Zaskakująco dobre wyniki dużych firm w Polsce

Ignacy Morawski
opublikowano: 2021-03-23 17:06
zaktualizowano: 2021-03-23 20:00

Proszę spojrzeć na wykres towarzyszący dzisiejszemu komentarzowi, pokazujący przychody i wyniki finansowe firm w Polsce (średnich i dużych). Gdzie jest największa od 100 lat epidemia? Gdzie jest największa od 30 lat recesja? Nie ma, nie widać. Wiele firm najwyraźniej przeszło ten kryzys suchą stopą, znacznie łatwiej, niż można było przypuszczać. Ale trzeba też pamiętać, że dane mogą być mocno zaburzone przez państwową pomoc. Widać, na jak wielką skalę państwo wsparło firmy w 2020 r.

W czwartym kwartale przychody przedsiębiorstw, które zatrudniają co najmniej 50 osób i nie są firmami finansowymi, wzrosły r/r aż o 7,5 proc., czyli były wyraźnie wyższe niż przed pandemią, mimo że cała gospodarka znajdowała się w tym czasie w recesji. Realny PKB w ostatnim kwartale 2020 r. spadł o 2,8 proc. r/r.

Wynik finansowy w tej grupie firm wzrósł zaś aż o 24 proc. rok do roku. W wynikach wpływu kryzysu nie widać w ogóle.

Co się stało? Można wymienić co najmniej siedem powodów tak zaskakujących wyników. Część z nich ma charakter fundamentalny, czyli dotyczy prawdziwych zjawisk rynkowych. Część związana jest z pomocą państwa, a część ma charakter hipotetyczny.

Po pierwsze, niektóre branże nie zostały istotnie dotknięte przez pandemię lub wręcz na niej skorzystały. Przychody w turystyce, gastronomii i hotelarstwie załamały się, ale w e-commerce wzrosły bardzo mocno. Dobrze radziły sobie też firmy przemysłowe, korzystające na światowym wzroście popytu na towary.

Po drugie, dobre wyniki w niektórych branżach sprawiły, że część firm wskoczyła do grupy przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 50 osób. Zmieniła się kompozycja grupy porównawczej, a brak zwolnień pracowników sprawił, że niewiele firm z tej grupy wypadło.

Po trzecie, mimo recesji PKB nominalny w Polsce wzrósł, ponieważ wysoka była inflacja. O ile realny PKB spadł w ostatnim kwartale o 2,8 proc. r/r, o tyle nominalny wzrósł o 1,6 proc. Deflator PKB, który pokazuje dynamikę cen wszystkich towarów i usług w gospodarce (inflacja CPI pokazuje tylko nabywane przez konsumentów), wyniósł aż 4,5 proc. i był najwyższy od kilkunastu lat. Rosnące ceny przełożyły się więc na wyższą dynamikę przychodów nominalnych w porównaniu z tym, czego można by oczekiwać przy tak dużej recesji.

Po czwarte, firmy bardzo szybko i bardzo mocno ścięły inwestycje, co pozwoliło uratować część wyników finansowych netto. Oczywiście cięcie nakładów na środki trwałe przez jedne firmy obniża przychody innych firm, ale Polska nie jest dużym producentem dóbr inwestycyjnych, więc ten wpływ nie jest duży. Impuls poszedł w spadek importu. W normalnej recesji przy cięciu inwestycji spada też zatrudnienie, co obniża cały popyt w gospodarce, ale tym razem zatrudnienie spadło minimalnie.

Po piąte, rząd pozwolił firmom na cięcie wynagrodzeń, co pozwoliło znacząco obniżyć koszty i poprawić wynik finansowy. Jednocześnie dużą część spadku dochodów pracowników amortyzowały transfery rządowe.

Po szóste, bezpośrednia pomoc finansowa dla firm też pozwoliła im obniżyć koszty działalności. Firmy otrzymujące dotacje mogły pokryć z nich część kosztów stałych.

Po siódme, możliwe, że niektóre firmy księgowały część przychodów w ostatnim kwartale roku, aby wcześniej dostać pomoc publiczną. Ale nie mam dobrych dowodów na taką tezę. Bierze się ona wyłącznie z dość zaskakującej różnicy w dynamice przychodów między trzecim a czwartym kwartałem (-3,3 proc. r/r vs 7,5 proc. r/r, przy niewiele zmienionej dynamice PKB).

Dobre wyniki firm to korzystna informacja, ponieważ są one (a szczególnie ich perspektywy) ważnym determinantem inwestycji w gospodarce. Jeżeli firmy zarabiają, to można liczyć, że zaczną inwestować, co przełoży się na poprawę dochodów wszystkich obywateli, choć zapewne 2021 r. kryje też wiele pułapek. Zaczną rosnąć koszty, niektóre firmy będą musiały zwrócić pomoc rządową. W tym słoiku z miodem na pewno są jakieś dziegciowe niespodzianki.