Przegrali z pogodą — tak podsumowywali kilka sezonów niektórzy spożywcy. Ten poprzedni był wręcz wyjątkowo dotkliwy — jeszcze w maju były nie tylko przymrozki, ale także mrozy, a w kolejnych tygodniach często padało. Ten natomiast zapowiada się bajecznie.

Na niebie i ziemi
Długi weekend majowy to tradycyjny początek sezonu dla browarników, producentów lodów i różnych mięs. W tym roku pierwsze grillowe zapachyrozchodziły się już w kwietniu i sezon trwa już ponad miesiąc. Będą więc produkcyjne, sprzedażowe i konsumpcyjne rekordy.
— Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to będzie świetny sezon dla małych browarów. Większe wolumeny sprzedajemy od kilku tygodni, długoterminowe prognozy pogody są również korzystne, a dodatkowe ożywienie zaserwują nam mistrzostwa świata w piłce nożnej. Mamy dobrą drużynę, więc powinna długo grać, co jeszcze podniesie konsumpcję. W końcu funkcjonujemy też w lepszej sytuacji podatkowej — małe browary w tym roku obowiązuje obniżona akcyza — mówi Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.
Także najwięksi spodziewają się dobrego sezonu.
— Danych sprzedażowych za kwiecień jeszcze nie mamy, ale dobra pogoda i słaby zeszłoroczny kwiecień sprawiają, że spodziewamy się lepszej sprzedaży w tym roku — dodaje Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego.
Inaczej niż zwykle
Krzysztof Woźnica, prezes Zakładów Mięsnych Silesia, przyznaje, że wraz z piwem ruszyły zwiększone zakupy mięsne.
— Zazwyczaj przed majówką następował potężny wzrost zamówień, a w tym roku takiego boomu nie było, sprzedaż rozkręca się stopniowo, a coraz większy ruch notujemy od około czterech tygodni. Ciągle nie wiemy, jak zakaz zakupów w niektóre niedziele zmieni rynek — sklepy zamawiają inaczej, my się do tego dostosowujemy — dodaje Krzysztof Woźnica.
Na niedziele bez handlu wskazuje też Zbigniew Grycan, właściciel Lodziarni Firmowych Grycan.
— Kwiecień był piękny i oby pozwolił nadrobić to, co tracimy przez niehandlowe niedziele. Nasze lodziarnie w centrach handlowych są wprawdzie wtedy otwarte, ale Polacy po prostu przestali je odwiedzać. Sama oferta kinowo-gastronomiczna to za mało, by ich przyciągnąć. Pytanie więc, na ile wysoka temperatura w dni handlowe to skompensuje w dalszej części sezonu. Sumarycznie mocniej więc na tej pogodzie skorzystają typowi producenci lodów impulsowych [czyli np. na patyku czy w opakowaniach, do spożycia na jeden raz — red.], niezwiązani lokalami z centrami handlowymi — mówi Zbigniew Grycan.
Producenci lodów od lat mówią o tym, że nie umieją nauczyć Polaków całorocznej konsumpcji i oduczyć wiązania zakupów z temperaturą. Znacznie wyższe wyniki spożycia mają chociażby Skandynawowie, a przecież nie z powodu pogody. U nas sezonowość się jednak nie zmienia.
WSZYSTKO DLA PIWA:
Wydaje się, że wszystko nam w tym roku sprzyja — obniżona akcyza, wysokie temperatury już od kwietnia i mistrzostwa w piłce nożnej — mówi Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich. [FOT. ARC]