Zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych, rewolucja AI, wojny - wiele dzieje się na świecie, ale nie można zapominać o cyklu gospodarczym, który w największym stopniu decyduje o zachowaniu poszczególnych klas aktywów - uważają analitycy Trigon Domu Maklerskiego. W strategii na 2025 r. wychodzą z założenia, że światowa gospodarka stopniowo przechodzi z dezinflacyjnej do inflacyjnej fazy ożywienia. Choć w obu inwestorzy przejawiają apetyt na ryzyko, to w drugiej trudniej o wysokie stopy zwroty z rynku akcji. Prymat przejmują surowce, a na rynku akcji uwaga inwestorów przesuwa się z walorów defensywnych, określanych mianem value, i dużych spółek w kierunku spółek prowadzących biznes cykliczny, o profilu wzrostowym oraz mniejszej kapitalizacji.
Rynki wschodzące powinny lepiej wypaść niż rozwinięte, choć analitycy Trigona nie będą zaskoczeni, jeśli S&P 500 przekroczy barierę 7000 pkt, czyli znajdzie się około 17 proc. wyżej niż obecnie. Na sponiewieranych emerging markets zyski będą jednak wyższe - przekonują eksperci, którzy wbrew powszechnym opiniom dostrzegają też szanse na niespodzianki w Europie Zachodniej. Ożywienie na Starym Kontynencie powinno być wspierane przez cykl inwestycyjny, a w lutym w Niemczech odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne i być może nowy rząd zdecyduje się znieść limit zadłużenia oraz uchwalić większe wydatki. Nie można też wykluczyć uruchomienia nowego, ogólnoeuropejskiego programu inwestycyjnego.
- W Europie właściwie wszystkie kraje są spóźnione w wykorzystywaniu pieniędzy z krajowych planów odbudowy (KPO) oraz funduszy unijnych, ale widać, że ten cykl się zaczyna. Umowy są podpisywane, więc w 2025 r. powinny być realizowane i te inwestycje powinny pociągnąć wzrost gospodarczy w górę. Do Polski także docierają spore przelewy z KPO, a ich wykorzystywanie przyspiesza, co pokazał chociażby Tauron, podpisując dużą umowę [chodzi o pożyczkę w wysokości 11 mld zł na rozwój i dostosowanie sieci elektroenergetycznej do potrzeb transformacji energetycznej i zmian klimatu - red.] . W Hiszpanii, Grecji czy Chorwacji, gdzie pieniądze z KPO już wpłynęły, wzrost PKB jest wyższy niż w innych krajach strefy euro – zwraca uwagę Maciej Marcinowski, wiceszef zespołu analityków Trigon DM.
Bankierzy nie włożą kija w szprychy
Specjalista nie obawia się powrotu inflacji do poziomu z 2022 r., bo musiałoby to wynikać z wystąpienia dużych szoków podażowych
- Inflacja nie powinna mocno negatywnie zaskoczyć. Jeśli będzie się utrzymywać poniżej 4-5 proc. na głównych rynkach, to nie wzbudzi paniki ani wśród inwestorów, ani w głównych bankach centralnych, które mogą i powinny jeszcze obniżyć stopy procentowe w I półroczu 2025, nawet mimo prognoz mówiących o wzroście CPI, by wesprzeć rządy i sektor prywatny w refinansowaniu zadłużenia. Doleje to paliwa rozgrzanej gospodarce – mówi Maciej Marcinowski.
W takim otoczeniu Trigon stawia na finanse, paliwa, przemysł oraz konsumenta, ale bardziej pod kątem zakupów impulsowych. Pozytywnie analitycy patrzą także na ochronę zdrowia, gdzie ich faworyci z GPW to Synektik i Voxel. Jednocześnie zalecają niedoważanie w portfelach akcji telekomów i spółek energetycznych oraz polegających na niezbędnych wydatkach konsumenckich.
- Gramy na konsumenta, wybierając spółki, które zdobywają rynek albo korzystają z przesunięcia wydatków z towarów na usługi, czyli LPP, CCC, Żabkę, Benefit Systems i Rainbow Tours. Jesteśmy pozytywnie nastawieni do banków, zwracając uwagę, że może nastąpić opóźnienie momentu obniżek stóp procentowych. Preferujemy trzy ze względu na ich wrażliwość na ten parametr: PKO BP, Santander Bank Polska i ING Bank Śląski – mówi Maciej Marcinowski.
