Od początku roku notowania ropy brent spadły o prawie 30 proc. Mimo to odpowiadającemu za 40 proc. globalnego wydobycia surowca kartelowi OPEC będzie na przyszłotygodniowym spotkaniu bardzo trudno skutecznie porozumieć się w sprawie zmniejszenia dostaw. Poprzednie porozumienia nie były w pełni respektowane, a dla kilku krajów zmagających się z zakłóceniami wydobycia wzięcie na siebie części ograniczeń byłoby absolutnie nie do pomyślenia.
- Jest spora szansa, że zostanie podjęta decyzja o nieznacznym obcięciu dostaw, ale faktyczne ich zmniejszenie będzie dalekie od zapowiedzianego. Oni nie będą w stanie rozdzielić między siebie limitów produkcji, a szanse, że do cięć choć w symbolicznym stopniu dołożą się Iran, Libia i Nigeria, są równie duże, jak za spotkanie śniegu w piekle – powiedział Torbjoern Kjus, analityk DNB.
We wszystkich trzech krajach w ostatnich latach wyraźnie spadła produkcja. Za sprawą wojny domowej w Libii produkcja jest o 49 proc. niższa niż w 2008 r. Sankcje zmniejszyły wydobycie w Iranie o 28 proc., a w ubiegłym roku Nigeria pompowała o 300 tys. baryłek dziennie mniej z powodu kradzieży i sabotażu. Globalne zapotrzebowanie na ropę będzie spadało w każdym z trzech kolejnych lat, wynika z prognoz sporządzonych przez OPEC. W czwartek za baryłkę ropy brent płaci się 77,8 USD.
Rzeczywista produkcja ropy w krajach OPEC (pole niebieskie), na tle deklarowanej produkcji (linia czerwona) oraz globalnego zapotrzebowania na ropę z krajów kartelu (linia zielona). Dolny wykres przedstawia straty w produkcji, ponoszone przez Iran, Libię i Nigerię. Źródło: Bloomberg.
