Dzięki posłom PiS z początkiem 2024 r. weszły w życie korzystniejsze zasady rozliczania podatku od zysków z funduszy inwestycyjnych. Tydzień temu kolejne zmiany w tzw. podatku Belki zapowiedział Andrzej Domański, obecny minister finansów.
- Z całą pewnością podatek od zysków kapitałowych, zwany popularnie podatkiem Belki, będzie ograniczony. W lutym na pewno przedstawimy projekt – zapowiedział Andrzej Domański w programie I Polskiego Radia.
Żadnych szczegółów nie podał, jednak w „100 konkretach Koalicji Obywatelskiej na 100 dni rządów” zapisano: „Zaproponujemy zniesienie podatku od zysków kapitałowych (podatek Belki) dla oszczędności i inwestycji, w tym także na GPW (do 100 tys. zł, powyżej 1 roku)”.
W grudniu 2023 r. Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji, w wywiadzie radiowym w RMF FM wyjaśniła, że 100 tys. zł dotyczy kwoty nieopodatkowanych oszczędności, co ma być propozycją dla „mniejszego i średniego ciułacza”. Innymi słowy państwo miałoby sobie odpuścić opodatkowanie nie 100 tys. zł zysku z oszczędności, ale 100 tys. zł kapitału. Zakładając więc, że ktoś zarobiłby 30 proc. w rok, inwestując np. na giełdzie, zaoszczędziłby niespełna 6 tys. zł. W przypadku rocznej lokaty bankowej na 5 proc. korzyść nie osiągnęłaby nawet 1 tys. zł.
Co jednak z tymi, którzy mają ponad 100 tys. zł i np. 100 tys. zł włożą na roczną lokatę oprocentowaną na 5 proc., a kolejne 100 tys. zł zainwestują bezpośrednio na giełdzie lub w funduszach inwestycyjnych i osiągną dzięki temu 30 proc. zysku? Z których 100 tys. zł zysk będzie opodatkowany?
PIT-2, PIT-8C, PIT-38
Specjaliści, z którymi się kontaktowaliśmy, zakładają, że skończy się na ustaleniu kwoty wolnej od podatku, bo tak jest najprościej. Wtedy korzyści dla podatników byłyby też większe niż w przypadku zwolnienia z podatku określonej kwoty kapitału. Niezależnie jednak od tego czy tak będzie, czy określana będzie jakaś konkretna część kapitału o preferencyjnym opodatkowaniu, metody realizacji przedwyborczej zapowiedzi Koalicji Obywatelskiej jawią się podobnie.
- Może funkcjonować jakiś system oświadczeń wraz z finalnym rozliczaniem podatku Belki w rocznym zeznaniu podatkowym – mówi Filip Kotarski, dyrektor w PWC.
Jak mogłoby to wyglądać w praktyce, wskazuje Jacek Wojtach z kancelarii Tomczykowski Tomczykowska.
- Jednym z rozwiązań może być dokonywanie wyboru przez samego podatnika w oświadczeniu składanym płatnikom. Byłaby to sytuacja analogiczna do oświadczenia PIT-2, dotyczącego dochodów z pracy, które podatnik może złożyć od 2023 r. kilku pracodawcom, i w oświadczeniu tym deklaruje, jaką część kwoty wolnej powinien odliczać każdy z nich – sugeruje Jacek Wojtach.
Inną opcją jest według niego wprowadzenie obowiązku uwzględniania pełnej kwoty wolnej przez każdego płatnika podatku.
- Model ten byłby analogiczny do obecnego systemu pracowniczych kosztów uzyskania przychodów, które stosować ma obowiązek każdy pracodawca w tej samej wysokości i to podatnik na etapie zeznania rocznego musi nałożyć na te koszty limit, co może skutkować koniecznością dopłaty podatku – przypomina Jacek Wojtach.
Tyle że sam podatnik nie jest płatnikiem podatku w przypadku lokat bankowych czy detalicznych obligacji skarbowych. Podatki z bezpośrednich inwestycji giełdowych czy też inwestycji w fundusze inwestycyjne (nawet te obligacyjne) rozlicza się samodzielnie w PIT-38, na podstawie przesłanych przez instytucje finansowe PIT-8C (TFI wyślą je po raz pierwszy na początku 2025 r. z informacjami o zyskach i stratach z 2024 r.). Korzystający z lokat również musieliby dostawać PIT-8C i samodzielnie wypełniać PIT-38.
Nawet w przypadku lokat wprowadzenie tego rozwiązania w wersji dotyczącej zwolnienia z podatku 100 tys. zł kapitału oznaczałoby, że wiele osób korzystających wyłącznie z lokat musiałoby dopłacać podatek w kolejnym roku kalendarzowym.
