Zarządzający nie odrobili strat po Lehman Brothers

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2017-05-09 22:00
zaktualizowano: 2017-05-09 21:25

Tylko nieliczne fundusze 10 lat po krachu są na plusie. Zarządzający przestrzegają, że powrotu do wysokich stóp zwrotu już raczej nie będzie

Indeks WIG jest już na tych samych poziomach co w maju 2007 r. Dekadę temu rósł jeszcze kilka miesięcy, by osiągnąć historyczne maksima, a potem jak inne światowe indeksy zaczął pikować w związku z krachem, którego symbolem stała się upadłość amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Bessa na giełdach pociągnęła w dół wyniki funduszy inwestycyjnych. Często powtarzana teoria mówi jednak, że długoterminowe inwestowanie w fundusze akcji przynosi ponadprzeciętne zyski. Sprawdziliśmy więc, co się stało z pieniędzmi kogoś, kto zainwestował w polski fundusz akcji na początku maja 2007 r., miał mocne nerwy i do teraz nie sprzedał kupionych jednostek. Nasza analiza niestety nie napawa optymizmem co do umiejętności zarządzających, którzy zresztą w niejednym funduszu w ciągu dekady zmienili się nie raz. Zaledwie trzy fundusze wyszły na plus, jeden jest w okolicach zera.

Zarządzający sugeruje raty

Rzecz jasna pod uwagę braliśmy tylko te fundusze, które mają przynajmniej 10-letnią historię. Ograniczyliśmy się też do uniwersalnych funduszy akcji polskich oraz funduszy małych i średnich spółek.

Do naszej analizy załapało się łącznie 18 funduszy z 12 TFI. Po dziesięciu latach na plusie są PKO Akcji Małych i Średnich Spółek, Investor Akcji oraz Unikorona Akcje. Ich zyski są jednak skromne. Wynoszą 5-13 proc. W okolicy zera oscyluje Aviva Investors Polskich Akcji. Pozostałe 14 funduszy jest wyraźnie na minusie — nawet o 40-60 proc. Jednymi z najbardziej stratnych są fundusze małych i średnich spółek Investors TFI. Tego samego, którego fundusz akcji uniwersalny jest jednym z trzech, którym udało się odrobić straty.

— W naszych materiałach marketingowych nigdy nie proponujemy jednorazowych wpłat całej planowanej do zainwestowania kwoty. Nawet jeśli uważamy, że rynek jest w tzw. dołku. Radzimy wnosić wpłaty do funduszu systematycznie, ale w mniejszych kwotach. To zmniejsza możliwe zyski, ale niweluje też ryzyko strat i jest właśnie nawiązaniem do zasady długoterminowego inwestowania — komentuje Jarosław Niedzielski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.

To już nie wróci

Sprawdziliśmy też, jakie są efekty powierzenia pieniędzy funduszom, które osiągnęły już „pełnoletniość”, a więc działają co najmniej 18 lat. Doliczyliśmy się siedmiu. Na tle konkurencji zdecydowanie wyróżnia się Unikorona Akcje — jeden z trzech, które odrobiły już straty z ostatniego krachu. Ten, kto wpłaciłby do niego pieniądze w maju 1999 r., zainkasowałby obecnie 458 proc. zysku, czyli imponujące ponad 25 proc. za każdy rok oszczędzania. Unikoroną Akcje zarządza prawdziwy długodystansowiec — Ryszard Rusak. W decydowaniu o inwestycjach funduszu uczestniczy od 2000 r., czyli niemal w całym analizowanym przez nas okresie.

— Trudno mi o sobie mówić. Generalnie na styl zarządzania funduszami w naszej firmie wpływa wiele czynników. Są to polityka inwestycyjna funduszu zapisana w statucie, kontrola ryzyka, analizy i decyzje samych zarządzających — mówi Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI.

Jeśli nie liczyć Pioneera Akcji Polskich, to również inwestycje w innych „pełnoletnich” funduszach mogą jawić się atrakcyjnie. Mimo krachu Lehman Brothers i wcześniejszego pęknięcia bańki internetowej ktoś, kto powierzyłby im pieniądze 18 lat temu, miałby obecnie 12-17 proc. więcej za każdy rok oszczędzania. Nie jest to średnioroczna stopa zwrotu, bo ta uwzględnia procent składany. Ale z drugiej strony kogoś, kto funduszowi powierza pieniądze interesuje, ile zarobi, a nie statystyczne niuanse. Warto natomiast pamiętać, że choć kilkanaście procent rocznie wydaje się dziś bardzo satysfakcjonujące, na przełomie XX i XXI wieku można było tyle uzyskać na lokacie lub rachunku bankowym. Sami zarządzający przyznają zaś, że takie długoterminowe wyniki, jakie fundusze akcji zanotowały w poprzednich 18 latach, są już nie do powtórzenia. Jarosław Niedzielski podkreśla, że wynika to z efektu bazy, który kilkanaście lat temu pozwalał polskiemu PKB rosnąć szybciej niż obecnie.

— Na giełdzie jest większy wybór spółek niż kiedyś. Niektóre z nich będą sobie radziły znacznie lepiej niż cała gospodarka, ale dla giełdy jako całości niewiele to zmienia. Nie da się uciec od zależności między wynikami spółek a wzrostem polskiego PKB. Byłoby to możliwe, gdybyśmy mieli kilka spółek o globalnym znaczeniu, korzystających z koniunktury w różnych miejscach świata. Ale takich spółek nie mamy — tłumaczy Jarosław Niedzielski.

— W skali jednego roku 15-20 proc. zysku z funduszu akcji jest wykonalne, ale jako średnia wieloletnia raczej nie. Bardzo dobrym wynikiem w takiej perspektywie będzie 10-14 proc. rocznie — uważa Marek Rybiec, prezes Skarbca TFI.