Paweł Sugalski, zarządzający funduszami w Rockbridge TFI, właśnie oficjalnie rozstał się z dotychczasowym pracodawcą.
- Zdecydowałem się na zmianę, bo już od pewnego czasu chciałem robić coś swojego i mieć zdecydowanie większą niezależność. Szczególnie ważna jest dla mnie atmosfera pracy i możliwość bardziej elastycznego doboru celów inwestycyjnych, a praca w funduszu korporacyjnym ma pewne istotne ograniczenia w tym zakresie – mówi o powodach zmiany zarządzający.
Funduszem Gier i Innowacji, za którym w ostatnim czasie odpowiadał Paweł Sugalski, zarządzają Andrzej Lis i Wojciech Dębski.
Na rynku już od dłuższego czasu mówiło się o odejściu Pawła Sugalskiego z Rockbridge TFI. W ostatnim czasie finansista dołączył do rad nadzorczych dwóch spółek growych: Anshar Studios i Image Games. Pracuje też nad książką „Gaming na giełdzie – Złota dekada polskiego gamedevu”.

Decyzja o odejściu z Rockbridge powiązana jest czasowo z zamknięciem transakcji wyjścia funduszu z akcjonariatu studia Bloober Team oraz innych nieujawnionych jeszcze projektów. Przypomnijmy, że w październiku chiński Tencent odkupił od Rockbridge TFI za 77,6 mln zł blisko 22 proc. akcji Bloobera.
- Nie chciałem zostawiać tak dużej inwestycji, którą firmowałem od samego początku – łącznie z tworzeniem programu motywacyjnego w spółce, przewidującego scenariusz pojawienia się inwestora branżowego jeszcze w 2019 r. Przegląd opcji strategicznych spółki potrwał dłużej, niż pierwotnie planowano, co przedłużyło mój pobyt w funduszu – tłumaczy zarządzający.
Nowy projekt
Posadę w korporacji Paweł Sugalski zastąpi autorskim funduszem Smart Money FIZ, nad którego stworzeniem już pracuje.
- Będzie to fundusz o profilu ogólnym, ale ze względu na moje zainteresowania, doświadczenie i kontakty naturalne jest, że będzie się mocno interesował sektorem technologicznym czy gamedev – informuje zarządzający.
Operacyjny start funduszu planowany jest w drugim kwartale.
- Mam już deklaracje zainteresowanych inwestorów. Są wśród nich znane postaci, nie tylko z branży gamingowej, ale na tym etapie nie mogę ujawnić szczegółów – mówi Paweł Sugalski.
Próg wejścia do funduszu będzie prawdopodobnie ustalony na 0,5 mln zł. Jego twórcy zależy, żeby wśród inwestorów nie było przypadkowych osób, a kapitał nie był zbytnio rozdrobniony, co ma ułatwić bieżący kontakt z wszystkimi inwestorami.
Start po korekcie
Paweł Sugalski uważa, że start nowego funduszu może ułatwić koniunktura na giełdach.
- Po trudnym styczniu nie wykluczam głębszej korekty w pierwszym kwartale. Widać ogromne niezdecydowanie inwestorów co do kierunku rynku, co może skutkować właśnie pogłębieniem spadku. Dla funduszu to szansa, żeby zacząć zakupy przy niższych wycenach i, mam nadzieję, niższej zmienności rynkowej – mówi zarządzający.
W jego ocenie na tak trudnym rynku dobrze sprawdzają się tzw. strategie pair-trading (strategia inwestycyjna umożliwiająca zarabianie i na spadku, i na wzroście kursu akcji).
- Mam duże doświadczenie w ich zakresie i planuje je wykorzystać przy zarządzaniu funduszem, uwzględniając również spółki zagraniczne. Dobrym instrumentem do strategii par inwestycyjnych, poza akcjami spółek, są kontrakty terminowe na indeksy, np. sektorowe Euro Stoxx, lub nawet popularne – mówi Paweł Sugalski.
Jego zdaniem w trudniejszym 2022 r. do łask może wrócić popularna za granicą, ale ciągle mało wykorzystywana lokalnie tzw. krótka sprzedaż akcji.
- Korzystałem z niej wielokrotnie w poprzednich latach i wierzę że przy odpowiedniej selekcji może obniżyć zmienność portfela funduszu oraz zwiększyć jego stopę zwrotu - twierdzi zarządzający.
Okazje w gamedevie
Pierwszego funduszu jeszcze nie ma, a Paweł Sugalski już myśli o kolejnym. Ma to być funduszu typu pre-IPO, skupiony wyłącznie na branży gier.
- Potrzebna jest do tego grupa bardzo świadomych inwestorów z minimum dwu-, trzyletnim horyzontem inwestycyjnym. Z drugiej strony fundusz o takim profilu nie musi być wcale duży, wystarczy 15-25 mln zł, żeby wyselekcjonować najciekawsze spółki w tym segmencie – mówi zarządzający.
Pomysł wziął się ze spostrzeżenia, że w ostatnich miesiącach wielu niepublicznym spółkom growym kończą się pieniądze z poprzednich emisji, a wejście na GPW czy nawet NewConnect jest obecnie dość trudne, bo inwestorzy odwrócili się od branży, która jeszcze niedawno była ich ulubioną.
- Dlatego uważam, że pod koniec roku może być dobry czas, żeby wchodzić w starannie wyselekcjonowane spółki growe w ramach kolejnych emisji prywatnych. Dzięki ciągłym kontaktom z takimi spółkami już prowadzę wstępną selekcję i pracuję nad listą potencjalnych inwestycji niepublicznych – informuje Paweł Sugalski.
Na to, że pomysł może chwycić, wskazuje fakt, że - jak twierdzi zarządzający - praktycznie w każdym tygodniu zgłasza się do niego jakaś spółka z sektora szukająca finansowania.
Przed kilkoma laty popularne było odchodzenie zarządzających z TFI i zakładanie własnych funduszy. Jak się okazało, niewiele przetrwało do dziś, zwłaszcza po problemach z Getbackiem i schłodzeniu koniunktury na giełdzie. Byli jednak tacy, którym się udało.
Decyzjom o zakładaniu własnych funduszy zwykle sprzyja hossa, zaufanie klientów do zarządzających i napływ aktywów. Jeśli wyniki są nie najgorsze, a zarządzający spotyka się z klientami, zawsze jest pokusa, żeby pójść na swoje. Klienci mają jednak to do siebie, że ich łaska na pstrym koniu jeździ – jak są wyniki to jest przyjaźń, a jak nie ma, to odchodzą i nie mają sentymentów.
Jest to bardzo trudny biznes, a obecnie trudniej go zacząć niż kiedyś z uwagi na administracyjne ograniczenie opłat za zarządzanie. Są jeszcze opłaty zmienne, które jednak mają to do siebie, że skłaniają do agresywnego zarządzania.
Na pewno warto być cierpliwym i zarządzać, ograniczając ryzyko. Praca w korporacji wymusza większą kontrolę, tymczasem zarządzający często mają poczucie, że gdyby nie ograniczenia, mogliby wypracować lepsze wyniki. Nierzadko też sami klienci na początku współpracy wymuszają agresywne zarządzanie. Dlatego te biznesy często nie wychodzą.