HSBC: USA nieprzygotowane na recesję

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2015-05-18 17:30

Kolejna recesja w USA jest już bliżej niż dalej, a tymczasem polityka gospodarcza nie jest przygotowana na jej nadejście, ostrzega Stephen King, główny globalny ekonomista banku HSBC Holdings.

Obecne ożywienie gospodarcze za oceanem trwa już 70 miesięcy, a to oznacza, że jego długość zrównała się z przeciętnym trwaniem ożywienia w ostatnich trzydziestu kilku latach. Choć do kolejnej recesji największej gospodarce świata jest już bliżej niż dalej, to jednak twórcy tamtejszej polityki nie dysponują polem manewru na taką okoliczność, ostrzegł specjalista.

- W poprzednich ożywieniach do tej pory polityka pieniężna zdążyłaby się już znormalizować. Dlatego gdyby recesja nadeszła teraz, byłoby dużo ciężej z nią walczyć – powiedział Stephen King w wywiadzie udzielonym agencji Bloomberg.

Specjalista zauważył, że na poprzednie recesje Fed reagował obcinając stopy procentowe przeciętnie o 6,2 punktu procentowego. Obecnie to niemożliwe, ponieważ już teraz utrzymują się one w pobliżu zera, a tymczasem wznowienie skupu obligacji doprowadziłoby wyłącznie do wywindowania cen aktywów, zamiast pobudzenia popytu w realnej gospodarce. Równie wąskim polem manewru według specjalisty dysponuje polityka fiskalna. Choć deficyt budżetu federalnego zmniejszył się od dna kryzysu do równowartości około 3 proc. PKB, to i tak oznacza to większy niedobór w państwowej kasie, niż notowany przed kryzysem.

Jednocześnie lista czynników, które mogłyby wywołać spowolnienie, jest długa, ostrzegł ekonomista HSBC Holdings. Wśród nich wymienił przeniesienie się na USA dekoniunktury w Chinach, przedwczesne zaostrzenie polityki Fedu oraz problemy towarzystw emerytalnych z wypłatami na rzecz emerytów. Popsuć koniunkturę w gospodarce mogłaby też korekta na rynku akcji, możliwa gdyby wzrost płac w gospodarce odbił się na wynikach spółek.

Jakie w tej sytuacji jest najlepsze rozwiązanie dla amerykańskiej gospodarki? Według Stephena Kinga to podwyższenie wieku emerytalnego. Skłoniłoby ono konsumentów do zmniejszenia oszczędności, zwiększyłoby wpływy budżetu i podbiłoby stopy procentowe, dając w ten sposób rządzącym narzędzia do walki z ewentualnym kryzysem. Taka reforma jest jednak mało prawdopodobna, przyznaje specjalista.

- Skutkiem będzie to, że narzędzi do walki z recesją pozostanie niewiele, a to zwiększa ryzyko poważniejszego spowolnienia koniunktury – ocenił Stephen King.

Bloomberg