Powodzenie tegorocznych, gigantycznych planów prywatyzacyjnych, zależy od odzewu krajowych i zagranicznych inwestorów instytucjonalnych. Polskie instytucje skarżą się jednak na sposób selekcji.
Błąd 1: nierówność
Już przy okazji pierwszej oferty publicznej PGE pretensje o preferowanie niektórych inwestorów (zwłaszcza OFE) mieli przede wszystkim zarządzających TFI. Skarżyli się ma to m.in. Sebastian Buczek, szef Quercus TFI i Zbigniew Jakubowski, wiceprezes Union Investment TFI.
— Zasady przydziału w przypadku spółek skarbu państwa nie są jasne. Ministerstwo skarbu powinno pamiętać, że wykonanie planów prywatyzacyjnych nie zależy tylko od OFE — mówi anonimowo jeden z zarządzających TFI.
Apeluje, by ministerstwo nie pozostawiało decyzji o przydziale akcji biurom maklerskim, obsługującym transakcje.
— Przydział akcji często budzi kontrowersje — dodaje zarządzający.
Błąd 2: komunikacja
Analitycy wytykają z kolei MSP niedoskonałą komunikację z rynkiem. Jako przykład podają sprzedaż pakietu akcji PGE. Najpierw Aleksander Grad, minister skarbu, powiedział, że może to być nawet 24 proc. kapitału. Później się z tego wycofał i zapewnił, że cena nie będzie niższa, niż 23 zł. Kurs nie podniósł się jednak z dołka. Tymczasem jesienią, w czasie oferty publicznej, popyt nie został zaspokojony. Później fundusze, które nie dostały tylu akcji, ile chciały, na wyścigi skupowały papiery z rynku. Dziś na tych transakcjach są na minusie.
Notowania spółek, których pakiety resort chce upłynnić, zachowują się zresztą zwykle słabiej od rynku. Ciąży im bowiem nadpodaż akcji, które zwykle sprzedawane są z dyskontem do ceny rynkowej. Najbardziej cierpią na tym inwestorzy krótkoterminowi. Jak to zmienić?
— Trzeba szybciej podejmować decyzje o sprzedaży. Ważne jest także precyzyjne określenie wielkości pakietu. Najlepiej byłoby także sprzedawać od razu pakiety większościowe, otrzymując premie za kontrolę — mówi Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM.
Błąd 3: małe kroki
Zdaniem Marcina Materny nie najlepszym pomysłem jest też sprzedaż pakietów spółek po kawałku.
— Lepiej byłoby sprzedawać mniej pakietów, ale większych. Sądzę, że w tym przypadku ceny byłyby wyższe. Obecnie cierpią notowania wszystkich spółek przeznaczonych do sprzedaży, nawet tych, co do których nie ma pewności — mówi Marcin Materna.
Specjaliści zgodnie jednak podkreślają, że w obliczu tak dużej planowanej podaży resort skarbu i tak radzi sobie dobrze i uzyskuje przyzwoite ceny.
— Z punktu widzenia MSP wiele transakcji przeprowadzono perfekcyjnie, dyktując warunki rynkowe lub nawet powyżej rynkowych, jak w przypadku Elektrobudowy. W tej chwili rynek się jednak doważył i nie patrzy już tak przychylnie na podaż akcji. Widać to po spółkach z branży energetycznej, gdzie wysokie oczekiwania wywindowały wyceny do nierealnych wartości —mówi Jarosław Lis, zarządzający Union Investment TFI.




