Tak gigantyczne zmiany w ostatnich minutach oznaczały trzy rzeczy. Po
pierwsze, co cieszy, giełda nie zaliczyła najgorszego dnia w ciągu ostatnich 10
lat. Po drugie, w jawny sposób oznaczało to manipulację rynkiem. Jeszcze tego
samego dnia Giełda oraz Komisja Nadzoru Finansowego ogłosiła, że sprawdzi skąd
tak duże wahanie na sam koniec sesji. Po trzecie takie sztucznie wywindowanie
indeksu WIG20 w górę zostałoby łatwo wybaczone gdyby indeksy w Ameryce i Japonii
wzrosły.
Jednak na tamtych rynkach zanotowano 5 procentowe spadki, przez co
dzisiaj otwarcie warszawskiego parkietu będzie bardzo nieprzyjemne, bo od razu
inwestorzy będą chcieli wykorzystać wyższe ceny akcji do sprzedaży. To z kolei
wygeneruje silne spadki, które przy lepszych nastrojach zewnętrznych być może
wyhamują, ale i tak sesja powinna być zwycięstwem niedźwiedzi.
Na uwagę zasługuje też wczorajsza wyprzedaż w USA. Przecena była dość dotkliwa mimo, że przygotowywany jest plan pomocy dla amerykańskiej gospodarki, który tym razem ma objąć głównie sektor motoryzacyjny. Wydaje się to absolutnie niezbędne skoro największe firmy jak GM, Ford i Chrysler natychmiast potrzebują 25 miliardów dolarów pożyczki. Gracze jednak wyraźnie powątpiewają w sens kolejnych planów skoro już pojawiają się informacje o problemach w realizacji Planu Paulsona, który miał być zbawieniem dla rynków. Dodatkowo poinformowano, że tylko w październiku hedge fundy (w większości fundusze działające bez żadnych regulacji) zmuszone były wypłacić inwestorom ponad 100 miliardów dolarów i były to największe umorzenia w historii rynku. To tłumaczy skąd tak duże zamieszanie i zmienność w ciągu ostatnich 6 tygodni.