Surowce nie odżyją bez Chin
W inflacyjnej fazie cyklu surowce powinny drożeć ze względu na pobudzony popyt inwestycyjny. Na razie jednak widać głównie nienasycony popyt na sprzęt do rozwoju sztucznej inteligencji, na czym korzysta Nvidia. Zawsze kołem zamachowym dla tego sektora były Chiny, ale obecnie dość wstrzemięźliwie stymulują swoją gospodarkę po problemach związanych z rynkiem nieruchomości.
- Być może decydenci w Chinach czekają na decyzje nowych władz USA i stąd bierze się zachowawcze podejście do stymulacji fiskalnej. Mogą się też obawiać osłabienia waluty, co jest możliwe przy obecnie silnym dolarze. Myślę, że wyceny akcji chińskich świadczą o braku przekonania co do silnej stymulacji fiskalnej, więc jest pole do pozytywnego zaskoczenia – mówi Maciej Marcinowski.
Zderzenie wysokich oczekiwań dotyczących dynamiki PKB z pierwszymi decyzjami Donalda Trumpa może spowodować większą korektę na amerykańskiej giełdzie na początku roku, uważa analityk Trigona. Również pod koniec roku odbicie inflacji może być na tyle duże, że obudzi dyskusję na temat potencjalnych podwyżek stóp procentowych, co również może osłabić Wall Street.
Dolar jednak nie będzie mocny
Analityk Trigona idzie pod prąd, jeśli chodzi o prognozy dotyczące amerykańskiej waluty. Rynek zakłada silnego dolara ze względu na przejęcie władzy w USA przez Donalda Trumpa i jego politykę „America First”. Zwraca jednak uwagę, że w 2017 r., czyli na początku pierwszej kadencji Donalda Trumpa, dolar wyraźnie się osłabił mimo rozpoczęcia wojny handlowej z Chinami. Byliśmy wtedy w podobnym momencie cyklu gospodarczego.
- W prognozach analityków rzeczywiście widać, że stawiają na umocnienie dolara w nowym roku. Potrzebne będzie więc nawet niewielkie zaskoczenie czy to w Europie, czy w Chinach, aby zmieniło się powszechne pozycjonowanie w dolarze. W analizach wskazuje się, że wpływ ewentualnych decyzji Donalda Trumpa - czy to w sprawie ceł, imigracji czy oszczędności fiskalnych - w krótkim terminie będzie negatywny dla PKB. A ten krótki termin to właśnie 2025 r. Dopiero w kolejnych latach powinny być widoczne pozytywne efekty polityki nowego prezydenta – mówi Maciej Marcinowski.
Zderzenie wysokich oczekiwań dotyczących dynamiki PKB z pierwszymi decyzjami Donalda Trumpa może spowodować większą korektę na amerykańskiej giełdzie na początku roku - uważa analityk Trigona. Również pod koniec roku odbicie inflacji może być na tyle duże, że obudzi dyskusję na temat potencjalnych podwyżek stóp procentowych, co również może osłabić Wall Street.
GPW może na tym skorzystać
W globalnym otoczeniu makro, którego spodziewają się analitycy Trigona, dobrze powinien sobie radzić polski rynek akcji. Na podstawie wycen spółek eksperci szacują potencjał wzrostu WIG20 w 2025 r. na 27 proc., mWIG40 na 32 proc., a cel dla WIG to 105 tys. pkt. (+31 proc.).
- Spółki surowcowe, paliwowe i banki ważą w indeksach GPW więcej niż w szerokim indeksie rynków wschodzących. Wspiera to nasz typ, że Polska wypadnie lepiej na tle rynków rozwiniętych i głównych rynków wschodzących – mówi Maciej Marcinowski.
Różnica w stopach zwrotu z rodzimych dużych i mniejszych spółek zależy od rozwoju sytuacji w Ukrainie. Analitycy liczą, że ewentualny przełom sprawiłby, że WIG20 wypadłby nie gorzej niż mWIG40.
- W Polsce z powodu bliskości Ukrainy akcje wyceniane są z dyskontem do innych rynków. WIG20 jest najbardziej obciążony, ale jednocześnie przekłada się to na największy potencjał wzrostu – mówi Maciej Marcinowski.