Zyski będą, ale aż takie?

Kamil Zatoński
opublikowano: 2004-11-19 00:00

Zarząd Drozapol-Profilu, bydgoski dystrybutor wyrobów stalowych, mówi o ponad 20-proc. dynamice przychodów w 2005 r. i pomnażaniu zysków. Wzrost ma zapewnić poszerzenie sieci sprzedaży i przejęcie kilku mniejszych producentów wyrobów hutniczych. To dobry kierunek. Pytanie tylko, jak długo utrzymają się wysokie ceny stali, wywołane popytem z Chin. Jeśli bowiem część zwyżki to „robota” funduszy spekulujących na surowcach, to twarde lądowanie jest możliwe w każdej chwili.

Zakładając jednak optymistycznie, że ten scenariusz się nie sprawdzi, a w kraju popyt na wyroby hutnicze będzie rósł zgodnie z oczekiwaniami szefów spółki, to Drozapol może okazać się jedną z lepszych inwestycji tej jesieni. Pod warunkiem, że cena w ofercie będzie atrakcyjna. Konsumpcja stali w Polsce w 2003 r. była bowiem dwukrotnie niższa niż średnia dla krajów UE. Na dodatek, wejście do UE dla Hiszpanii i Portugalii oznaczało gwałtowny wzrost popytu na wyroby hutnicze, związany m.in. z napływem funduszy strukturalnych. Spółka prezentuje się bardzo solidnie w porównaniu z notowanymi na GPW konkurentami: Stalprofilem i Centrostalem. Rentowność po trzech kwartałach sięgnęła 23 proc., czyli prawie 10 pkt proc. powyżej marży Stalprofilu. Co ważne, względnie wysokie marże utrzymują się od kilku lat, a to dobrze świadczy o kontrolowaniu kosztów. Dużo wyższa od średniej dla branży jest też rentowność operacyjna (aż 19 proc.).

Jednym z ważnych ryzyk jest znaczne (40 proc.) uzależnienie od jednego dostawcy — Ispatu Polska Stal. Tu przydałaby się dywersyfikacja, biorąc pod uwagę dotychczasową politykę cenową giganta. W dłuższej perspektywie na notowania niewielki wpływ będzie też mieć podaż akcji z programu motywacyjnego.