Trzecie rozwiązanie zakłada całkowity brak stosowania kwoty wolnej w trakcie roku. Dopiero na etapie zeznania rocznego podatnik odliczałby kwotę wolną od podatku i potem uzyskiwał zwrot nadpłaconego podatku.
- Opcja ta odbierałaby bieżące oszczędności podatkowe, co mogłoby się spotkać z rozczarowaniem osób liczących na realizację obietnicy wyborczej. Z drugiej strony pokaźny zwrot podatku, jeżeli nie jest nadmiernie prześwietlany przez organy podatkowe, cieszy każdego – komentuje Jacek Wojtach.
Dodaje, że takie rozwiązanie funkcjonuje obecnie w zakresie tzw. IP Box, czyli preferencyjnego opodatkowania dochodu z kwalifikowanych praw własności intelektualnej. Co roku należy płacić pełny podatek, a preferencja urzeczywistniana jest w zwrocie na skutek zeznania rocznego.
Co chce się dzięki temu osiągnąć?
Według Waldemara Markiewicza, prezesa Izby Domów Maklerskich, należy się jednak zastanawiać nie tyle nad ogólnym zmniejszeniem podatku Belki, co nad zróżnicowaniem jego stawek od zysków pochodzących z różnych źródeł.
- Ważne jest, aby większa część oszczędności Polaków była lokowana na rynku kapitałowym, a nie na kontach bankowych. Obecna struktura oszczędności Polaków, z blisko 60-procentowym udziałem gotówki i depozytów w bankach, jest niekorzystna zarówno dla gospodarki, jak i samych oszczędzających, którzy w małym stopniu uczestniczą we wzroście wartości polskich firm. Biorąc pod uwagę naszą strukturę oszczędności w stosunku do krajów wyżej rozwiniętych oraz wyzwanie stojące przed polską gospodarką, jakim jest zwiększenie jej innowacyjności i konkurencyjności, trzeba podjąć radykalne środki. Dlatego efektem zmian w podatku Belki powinno być premiowanie inwestycji zwiększonego ryzyka – postuluje Waldemar Markiewicz.
Przypomina, że obecnie opodatkowanie zysków z inwestycji w firmy notowane na giełdzie jest takie samo jak bezpiecznych lokat bankowych, podczas gdy inwestycje giełdowe obarczone są nieporównywalnie większym ryzykiem.
- Przy obniżeniu podatku Belki od inwestycji zwiększonego ryzyka jest szansa, że część inwestycji zostanie skonwertowana z oszczędności na kapitał dla polskich przedsiębiorstw. Przy czym od razu podkreślę, że chodzi o przychody z rynku regulowanego, czyli takiego, który podlega określonym regulacjom. Duże wątpliwości budzi natomiast propozycja, by znieść podatek dla inwestycji trwających ponad rok. Dla takich inwestycji są inne produkty oszczędnościowe czy emerytalne. One obniżają płynność, a blokowanie płynności nie ma sensu, skoro celem jest właśnie jej zwiększanie, bo to jest jedynym z sumarycznych kryteriów oceny atrakcyjności rynku kapitałowego – tłumaczy Waldemar Markiewicz.
Branża funduszy inwestycyjnych ma zgoła inne podejście do płynności środków klientów. Chciałaby blokować pieniądze klientów na dłużej niż rok wskazany w przedwyborczych propozycjach Koalicji Obywatelskiej jako furtka do ominięcia podatku.
- Nie wiemy jeszcze, co ostatecznie zaproponuje resort finansów, i uważam, że z opinią trzeba będzie poczekać na finalny kształt projektu. W moim odczuciu kluczowe znaczenie ma jednak cel zmian w podatku Belki. Tym zmianom powinno przyświecać dążenie do budowania długoterminowych oszczędności (np. powyżej trzech lat) przy wykorzystaniu produktów dostępnych na rynku kapitałowym, również tych oferowanych przez fundusze inwestycyjne. Dzięki temu z jednej strony będziemy wspierać oszczędności Polaków, a z drugiej rozwój rodzimej gospodarki. Dlatego zastanowienia wymaga przy tym, czy powinna być narzucona maksymalna wysokość zwolnienia z podatku od zysków kapitałowych. Może lepszym rozwiązaniem będzie zwolnienie lub stopniowe obniżenie tego podatku uzależnione od czasu inwestycji. Podobne schematy funkcjonują w innych krajach europejskich i są pozytywnie oceniane chociażby przez OECD – zaznacza Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
- Jakikolwiek gest w kierunku inwestorów będzie dobry. Jeżeli miałby się zmaterializować w postaci tego zapisu ze „100 konkretów Koalicji Obywatelskiej na 100 dni rządów”, to witam to z zadowoleniem. Zmalałaby jednak wtedy atrakcyjność IKE i IKZE. Więc może pójść za ciosem i uatrakcyjnić je przy okazji – podsumowuje Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.