Prócz wyroku więzienia Tymoszenko otrzymała trzyletni zakaz zajmowania stanowisk państwowych - oświadczył prowadzący jej proces sędzia Rodion Kiriejew. Sąd nakazał także byłej premier Ukrainy wypłacenie państwowej firmie paliwowej Naftohaz Ukrainy odszkodowania w wysokości1,5 mld hrywien (ok. 600 mln złotych).
Według sądu jest to wartość strat, które poniósł Naftohaz w wyniku zawarcia przez Tymoszenko niekorzystnych umów gazowych z Rosją przed dwoma laty.



W Kijowie trwają demonstracje zwolenników byłej premier. W akcji bierze udział kilka tysięcy osób, które starają się przedostać w okolice sądu rejonowego, gdzie odbywa się rozprawa byłej premier. Nie pozwala na to milicja, której funkcjonariusze usuwają ludzi z ulicy. Dochodzi do niewielkich przepychanek.
Wcześniej jeden z liderów opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko, wiceprzewodniczący ukraińskiego parlamentu Mykoła Tomenko apelował do zwolenników byłej premier, by unikali konfliktów z milicją.
"Naszym zadaniem jest nie dopuścić do prowokacji, by władze nie miały podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Gdy przed sądem znajduje się kilka tysięcy omonowców (potoczna nazwa funkcjonariuszy specjalnych oddziałów milicji - PAP), oznacza to, że władze się boją i robią wszystko, by zakazać zgromadzeń, strajków i protestów" - powiedział Tomenko.
Była premier utrzymuje, że inspiratorem procesu w jej sprawie jest prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Tymczasem w Londynie notowania kontraktów na 5-letni dług Ukrainy wzrosły do 988 punktów, najwyżej od lutego 2010 r. Taka cena ubezpieczenia przed niewypłacalnością emitenta oznacza, że istnieje 50 proc. ryzyka jego bankructwa.
Ukraiński indeks UX spada o blisko 2 proc. Od kwietnia stracił już ponad 50 proc. wartości.