięciu latach na plusie są PKO Akcji Małych i Średnich Spółek, Investor Akcji oraz Unikorona Akcje. Ich zyski są jednak skromne. Wynoszą 5-13 proc. W okolicy zera oscyluje Aviva Investors Polskich Akcji. Pozostałe 14 funduszy jest wyraźnie na minusie — nawet o 40-60 proc. Jednymi z najbardziej stratnych są fundusze małych i średnich spółek Investors TFI. Tego samego, którego fundusz akcji uniwersalny jest jednym z trzech, którym udało się odrobić straty.
— W naszych materiałach marketingowych nigdy nie proponujemy jednorazowych wpłat całej planowanej do zainwestowania kwoty. Nawet jeśli uważamy, że rynek jest w tzw. dołku. Radzimy wnosić wpłaty do funduszu systematycznie, ale w mniejszych kwotach. To zmniejsza możliwe zyski, ale niweluje też ryzyko strat i jest właśnie nawiązaniem do zasady długoterminowego inwestowania — komentuje Jarosław Niedzielski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
To już nie wróci
Sprawdziliśmy też, jakie są efekty powierzenia pieniędzy funduszom, które osiągnęły już „pełnoletniość”, a więc działają co najmniej 18 lat. Doliczyliśmy się siedmiu. Na tle konkurencji zdecydowanie wyróżnia się Unikorona Akcje — jeden z trzech, które odrobiły już straty z ostatniego krachu. Ten, kto wpłaciłby do niego pieniądze w maju 1999 r., zainkasowałby obecnie 458 proc. zysku, czyli imponujące ponad 25 proc. za każdy rok oszczędzania. Unikoroną Akcje zarządza prawdziwy długodystansowiec — Ryszard Rusak. W decydowaniu o inwestycjach funduszu uczestniczy od 2000 r., czyli niemal w całym analizowanym przez nas okresie.
— Trudno mi o sobie mówić. Generalnie na styl zarządzania funduszami w naszej firmie wpływa wiele czynników. Są to polityka inwestycyjna funduszu zapisana w statucie, kontrola ryzyka, analizy i decyzje samych zarządzających — mówi Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI.
Jeśli nie liczyć Pioneera Akcji Polskich, to również inwestycje w innych „pełnoletnich” funduszach mogą jawić się atrakcyjnie. Mimo krachu Lehman Brothers i wcześniejszego pęknięcia bańki internetowej ktoś, kto powierzyłby im pieniądze 18 lat temu, miałby obecnie 12-17 proc. więcej za każdy rok oszczędzania. Nie jest to średnioroczna stopa zwrotu, bo ta uwzględnia procent składany. Ale z drugiej strony kogoś, kto funduszowi powierza pieniądze interesuje, ile zarobi, a nie statystyczne niuanse. Warto natomiast pamiętać, że choć kilkanaście procent rocznie wydaje się dziś bardzo satysfakcjonujące, na przełomie XX i XXI wieku można było tyle uzyskać na lokacie lub rachunku bankowym. Sami zarządzający przyznają zaś, że takie długoterminowe wyniki, jakie fundusze akcji zanotowały w poprzednich 18 latach, są już nie do powtórzenia. Jarosław Niedzielski podkreśla, że wynika to z efektu bazy, który kilkanaście lat temu pozwalał polskiemu PKB rosnąć szybciej niż obecnie.
— Na giełdzie jest większy wybór spółek niż kiedyś. Niektóre z nich będą sobie radziły znacznie lepiej niż cała gospodarka, ale dla giełdy jako całości niewiele to zmienia. Nie da się uciec od zależności między wynikami spółek a wzrostem polskiego PKB. Byłoby to możliwe, gdybyśmy mieli kilka spółek o globalnym znaczeniu, korzystających z koniunktury w różnych miejscach świata. Ale takich spółek nie mamy — tłumaczy Jarosław Niedzielski.
— W skali jednego roku 15-20 proc. zysku z funduszu akcji jest wykonalne, ale jako średnia wieloletnia raczej nie. Bardzo dobrym wynikiem w takiej perspektywie będzie 10-14 proc. rocznie — uważa Marek Rybiec, prezes Skarbca TFI.