Poniedziałkowy poranny handel na rynku złota stoi pod znakiem spadku wartości szlachetnego metalu. Spadkowa korekta wymuszona jest przede wszystkim umocnieniem dolara, w którym kruszec jest wyceniany. Wszystko przez ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki, szczególnie dotyczące inflacji.
Odczyty z zeszłego tygodnia pokazały, że zarówno główne, jak i bazowe ceny PCE w USA wzrosły o 0,2 proc. w lipcu, spełniając oczekiwania, podczas gdy roczne stopy pozostały niezmienione, wbrew prognozom wzrostu. Ostudziło to oczekiwania na znaczną obniżkę stóp o 50 pb przez Rezerwę Federalną we wrześniu i było zgodne z tłem ogólnej odporności gospodarki na wyższe stopy procentowe, po zeszłotygodniowej rewizji w górę PKB. W rezultacie dolar zmienił trend i zaczął się umacniać, ograniczając atrakcyjność inwestycyjną złota i pociągając w górę rentowności obligacji.
Tymczasem rynek żyje już nowym miesiącem, wrześniem, który dla złota nie jest od lat udany. Cena złota spadała każdego września od 2017 r. W tym okresie średnia przecena wyniosła 3,2 proc. – co plasuje ten miesiąc zdecydowanie wśród najgorszych w roku i znacznie poniżej średniego miesięcznego wzrostu wynoszącego 1 proc.